Długo zastanawiałem się nad tym jak usiąść i napisać parę słów o tej książce. Ale nie dlatego, że jest słaba. Co to, to nie. Po prostu nie wiedziałem jak przelać na ekran komputera to, co odczuwam po lekturze tej powieści. Co prawda o gustach się nie dyskutuje, ale w mojej opinii, „Apostata” ma szansę na zostanie jedną z najlepszych książek tego roku, choć mamy dopiero kwiecień. Dzieło Łukasza Czarneckiego to książka nietuzinkowa, a należy pamiętać, iż jest to debiut literacki tego autora.
Choć „Apostata” określany jest jako horror, to nie jest to książka ograniczająca się do jednego rodzaju literackiego, a mix wielu różnych konwencji. Mamy zatem wątki rodem z horrorów, główna fabuła opiera się na wątkach znanych z kryminałów, a wszystko to utrzymane w klimacie fantasy. Czyta się to po prostu obłędnie. Gęsty i mroczny klimat, aż wylewa się z okładki, o której też warto wspomnieć, ponieważ dla mnie jest naprawdę dobra. Minimalizm i bogactwo w jednym, teoretycznie się nie da, ale okładka „Apostaty” pokazuje, że wszystko jest możliwe.
No dobrze, ale co tak bardzo urzekło mnie w tej pozycji? Przede wszystkim wspomniany już klimat. Choć nie czytałem opowiadań Lovecrafta, to co nieco o nich wiem i podobieństwa do dzieł mistrza grozy są zauważalne gołym okiem. Nie znaczy to jednak, że „Apostata” to jakieś dzieło wtórne, czerpiące wszystko z innych książek. Mam wrażenie, że jeszcze nigdy w życiu nie czytałem takiego połączenia. Do tego wciągająca fabuła, która wraz z klimatem tworzy zabójczy miks. Książka dzieli się na dwa krótsze opowiadania oraz dłuższe, tytułowe. Opowiadają one o dwóch funkcjonariuszach Wydziału do spraw Okultyzmu Departamentu Policji, Karlu Hangbecku oraz Arthurze Wellingtonie. Obydwaj bohaterowie są ciekawymi i charyzmatycznymi postaciami, o których chce się czytać. Według mnie jednak, delikatną przewagę ma Hangbeck przez tajemnice z przeszłości. Przez to jeszcze lepiej czytało mi się „Apostatę”, bowiem chciałem poznać sekrety Karla.
Świat przedstawiony w „Apostacie” jest bardzo bogaty i rozbudowany, z czym wiąże się zarówno wielka zaleta tej powieści, jak i jedyna drobna niedogodność, której doświadczyłem podczas jej lektury. W opisie książki mówi się głównie o długoletniej wojnie pomiędzy Republiką, a Cesarstwem Yoryckim, jednakże to nie starcia na froncie są w centrum uwagi. Co ważne, autor nie poświęca wojnie więcej uwagi niż to konieczne. I nie dotyczy to tylko konfliktu zbrojnego, ale i innych wątków czy wydarzeń. Łukasz Czarnecki podaje jedynie te rzeczy, które są ważne dla fabuły. Skojarzyło mi się to nieco z „Sagą o wiedźminie”, gdzie Sapkowski pomimo rozbudowanego świata nie skupiał się na aspektach, które nie popychały akcji naprzód. Jak już wspomniałem, podczas lektury natrafiłem na pewną niedogodność, ponieważ wadą bym tego nie nazwał. Otóż, czasem miałem problem ze zrozumieniem istoty tego świata, poprzez natłok różnych technologii oraz magii. Raz wyobrażałem sobie to wszystko jako steampunk, drugim razem już nie wiedziałem czy aby na pewno dobrze wszystko zrozumiałem. Rekompensowały to jednak liczne nawiązania do historii i naszego świata czy postaci.
Reasumując, „Apostata” Łukasza Czarneckiego to powieść według mnie genialna i nie zdziwię się, jeśli zgarnie kilka nagród dla debiutu czy książki roku. Liczę na to, że autor na tym nie poprzestanie i nadal będzie rozbudowywał ten nieco skomplikowany, ale urzekający świat. Zarówno kontynuacja perypetii znanych nam już bohaterów, jak i inne historie mają potencjał na świetną książkę, którą mam nadzieję, że dostaniemy i to już niebawem. Osobiście już nie mogę się tego doczekać.