„Dzieci cienia” są debiutem literackim Kingi Dańko. Autorka ukończyła pedagogikę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracuje jako pedagog specjalny w szkole podstawowej. Uwielbia czytać, swoimi recenzjami na temat książek dzieli się na swoim bookstagramie: zdanie.po.zdaniu.
Debiutancka powieść Kingi Dańko to portret rodziny złamanej uzależnieniem od alkoholu. Uzależnieniem matki, która odrzucona przez męża i pozostawiona z małymi dziećmi, nie poradziła sobie z rzeczywistością. I nie dała sobie pomóc, chociaż miała wokół siebie ludzi, którzy tej pomocy chcieli jej udzielić. Nie dały nic również prośby dzieci, szczególnie małego Pawełka, który bardzo krótko mógł nacieszyć się normalną mamą. Mamą, która nie śmierdzi alkoholem, która się nie zatacza, która smaży naleśniki i śpiewa piosenki. Pawełek miał dwa lata, kiedy odszedł od nich ojciec, Jeremiasz o sześć więcej. Starszy z chłopców dobrze pamiętał życie, jakie prowadzili w trójkę, zanim urodził się Paweł i to jego obwinił o całe zło, którego doświadczyła później ich rodzina.
Autorka stworzyła przekonujący obraz rodziny, która zmaga się z problemem alkoholowym. Przedstawiając historię Pawła i jego bliskich z trzech perspektyw, dotknęła tego problemu od środka. Pokazała nie tylko, jak duży wpływ ma uzależnienie rodzica na życie całej rodziny, a przede wszystkim na dzieci, które w takiej rodzinie dorastają. Jest w niej dużo, dużo więcej. Perspektywa matki Pawła w wiarygodny sposób przedstawia mechanizmy choroby alkoholowej, w tym zaprzeczanie, minimalizowanie i inne objawy myślenia magiczno-życzeniowego. Bywały chwile, kiedy matka Pawła miała świadomość tego, że ma problem, jednak to były tylko chwile, które w ogóle zniknęły, kiedy w jej życiu pojawił się pijący równie intensywnie partner. Najgorsze w tym wszystkim było nie to, że kobieta coraz bardziej się staczała i w pewnym momencie już nie próbowała nawet stwarzać przed innymi pozorów, ale to, że była samotną matką i w takim stanie wychowywała swoje dzieci. Czasem zdawała sobie sprawę z tego, jaką krzywdę im robi, a czasem była nawet dumna z faktu, jaką jest wyluzowaną matką, przynosząc niepełnoletniemu Pawłowi i jego kolegom alkohol, kiedy im się skończył i pijąc razem z nimi. Zupełnie inaczej takie chwile widział Paweł, którego perspektywę również poznajemy w powieści. Bardzo ciężko czyta się o tym, jaki koszmar zgotowała mu własna matka, dołożył do tego koszmaru trzy grosze również brat, a potem Marek, partner alkoholik matki. Jak wiele pustych obietnic ten chłopiec usłyszał, jak wiele upokorzeń przeżył, jak ciągle był odtrącany. Aż dziw bierze, że udało mu się wyjść na ludzi, chociaż to, przez co musiał przejść sprawiło, że stracił wiarę w swoje możliwości, wiarę w siebie i w miłość. Bo to przez nią jego matka stała się tym, kim się stała. Paweł bardzo długo wierzył matce, ufał jej i ciągle miał nadzieję, mimo że najważniejsza w jego życiu osoba wciąż go raniła i nie dotrzymywała danego słowa. Jego starszy brat szybko odsunął się od niej i patrzył na matkę z pogardą, obrzydzeniem. Paweł, chociaż również w końcu przejrzał na oczy, do końca wierzył, że matka w końcu się zmieni, że kiedyś wreszcie będzie dla niej ważniejszy niż alkohol. Trzecią i ostatnią perspektywą jest punkt widzenia dziewczyny Pawła, która jest akurat w odwiedzinach u babci chłopaka. Pani Franciszka opowiada dziewczynie historię ich rodziny, w której matka Pawła jest kluczową postacią, a właściwie najistotniejsze jest w tej części jej dzieciństwo. Widać wyraźnie, co doprowadziło do tego, że ta kobieta tak bardzo łaknęła uwagi i miłości, tak bardzo uzależniała się od mężczyzn, dlaczego nie potrafiła bez nich istnieć i dobrze się czuć sama ze sobą.
Bolesna jest to lektura, trudna i mocna. Ale wartościowa i zdecydowanie warta przeczytania, chociaż z każdą kolejną stroną rozrywa serce na coraz mniejsze kawałki. Tak wiele w niej cierpienia, bólu, niespełnionych obietnic i rozczarowań. Tak wiele strachu, lęku i walki o każdy kolejny dzień, o przetrwanie, które tak dużo kosztuje. Książka pełna jest emocji, ciężkich, sprawiających ból, wyciskających z oczu łzy, nie dających oddychać. To opowieść o nałogu i o jego wpływie na otoczenie osoby uzależnionej, o poczuciu winy, bezradności, wstydzie, o ranach, które otwierają się wciąż od nowa, ale też o walce o chwile normalności i o nieustającej nadziei na lepsze jutro. Dobrze napisana jest to powieść i do bólu prawdziwa. Kolejne perspektywy nazwane: „ona”, „ja” i „on” odkrywają koleje życia tej rodziny stopniowo, dlatego ciekawi kolejnych fragmentów ich trudnej rzeczywistości, pochłaniamy tę powieść z niesamowitą, biorąc pod uwagę jej tematykę, szybkością. Jeśli chodzi o sam problem alkoholowy, jestem pod ogromnym wrażeniem, jak dobrze został przedstawiony. Albo autorka zrobiła doskonały research, albo jest tak dobrym obserwatorem rzeczywistości. Niezależnie od tego, skąd czerpała wiedzę, widać, że zna się na rzeczy i wie, o czym pisze. Ciekawe to było doświadczenie, znaleźć się w samym środku problemów, jakie stwarza nałóg. Może niekoniecznie przyjemne, ale interesujące, a na pewno pouczające, bo książka nie tylko zmusza do przemyśleń, ale też zostawia czytelnika z przesłaniem. Jakim? Mam nadzieję, że to już odkryjecie sami. Ja ze swojej strony bardzo mocno Wam tę powieść polecam. Jest niezwykła 🖤
We współpracy z Wydawnictwem Novae Res.