Często zdarza się, że poznajemy kogoś i choć na początku znajomości mamy jakiś dystans do tej osoby, tak z biegiem czasu coraz bardziej tę osobę lubimy. Co dziwne, upewniamy się że naprawdę tego kogoś lubimy, bo przecież nawet najgorsze wady czy też zachowanie jesteśmy w stanie zaakceptować, zrozumieć… a nawet wybaczyć. Łapiemy się na tym, że z takiego zdystansowanego podejścia do kogoś zrodziła się jakaś fascynacja i mocniejsza więź jakiej wcale nie chcemy przerywać, ale nie od Nas samych to zależy…
Tym moim wstępem chciałam mniej więcej uzmysłowić jaki miałam wachlarz odczuć do całej serii tej diabelskiej książki. Od totalnej niewiadomej i dystansu, po coraz większą ciekawość, wkręcanie się w życie bohatera, aż do tego momentu kiedy będę czuła już tęsknotę za jego żądzami.
„Piętno Diabła” to już piąty tom mrocznych przygód Kuby Sobańskiego, a ja teraz chcę żeby one nigdy nie miały końca. Naprawdę, nie miałam pojęcia, że tak bardzo przywiążę się do tego „diabła” i będę chciała go więcej i więcej. A myślałam, że to będzie jakaś naciągana telenowela. Myliłam się bardzo.
Chwila. Jak można chcieć więcej i więcej takiego porąbanego typa? Przecież takich ludzi się nienawidzi i najlepiej by było żeby ich historia jak najszybciej skończyła się już w pierwszym i ostatnim tomie. Jak to jest możliwe, że mi się to wszystko tak bardzo podoba, a i widzę że znaczna część czytelników jest pod mega wielkim wrażeniem takiego szaleńca? To chyba nie z nami jest coś nie tak, tylko to Adrian Bednarek jest mistrzem nad mistrzami w stworzeniu takiej postaci, która rozwala system.
„Piętno Diabła” to nie tylko dobry kryminał, który trzyma w napięciu do tego stopnia, że zapominamy o oddychaniu, ale cały cykl jest jak wielowarstwowy tort przekładany różnymi kremami. Warstwa kryminalna dopełniona jest warstwą psychologiczną, pozwalającą wejść w traumy i najbardziej wstydliwe demony żeby najzwyczajniej zrozumieć i zafascynować się pobudkami Kuby, a do tego jeszcze warstwa mocnego erotyku, która elektryzuje znacznie intensywniej niż jakieś farmazony pierwszej lepszej znawczyni chcącej zarabiać na niedopieszczonych desperatkach.
Hmm, kremami są Ci wszyscy ludzie, którzy się pojawiają. Barwni, ciekawi, odważni jak i marni, którzy mogą zaliczać się tylko do ofiar, nic nieznaczącego tła. Uwielbiam Bednarka za to co zrobił. Tak samo jak Kuba musi mieć władzę nad innymi, tak autor ma władzę nad czytelnikami. Zdecydowanie można dać się opętać i cieszę się ogromnie, że jeszcze będzie tom szósty. Później będę płakać…
Jak pamiętacie, to „Wyrok Diabła” był dla mnie trudny. Trudny o tyle, bo strasznie psioczyłam na Sonię Wodzińską, młodą wówczas gówniarę, która skomplikowała Kubie życie i musiał za to zapłacić wysoką cenę tak samo w przenośni jak i dosłownie. Nie lubiłam jej. Do „Piętna” podeszłam z nadzieją, że Kuba w końcu będzie mógł wymierzyć po swojemu odpowiednią karę dla Soni i stanie się dla niego w końcu zerem. Tylko, że Sonia zachowując swój młodzieńczy wdzięk jednak wydoroślała na tyle, że i sama popatrzyłam na nią inaczej. Przeszła mi na nią cała złość i irytacja. Popatrzyłam na nią tak, jak popatrzył Kuba… który był rozdarty między wymierzeniem jej sprawiedliwości, a jednak jakimś specyficznym uczuciem i rozczuleniem jej względem. Miał wobec niej plan, wiem co zamierzał. A ona w tym tomie, naprawdę chciała się mu odwdzięczyć i pomóc najlepiej jak umiała. Działać wspólnie i trzymać sztamę zatapiając się razem we wspólnej walce z żądzami, a nawet ratując mu podczas jednej z akcji życie. Szukając mu nowych obiektów przypominających Klarę. Cholernie dobrze rozumiałam to rozdarcie, demony jakie nimi działały i obawy. Niesamowity obłęd i żądza. Strach i walka o przetrwanie każdej ze stron. Później, gdy pojawiła się Dona, blondynka do których jak wiecie Kuba ma słabość to jeszcze bardziej zrobiło mi się Soni żal, że Kuba manipuluje Bestyjeczką i wykorzystuje jej słabość jaką go darzy i ją rani w okrutny sposób wiedząc, że ją to dotyka. Rany, nie chcę przeklinać, ale to było siarczyście doskonałe, prawdziwy wachlarz emocjonalny i uczuciowy. Cieszę się, że będzie jeszcze szósty tom jak już wcześniej mówiłam. Gra toczy się dalej, a nikt nie chce przegrać. Kuba to stary wyga, ale Sonia nie odstaje już znacząco od mistrza. Zacieram ręce kto wyjdzie zwycięsko z tych narastających komplikacji i bagna żądz oraz kto jeszcze się pojawi i czym jeszcze mnie zaskoczy? Bo za każdym razem twierdzę, że już bardziej się nie da… a jednak. Każdy ma na każdego haki i każdy troszczy się o swój tyłek, ale czasami jedzie się na jednym wózku i trzeba znowu chronić kogoś żeby ostatecznie uratować siebie. Co się jeszcze wydarzy?
Ech, wiem że nic nie wiem, ale jestem zajarana i czekam na ostatni niestety zapewne kawałek tomu i tortu, bo epilog dał mi nadzieję, ze będzie diabelsko smaczny.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.