"- Dlaczego ja? (...)
- Dlaczego? Bo byłaś pierwsza na liście".
Lek na deszcz za oknem i smutniejsze dni – tak o swoich książkach pisze Magdalena Witkiewicz. I trudno po lekturze jej najnowszej powieści z tym stwierdzeniem się nie zgodzić. Jeśli macie gorszy dzień, potrzebujecie chwili wytchnienia, bądź po prostu cały świat wydaje się Wam być zły – sięgnijcie koniecznie po "Pierwszą na liście". Książka ta bowiem gwarantuje odnowienie waszej wiary w ludzi.
Magdalena Witkiewicz to absolwentka Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańskiego Studium Bankowości oraz Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menadżerów, jest z wykształcenia marketerem. Miłośniczka literatury oraz swoich dwóch pociech. Jej powieści zawszą kończą się szczęśliwie. Autorka obecnie prowadzi firmę marketingową "Efekt Motyla", mieszka w Gdańsku.
Pewnego dnia do drzwi Iny – dziennikarki potrafiącej zdobyć wszelkie informacje, puka młoda dziewczyna – Karola, która twierdzi, że jej matka Patrycja to właśnie ją umieściła, jako pierwszą na swojej liście. Liście osób, na które Karola zawsze może liczyć. Niespodziewane odwiedziny wywołują lawinę wspomnień sprzed lat, które tłumaczą wiele spraw z przeszłości bohaterek. Przeszłości, w której wspaniała przyjaźń została tak niespodziewania zakończona.
Dopóki nie przeczytacie tej książki, nie będziecie sobie w stanie wyobrazić ile wspaniałych uczuć i przemyśleń wywołuje najnowsze dzieło gdańskiej pisarki. Powieść tę przeczytałam w ciągu jednego wieczoru, jednak jej przesłanie zagnieździło się w mojej głowie na dłużej. Otóż "Pierwsza na liście" to historia o wielkiej sile przyjaźni, o oczyszczającej mocy przebaczenia i przede wszystkim o możliwości, jaka drzemie w każdym z nas – podarowaniu komuś drugiego życia. A wszystko to ujęte w niezwykle wzruszające ramy, które skruszą najtwardsze serce czytelnika.
Magdalena Witkiewicz na przykładzie dawnej przyjaźni Iny i Patrycji, stawia widoczne pytania o granice wybaczenia. Błąd jakiego dopuściła się jedna z nich, na wiele lat zdeterminował życie obydwu bohaterek. Przyznam, że z wielkim zaciekawieniem śledziłam losy skrzywdzonej Iny, której najlepsza przyjaciółka zabrała w bardzo perfidny sposób to, co kochała najbardziej. Natychmiast pojawiło się w mojej głowie pytanie, czy otrzymując wiadomość o chorobie dawnej przyjaciółki, byłabym w stanie wybaczyć jej krzywdę sprzed lat, którą mi wyrządziła? Czy przyjaźń, która umarła wiele lat temu może się znowu odrodzić? Autorka na przykładzie swoich bohaterek utwierdza nas w przekonaniu, że nie warto pielęgnować w sobie ran i cierpienia. Warto natomiast nauczyć się przebaczać, gdyż ludzkie życie jest zbyt krótkie na chowanie urazy, a swoista zdolność do przeskoczenia nienawiści drzemie w każdym z nas. Trzeba tylko chcieć.
"Pierwsza na liście" to jednak opowieść nie tylko o sile przyjaźni, ale również pouczająca historia o możliwościach, jakie dotyczą każdego z nas. Patrycja, matka Karoli cierpi na ostrą odmianę białaczki i jedynym ratunkiem jest dla niej przeszczep szpiku kostnego. Do tej pory sądziłam, że podstawowe informacje dotyczące procedury pobierania szpiku w przypadku zgodności z potrzebującym, pozbawione są fałszywych informacji, zniechęcających potencjalnych dawców. Tymczasem, jak pokazuje autorka na przykładzie postaci Grażyny - dylematy dotyczące oddania szpiku mogą dotyczyć także osób, które mają szansę podarować komuś życie. Przyznam, że nie była to łatwa warstwa tej powieści, tym bardziej, że Magdalena Witkiewicz uświadamia czytelnikom, jaką odpowiedzialność bierze na siebie osoba, która zgłasza się do bazy dawców. To bardzo mądre, co pisze autorka, a do tego z samej fabuły powieści można dowiedzieć się wielu istotnych rzeczy dotyczących przeszczepu szpiku kostnego w Polsce. Uważam również, że trafionym zabiegiem było dołączenie do książki Słowa od Urszuli Jaworskiej, prowadzącej fundację. To bowiem słowa mocne i trafiające do wyobraźni.
Najnowsza książka Magdaleny Witkiewicz wywoła w Was powstanie wielu pytań dotyczących przyjaźni, przebaczenia, a przede wszystkim pojęcia oswojenia śmierci i sile dobroci ludzkiego serca. To była bardzo wyczerpująca lektura, ale jakże ważna w dobie czasów w jakich żyjemy. Pani Magdaleno, od dzisiaj Pani książka staje się pierwszą na mojej liście, jaką będę polecać wszystkim swoim znajomym. Zajrzyjcie, naprawdę warto!