Z twórczością Hanny Cygler zetknęłam się całkiem niedawno, szczęśliwie udało mi się przeczytać pierwszy tom tryptyku opowiadającego o losach rezolutnej Zosi Knyszewskiej, „Tryb warunkowy”. Bardzo przyjemnie było poddać się lekturze z życiową fabułą, realnymi bohaterami i sugestywnym tłem wydarzeń, więc kiedy trafiła do mnie kontynuacja powieści o fleksyjnym tytule „Deklinacja męska/żeńska” ucieszyłam się niezmiernie; zapowiadało się kolejne interesujące spotkanie.
Żeby nie zdradzić zbyt wiele, napiszę tylko, że burzliwy związek Zosi zakończył się bardzo tragicznie. Bolesne doświadczenia ostatnich dni powodują, że Zosia zaczyna dostrzegać to, na co wcześniej nie zwracała uwagi, uzmysławia sobie również, że jej dawna fascynacja niebieskookim fotografem nie minęła, wręcz przeciwnie...wybuchła i przerodziła się w miłość, co więcej, Witek już nie kryje się ze swoimi uczuciami, kocha Zosię i chce z nią być, tylko jak pogodzić przeszłość z teraźniejszością, tym bardziej, że przed chwilą nasza bohaterka pożegnała kogoś kto był jej całym życiem; ideałem i wielką miłością. Kobieta postanawia dać sobie i Witkowi czas, pół roku ma wystarczyć na pozamykanie dawnych spraw, a także na określenie emocji, które w obecnej chwili są zbyt świeże, żeby je jasno nazywać. Piętnasty marca to data, kiedy mają się ponownie spotkać, tylko czy do tego czasu Zosia wróci z Anglii, a Witek zgodnie z obietnicą będzie czekał na swoją ukochaną?
„Deklinacja męska/żeńska” w moim odczuciu jest znacznie dynamiczniejsza od pierwszej części. Wydarzenia w książce nabierają tempa, przełom lat siedemdziesiątych i dziewięćdziesiątych zaskakuje swoją burzliwością. Nasi bohaterzy rozczarowani codziennością, angażują się w życie polityczne. Witek próbując wpłynąć na sytuację polityczną zostaje posłem i bierze udział w pierwszych wolnych wyborach. Mimo to, przemiany w Polsce nadal nie są zadowalające; afery, korupcja, zbieranie kompromitujących dokumentów przeciwko rywalom politycznym tzw. teczek, nie wpływa na pozytywny odbiór rzeczywistości. Proszę się jednak nie obawiać politycznego tła powieści, gdyż służy ono do podkreślenia upływającego czasu oraz uwypukleniu zmian zachodzących w bohaterach.
Teoretycznie niespokojne czasy nie sprzyjają miłości, a jednak... Wątek romansowy w tej części dominuje. Bohaterzy walczą o miłość, emocje biorą górę, ciągłe rozterki, stany marazmu i bolesne wspomnienia nie ułatwiają życia oraz podejmowania decyzji szczególnie, że Zosi bardzo trudno jest zaufać Witkowi, wiecznemu amantowi, na widok którego kobietom miękną kolana. Kochanie tego uroczego przystojniaka nie jest łatwe, dlatego Zosia będzie musiała się zmierzyć z wieloma podbramkowymi sytuacjami, jak również z nieprzychylnymi osobnikami ze swojej przeszłości, którzy będą próbowali zburzyć jej wewnętrzną harmonię.
Książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Podwójna narracja pozwala spojrzeć na wydarzenia z dwóch różnych perspektyw. Witek i Zosia dopuszczają nas do swojego świata, ich intensywne życie uczuciowe i komentowanie realiów ówczesnej polski dostarcza niezapominanych przeżyć, zaś przyjemny styl autorki: zwięzły, plastyczny, bardzo przekonujący sprawia, że „Deklinacja męska/żeńska” jest niezapomnianą lekturą, którą bardzo polecam miłośnikom powieści obyczajowych z rozbudowanym wątkiem romansowym.
Moja ocena 5/6