Twórczość Moniki Cieluch znam już z kilku książek i można powiedzieć, że jestem jej fanką. Autorka ta pisze w taki sposób, że ja po prostu natychmiast wciągam się w opisywane historie i nie ma opcji, bym chociaż na chwilę mogła się od nich odciągnąć. Nic więc dziwnego, że na mojej półce czekała już powieść Do ostatniej kropli krwi. Pozycja oznaczona jako romans erotyczny... Czy to miało rację bytu? Czy autorka po raz kolejny mnie kupiła? O tym w tej recenzji.
Leo był wychowywany w patologicznej rodzinie, a obecnie cenę za wolność i bezpieczeństwo płaci własnymi pięściami. Nastka jest fotografką i właśnie poszukuje modela do swojego nowego projektu... Pewnego dnia ścieżki Leo i Nasturcji się przecinają, a znany im do tej chwili świat dosłownie zaczyna płonąć. Wszystko mogłoby pójść w dobrym kierunku, gdyby nie przeszłość mężczyzny, która zaczyna się domagać uwagi. Co stanie się, jeśli Leo stanie przed cholernie trudnym wyborem? Czy łącząca ich namiętność wystarczy, by pokonać całe zło?
Pozwólcie, że zacznę od głównej bohaterki. Nastka z początku zaimponowała mi swoją pasją, determinacją w dążeniu do osiągnięcia założonego celu i po prostu siłą. Z czasem jednak zaczęłam coraz bardziej zauważać, jak naiwna jest to postać, a to mnie niesamowicie irytowało. Nasturcja żadnych wiadomości nie przepuszczała przez filtr i wszystko, co ktoś jej powiedział - brała jako sprawdzoną informację. Tak naprawdę nawet w tej chwili, kiedy sobie o tym przypominam, czuję rosnące zdenerwowanie. Jednocześnie nie mogę napisać, że autorka źle wykreowała tę bohaterkę - bo zrobiła to naprawdę dobrze. W końcu taką postać też trzeba umieć zarysować, a Monika Cieluch zdecydowanie to potrafi.
Leo to z kolei bohater, który wzbudził moją sympatię, podziw i jednocześnie współczucie. Owszem, jego postępowanie nie należało do tego właściwego i uchodzącego za wzór do naśladowania, jednak fakt, co przyszło mu przeżyć w życiu i co musiał robić, by ochronić swoich najbliższych, sprawił, że jednak na pierwszy plan wysunął się mój podziw w stosunku do niego. Cieszę się, że autorka stworzyła właśnie takiego bohatera - mężczyznę, który popełnia błędy, zdaje sobie z nich sprawę i chce je naprawić.
Historia Nastki i Leo nie jest idealna. Jest ona przepełniona namiętnością, ale i różnymi dość negatywnymi sytuacjami, które zdecydowanie nie ułatwiają tym bohaterom budowania wspólnej przyszłości. Jednak wiecie co? Dzięki temu widzę, że jest to historia po prostu życiowa - życie nie jest idealne, zawsze zdarzają się słabsze chwile, więc autorka w tym miejscu zasługuje na moje uznanie już za sam ten wątek. Co więcej, Monika Cieluch potrafi bawić się uczuciami swoich czytelników. Wyobraźcie sobie, że zostaje Wam dosłownie kilkanaście stron do końca, a tutaj rozwiązania całej sprawy nie widać... Autorka zostawiła dużą bombę na końcówkę książki i no cóż, jednym się to spodoba (jak mnie), drugim może niekoniecznie. Faktem jednak, że cała powieść zdecydowanie wypada w pozytywnym świetle.
Jedynym minusem, jaki mogę tutaj wskazać, jest zbyt szybki rozwój relacji dwojga głównych bohaterów. Mam wrażenie, że wszystko to działo się za szybko i za gwałtownie, a gdyby książka liczyła z pięćdziesiąt stron więcej - wyszłoby to zdecydowanie bardziej naturalnie.
Do ostatniej kropli krwi to powieść, której chyba potrzebowałam w tym stresującym czasie. Bardzo dobrze bawiłam się podczas lektury, a historia Lea i Nastki zdecydowanie zapadnie mi w pamięci na dłużej. Jeżeli szukacie historii, w której jest gorący romans, nieciekawa przeszłość, napięcie oraz ciekawi bohaterowie, to zdecydowanie mogę polecić Wam właśnie ten tytuł.