To powracające wciąż jak bumerang pytanie, nabiera szczególnego wyrazu jesienią. Zwłaszcza, gdy w niepamięć odchodzi jej złocista wersja, zastąpiona mglistymi porankami i coraz wcześniej zapadającym zmrokiem. Ten czas, gdy przyroda zapada się w sobie i zamiera, a powietrze przesiąka intensywną wonią butwiejących liści. I zdaje się być coraz cięższe, brzemienne wilgocią. Ten czas nieśmiałego zaglądania za kurtynę krainy cieni. Czas zadumy.
*
Zanim jednak spróbujemy odpowiedzieć sobie na to budzące wiele emocji zapytanie, opowiem wam trochę o jednej z książek, która sprawia, że zaczynamy się nad podobnymi zagadnieniami zastanawiać. I to z uśmiechem na ustach oczywiście, bo dla każdego grozoluba odpowiedź jest oczywista, a my do tego szacownego grona przecież należymy. Kto wie, może przy okazji owych rozważań uda nam się przekonać także tych nie do końca przekonanych?
Tym razem na tapet wzięłyśmy „Straszydła. Potwory i upiory z kultowych horrorów” od Wydawnictwa Kropka. Książkę, osobliwe vademecum, prezentującą nam, zamieszkujące gromadnie od wieków naszą wyobraźnię, monstra. W bardzo przystępny dla młodego czytelnika sposób scharakteryzowano nam tutaj m.in. wiedźmy, mumie, wampiry, wilkołaki, kosmitów a nawet Minotaura, Meduzę, Niewidzialnego Człowieka i Wendigo! Smaczku całości dodaje pomysłowa klamra, która sprawia, że nawet dorosłego czytelnika przeszywają dreszcze. Poznajemy w niej bowiem samego Edgara Allana Poe. W otwierającej książkę scenie, podziwiamy jego gabinet (tak, to sobie z córką ustaliłyśmy), w którym to, w oczy rzuca się oczywiście: czaszka, czarny kot i dama na obrazie, która najwyraźniej, samotnie!, zażywa kąpieli księżycowej. A przy biurku siedzi On i z zainteresowaniem wpatruje się w….czytelnika! Następnie, mniej więcej, w połowie książki, byśmy mogli odsapnąć od potwornych ciekawostek i historyjek, znów wracamy do gabinetu. Poe, nie siedzi już jednak przy biurku, tylko – wraz z kotem na ramieniu – stoi „na krawędzi” książki, jakby miał zamiar zaraz z niej wyjść i do nas dołączyć, by poopowiadać nam straszniste to i owo, sam na sam. Polecam wam w tym momencie powtórnie zwrócić uwagę na wiszący nad kominkiem obraz – będziecie zaskoczeni. Na końcu książki znów wracamy do tajemniczego pokoju, ale co tam na nas czeka już wam zdradzać nie będę. Powiem tylko, że po tym, co przeczytaliśmy i w jaki nastrój wprawiły nas „Straszydła”, zdaje nam się on bardziej „jak z innego świata”, niż podczas poprzednich oględzin.
Muszę przyznać, że ów ukłon w stronę klasyki i jego demonstracja, budzą intensywne doznania. Poza tym, to świetna okazja by pokusić się o wytłumaczenie młodemu pokoleniu czytelników, kim jest ów człowiek o przenikliwym spojrzeniu, dlaczego kruk, skąd czarny kot i otwarte nagle okna. Nie ma chyba niczego przyjemniejszego niż otwieranie na oścież, uchylonej dotąd furtki i przyglądanie się budzącej się ciekawości świata. Niezwykle uwielbiam podobne wyzwania i możliwości jakie z sobą niosą.
Ponadto wielce doceniam podejście autorów, którzy ukazują potwory jakimi są – bez zbędnych upiększaczy, wygładzania i upupiającego słodzenia – chociaż oczywiście w złagodzonej, dostosowanej do wieku i wrażliwości, formie. W tym konkretnym przypadku wartością dodaną, która z czasem zakiełkuje w świadomości dorastającego człowieka, jest wiedza dotycząca tego, jak ludzie tłumaczyli sobie niegdyś świat, czego się bali i jak ten lęk próbowali okiełznać. Pozwoli także w przyszłości swobodnie odnaleźć się w tworach kultury masowej (chociaż nie tylko) i płynnie poruszać się w napędzającej ją metaforyce.
Książka przeznaczona jest dla czytelników od dziewięciu lat wzwyż, ale i tak z młodą świetnie bawiłyśmy się podczas lektury, bo jak wiecie ona jest już dosyć mocno otrzaskana z podobną tematyką (w ocenzurowanych i streszczonych wersjach, wiadomo). Mam nadzieję, że właśnie „Straszydła” będą dla niej przełomowe i sprawią, że w końcu przestaną jej się mylić mumie z zombiakami – bo nie wiedzieć czemu, akurat rozróżnianie tych stworów sprawia jej od zawsze problem (a maglujemy na okrętkę, że jedne mają bandaże, a drugie nie). Od jakiegoś czasu główną miarą „fajności” książki dla mnie stało się to, jak często młoda do niej wraca. I wierzcie mi, ”Straszydła” zdają ten egzamin śpiewająco. Klika potworów mamy już mocno „zaczytanych”.
Jak to w tego typu pozycjach bywa – bo samego gawędzenia nie ma tu zbyt wiele – ilustracje robią potężną robotę. Pep Boatella stworzył obrazy niezbyt przerażające, ale budzące niepokój, pełne stłumionych barw i uwypuklające na każdym kroku bogactwo i nieskończoność ludzkiej wyobraźni. Takie które prowokują do snucia kolejnych opowieści, a to jak wie każdy rodzic, bardzo cenna właściwość.
*
A teraz to od czego zaczęłam, czyli nasze „dlaczego”. W odpowiedzi pozwolę sobie zacytować Anę Cristinę Herreros: „Potwory nie istnieją”, powtarza nam się do znudzenia. Czy to oznacza, że nie istnieje także strach, którym się one żywią, który wciąż nam towarzyszy…?
Strachu nie da się ignorować, udawać, że go nie ma, to naturalny element naszego życia. Jedyne co możemy zrobić aby go „pokonać”, to nauczyć bać się mądrze. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, proces oswajania lęku, to zdrowe i bardzo potrzebne zjawisko. A obcowanie z wywołującą dreszcze tematyką, to klucz do sukcesu. Podczas lektury czy seansu, możemy bowiem przeżywać nieprzyjemną emocję w kontrolowanych warunkach (w tym przypadku u boku rodzica) i odpowiednio ją stopniować. Tylko tyle i aż tyle!
Ta książka jest naprawdę straszna. Oto przegląd postaci z mitów, legend i horrorów, które niezmiennie przyprawiają o dreszcze. Wszyscy wiedzą, kim jest Frankenstein, wilkołak, Dracula czy Upiór w Ope...
Ta książka jest naprawdę straszna. Oto przegląd postaci z mitów, legend i horrorów, które niezmiennie przyprawiają o dreszcze. Wszyscy wiedzą, kim jest Frankenstein, wilkołak, Dracula czy Upiór w Ope...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @alicya.projekt
Odpruty cień
@ObrazekCałkiem niedawno rozpływałam się w zachwytach nad pierwszym tomem „Cieni”, teraz mogę już ze wszystkich sił zachęcać was do sięgnięcia po kontynuację. Po raz d...
Gdybyście przeglądając listę projektów przebranżawiających bądź mających przysłużyć się rozwojowi waszych kompetencji (nie tylko) zawodowych, trafili na ofertę KURSU OPI...