"(...) musisz mieć coś, co będzie łączyło cię z twoimi korzeniami. Każdy tego potrzebuje".
Domy rodzinne przechowują naszą przeszłość. Wszelkie dobre i złe chwile pozostają na zawsze w przestrzeni domowych ścian. Czy więc trudny powrót do przeszłości i niezabliźnionych do końca ran może uleczyć duszę? Czasami jest to jedyne, możliwe rozwiązanie. Rozwiązanie, które pozwala poczuć w końcu pełnię życia. Pozwala być po prostu wolnym i szczęśliwym.
Pomimo moich wysiłków o autorce niniejszej książki nie znalazłam niestety żadnej informacji, co pozwala wysnuć wniosek jakoby Nina Stanisławska była pseudonimem literackim debiutującej pisarki. Wiem również dzięki dedykacji, że autorka posiada dwójkę dzieci.
Pięćdziesięciodwuletnia malarka i właścicielka galerii sztuki – Olga, podczas codziennej lektury prasy dowiaduje się o śmierci swojego od lat niewidzianego ojca. Profesor Brzozowski, szanowany w swoim środowisku lekarz, sympatią do kieliszka i autorytaryzmem zniszczył życie swojej żony i dwóch córek. Nienawiść do ojca, śmierć matki i siostry na zawsze odmieniły Olgę. Ojciec jednak nawet po śmierci nie pozwala o sobie zapomnieć. Testament Brzozowskiego kryje bowiem niespodziewaną, ostatnią wolę zmarłego w postaci przepisania rodzinnego mazurskiego domku w Ignatówkach obcej dla Olgi osobie, młodej lekarce Lenie. Tym samym powraca przeszłość, by jeszcze raz namieszać w życiu bohaterów i ostatecznie rozprawić się z ich demonami.
"Dom kryty gontem" to współczesna powieść obyczajowa w pełnym tego słowa znaczeniu. Jej kanwę fabularną stanowią bowiem tematy zaczerpnięte z codziennego życia czyli miłość, wybaczenie, demony przeszłości i wielki smutek połączony z samotnością. Wszystkie te elementy spójnie się ze sobą powiązane w połączeniu ze zróżnicowanymi kreacjami bohaterów, tworzą dającą do myślenia historię. Historię ludzkich losów, w których duma i przekonanie o własnej nieomylności unieszczęśliwiają kochane osoby.
Dom kryty gontem jest symbolem powrotu do przeszłości. Dla większości ludzi rodzinny dom to bezsprzecznie oaza spokoju i bezpieczeństwa, miejsca do którego zawsze można powrócić w trudnych chwilach. Jednak w przypadku bohaterów książki Niny Stanisławskiej, mieszkanie Brzozowskich stało się symbolem smutku, samotności i nietrafionych decyzji sprzed lat. Rozbicie rodziny, śmierć najbliższych i nienawiść pomiędzy córką i ojcem to przeszłość, która istnieje w teraźniejszości, nie dając o sobie zapomnieć. W tym wszystkim jedynie dom w Ignatówkach przywołuje szczęśliwe wspomnienia sprzed lat. Dom kryty gontem to ostatnia rzecz o którą warto walczyć. Olga pomimo upływu wielu lat od tragicznych losów swojej rodziny, nadal nie jest do końca wyleczona ze wspomnień, które szarpią jej duszę. Pojawienie się Leny zmienia wszystko. Autorka ukazuje, że z demonami przeszłości nie da się żyć jego pełnią. A sam proces wybaczenia jest oczyszczającym zabiegiem, pozwalającym iść do przodu. Ta myśl przewodnia jest bardzo widoczna w powieści. Poza tym fabuła ukazuje również czym jest rodzina i jaką rolę pełni w późniejszym kształtowaniu życia.
Z pewnością trafionym zabiegiem jest zastosowanie przez Ninę Stanisławską poznanie punktu widzenia z perspektywy nie jednej, ale kilku bohaterów powieści. Skłócona z ojcem Olga, dawny przyjaciel drugiej córki Brzozowskich Robert czy odkrywająca swoje własne korzenie Lena to ciekawy wachlarz postaci i ich różnych sposobów na radzenie sobie z własną przeszłością. Mogłabym się doczepić do wątku miłosnego na jaki pokusiła się autorka w postaci rodzącego się uczucia pomiędzy Leną i Robertem, gdyż relacje te wydały mi się nieco naciągane i sztuczne. Jednakowoż dla całości fabuły nie miało to większego znaczenia, gdyż wątek ten był wątkiem jedynie pobocznym.
Nina Stanisławska posługuje się językiem prostym i jednocześnie niezwykle obrazowym, stawiając na wywołanie wielu emocji u czytelnika. W powieści znajdziecie kilka fragmentów, które potrafią wzruszyć i skłonić do głębokich przemyśleń, czego czytelnik powieści obyczajowej z pewnością oczekuje.
"Dom kryty gontem" poleciłabym osobom chcącym doświadczyć podczas lektury bogatej palety różnorodnych uczuć. To powieść życiowa, gdyż przedstawia i opisuje właśnie życie. Tym samym stwierdzić mogę, że proza Niny Stanisławskiej spełniła moje oczekiwania.