Znacie twórczość Sandry Cichej ?Czekałam aż znów coś napisze dość długo, już swoją pierwszą książką “Zakręt” zrobiła na mnie niemałe wrażenie. A tu, w “Deprawacji” pobiła sama siebie.
Czersk. Mała miejscowość, w której każdy zna każdego i powinno być cicho, spokojnie, wręcz nudno. Ale zarówno policja jak i kuratorzy sądowi, nudy nie znają.
Przez braki w “zaopatrzeniu” komisariatu w ludzi, policjant Robert Grubicki ma ręce pełne roboty. Nie dość, że ludzie buntują się przez planowane otwarcie tzw “ośrodka dla bestii” i notorycznie rozganiają demonstrantów, to jeszcze zaginęły dwie nastolatki. Dziewczyny sprawiały problemy wychowawcze i nie wiadomo czy ich zniknięcie to zwykła ucieczka, forma buntu czy trzeba zacząć się poważnie martwić. Ale gdy odnajdują zwłoki jednej z nich, sprawa robi się naprawdę poważna.
Na brak zajęcia nie narzeka też świeżo upieczona pani kurator Małgorzata Drobińska, która miała pod swoim nadzorem zamordowaną Emilię. I wciąż inni podopieczni dbają o to, by miała zajęcia pod dostatkiem… A nasz gburowaty i z pozoru, bardzo niesympatyczny policjant, wlepił jej do tego mandat za przekroczenie prędkości.
Oboje chcą dowiedzieć się kto stoi za sprawą śmierci dziewczyny. Uda im się rozwiązać tę zagadkę ?
Powiem Wam - rewelacyjnie skonstruowana historia. Byłam pod wrażeniem od początku do końca i jestem nadal. Choć zakończeniem autorka podpadła mi niesamowicie, choć mam chęć ją zamknąć w odosobnieniu ( mam miejsce w piwnicy) i zmobilizować do napisania satysfakcjonującej mnie kontynuacji, nie można jej zarzucić braku talentu.
Stworzyła policjanta,Roberta, jak wspomniałam - z pozoru gbura, takiego służbistę, który nie odpuści i wlepi mandat piratce drogowej, który przesłucha każdego by dowiedzieć się dlaczego Emilia nie żyje. I którego na swój sposób uwielbiam.
Stworzyła Gosię, kuratorkę o wielkim sercu, intuicji i inteligencji, niezbędnej do wykonywania tego zawodu. Przejdzie tu sporo, podopieczni pokażą jak potrafią rozczarować i stwarzać pozory. Ale nie tylko oni…
Przez calutką książkę czekałam aż ta dwójka spojrzy na siebie przychylnym okiem, aż zaiskrzy, bo ich życiowe doświadczenia, to przez co przeszli, czułam, że zbliży ich do siebie i będą dla siebie nawzajem takim wręcz lekarstwem. A Sandra zaczęła motać, kombinować, wciskać Gosi jakiegoś blond prawnika, który zapowiada się na ideał mężczyzny. A ideałów przecież nie ma.
Co z tego więc wyniknie? To zakończenie, po którym powinnam przejechać się do Chojnic i sprać komuś 4 litery… Jednak nadzieja, że zrekompensuje te chwile załamania i niedowierzania (bo jak tak można ???) powstrzymują mnie przed przerzuceniem jej przez kolano ;) Wierzę, że jeszcze ogromna dawka wrażeń przede mną.
Ta książka to kryminał z niejednym wątkiem, niejednym podejrzanym, pełen poszlak, wątpliwości, chwil poruszających całą gamę emocji. Autorka pokazuje nam tu jak wygląda praca i policjanta i kuratora. Coraz częściej na osoby pełniące tę rolę patrzymy krzywo, bo “wtrącają się w nasze życie, wyciągają na wierzch brudy”, które pierze się we własnym domu. Jednak każdy ma na sumieniu swoje grzeszki, mniejsze i większe. Każdy popełnia błędy, nie raz niewybaczalne. I ktoś musi to kontrolować, zrobić porządek. Warto o tym pamiętać.
I nie można, absolutnie, zapomnieć, że książki Sandry są zdecydowanie warte uwagi. Ja doceniłam jej twórczość od samego początku i chyba jest świadoma, że ma we mnie wierną fankę. Czas na Was, oczywiście jeśli jeszcze nie przekonaliście się jak potrafi wciągnąć stworzoną przez siebie historią.
Polecam serdecznie i dziękuję, że mogłam ją poznać.