"Życie to imprezowanie i choć impreza kończy się kacem, to kac kończy się gotowością do kolejnej imprezy."
Debiut Marcina Piędla zaintrygował mnie kontrowersyjnym tytułem, okładką i przede wszystkim opisem fabuły. Po lekturze opowiadania "Rozmazany makijaż" poznałam dość lekki styl młodego autora. Nie ukrywam, że moje oczekiwania postawiły wysoką poprzeczkę ze względu na temat książki, nawiązujący do współczesnych obyczajów ludzi wkraczających w dorosłość. Zresztą okładka zdradza wiele jak widzicie…
Autor - Marcin "Martini" Piędel jest współzałożycielem powstałego w 2010 r. w Krakowie, polskiego składu hip-hopowego "Ingerencja". Martini jest muzykiem undergroundowej sceny krakowskiej oraz raperem. Sam siebie określa mianem pisarza, ale outsidera. Mimo młodego wieku, w grudniu 2010 r. zadebiutował powieścią, o której wam dzisiaj opowiem. Martini całkiem niedawno, bo we wrześniu ubiegłego roku, otworzył własne wydawnictwo "Martini Publisher". Zapraszam na stronę autora - Ingerencja.
Oliwier, dwudziestoletni, przystojny brunet prowadzi tzw. "bananowe życie". Mieszka sam w Krakowie, gdyż jego matka wyjechała do Włoch robić karierę. Bohater po skończeniu szkoły średniej, nie zajmuje się niczym oprócz imprezowania i zaliczania kolejnych dziewczyn. Studia nie są mu potrzebne do szczęścia, a do pracy zarobkowej się nie garnie, matka wysyła mu pieniądze potrzebne na luksusowe życie mieszczucha. Ekscesy seksualne, branie narkotyków i pijackie balangi to codzienność w jakiej żyje. Gdy w jego życiu pojawia się starsza o kilkanaście lat, skrzywdzona przez męża kobieta, Oliwier zaczyna przewartościowywać swoje życie.
Przeraził mnie obraz współczesnych młodych ludzi, jaki przedstawia czytelnikowi autor. Ludzi, którzy nie kierują się w życiu żadnymi zasadami moralnymi czy zwykłą, ludzką szczerością. Dwaj przyjaciele Oliwiera są tylko przyjaciółmi z nazwy, przy pierwszej lepszej okazji zawodzą go na całej linii. Opis imprez w jakich uczestniczy bohater wywołał we mnie konsternację i przerażenie. Swoboda seksualna, brak tabu w temacie twardych narkotyków to zjawiska, które mogą szokować. Wydaje się, że taki obraz jest w pewnym stopniu przerysowaniem panujących obecnie obyczajów. Autor naświetlił bowiem obraz młodych ludzi jako kompletnie egoistyczne jednostki, dla których hedonizm jest celem życia. Chyba nie do końca tak jest. Jeszcze całkiem niedawno sama miałam dwadzieścia lat i trudno mi uwierzyć, że obecnie imprezy wśród znajomych bazują jedynie na seksie i ćpaniu. Ukazane w powieści środowisko jest więc dość specyficzne.
Styl autora podobnie jak w opowiadaniu, które czytałam, jest lekki i nie przysparzający kłopotów językowych. Oliwier, jako główny bohater ze swoimi przemyśleniami dotyczącymi miłości, egoizmu, przyjaźni i materialnej strony życia, otwiera przed czytelnikiem umysł młodego człowieka, który próbuje znaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania. Bohater nazywany brunetem, nie jest bowiem płytki i pozbawiony własnego rozumu mimo, początkowych takich właśnie pozorów. Zmiany, jakie zachodzą w jego życiu pokazują mu, co tak naprawdę jest ważne. I tylko od niego zależy jak tę szansę wykorzysta.
"Dialog z duszą przy papierosie" to według mnie dość subiektywna obserwacja życia współczesnych, młodych ludzi, nakierowana na same negatywne przykłady ich zachowań. Nie wszystkim taki kolaż może się spodobać, niektórzy wręcz mogą nie kryć oburzenia. Jakkolwiek by nie było, historia Oliwiera i całe tło obyczajowe książki wzbudza kontrowersję. Historia rodzącego się uczucia między dwudziestoletnim chłopakiem, a starszą od niego o prawie dwadzieścia lat kobietą nie jest niczym nowym w literaturze. Dlatego też nie zaskoczył mnie ten wątek. To tło obyczajowe zwróciło moją szczególną uwagę. Polecam wyłącznie czytelnikom o mocnej psychice.
Dalsze losy bohaterów poznam w drugiej części pt. "Wódka, seks i nikotyna".
"Każdy człowiek ma w sobie taki, nazwijmy to, popęd, aby zdobywać to, czego mu nie wolno, więc argumenty, że to złe, są natychmiast wypierane przez cichy egoizm, który znajduje się w każdym z nas."