Dziś recenzja "Do szpiku kości", czyli książki, na którą czaiłam się bardzo długo. To historia Marka i Emilii.
On jest malarzem, którego obiecująca kariera zostaje przerwana przez białaczkę. W ostatniej chwili przychodzi ratunek w postaci dawcy szpiku. Ona sprawia wrażenie bardzo silnej dziewczyny, ale możemy się przekonać, że w środku jest bardzo krucha.
Dwa różne światy. Dwie osoby, których życie nie oszczędzało. Dwa bagaże doświadczeń. Początki tej znajomości są trudne, a nie pomaga fakt, że relacja od samego początku jest budowana na kłamstwie. Jestem pewna, że każdy czytelnik zastanawiał się, co z tego wyniknie. Ale o tym już musicie przeczytać 😉
Początek książki trochę mnie rozczarował, bo te pierwsze 50 stron bardzo się dłużyło. Natomiast kiedy już nasi bohaterowie się spotkali, miałam wrażenie, że wraz z rozwojem ich znajomości, rozwinęło się też tempo akcji.
Muszę wspomnieć (jak w każdej recenzji
- filologia polska zobowiązuje🤣) o języku w "Do szpiku kości". Książkę naprawdę dobrze i szybko się czyta. Jestem wielką fanką narracji pierwszosobowej i dwóch perspektyw opowiadania historii, bo uważam, że to pozwala lepiej poznać bohaterów, a przez to bardziej "wczuć" się w ich emocje.
Nie spodobać może się to, jak dużo się dzieje. Sam wątek główny jest dość prosty i przewidywalny, a wydarzenia z tła, z jednej strony, dodają dreszczyku emocji i trochę uatrakcyjniają fabułę (dzięki temu nie jest to typowy, słodki romans), a z drugiej przytłaczają. Na początku to budziło we mnie ciekawość, ale potem już byłam zmęczona i miałam wrażenie, że główny wątek zaczyna się zatracać.
"Do szpiku kości" wspomina też o byciu dawcą szpiku i pokazuje, że naprawdę łatwo uratować ludzkie życie. Tylko szkoda, że ten wątek nie został bardziej rozwinięty. Możemy przeczytać też o idei bezinteresownego pomagania, o zbiórce pieniędzy dla chorego chłopca - serce rosło, kiedy o tym czytałam ❤️
"Do szpiku kości" nie jest, jak myślałam na początku, typowym przedstawicielem gatunku z pogranicza romansu i literatury obyczajowej. Całe szczęście, bo takie książki szybko ulatują z pamięci.
Jestem pozytywnie zaskoczona, bo to kolejny raz, kiedy dając szansę początkującemu autorowi, trafiłam na dobrą książkę 👏🏻😍