Wesela nie będzie? Ależ było, było, bo weseliłam się przeogromnie, po raz kolejny mogąc obcować ze świetnym piórem Małgorzaty Starosty. Każdemu czytelnikowi znane jest zapewne pojęcie "klątwy drugiego tomu", kiedy to kontynuacja serii nie dorównuje pierwszej części - tutaj nic takiego nie ma miejsca. "Wesela nie będzie!" okazało się nie tylko tak dobre jak "Pruskie baby", ale wręcz lepsze.
Po raz kolejny towarzyszymy Edycie Prusko w jej perypetiach. Ta bohaterka z pewnością nie może narzekać na nudę, bo nie dość, że w życiu prywatnym czekają ją niemałe zawirowania, to ledwo wyplątała się z jednej afery kryminalnej, a już autorka przygotowała dla niej kolejną, nie mniej zawiłą niż pierwsza. Tym razem wśród atrakcji znajdą się, między innymi, poćwiartowane zwłoki, zaginięcie, a także sprawa niewyjaśnionego morderstwa sprzed lat. Śledztwo poprowadzi oczywiście starszy sierżant Michał Bączek z Komendy Wojewódzkiej we Wrocławiu, ale i tym razem ze znacznym udziałem rodziny Prusków.
Skoro jesteśmy przy Bączku - czy istnieje już jego fanklub? Jeśli nie, to z radością zostanę jego założycielką i pierwszą członkinią, bo aż chciałoby się powtórzyć za sienkiewiczowską Basieńką: “Ja pana Michała kocham!”. W literaturze często występują dwa typy policjantów: albo skuteczny profesjonalista, ale cham, albo poczciwy chłop, ale oferma, któremu udaje się rozwiązywać jakieś sprawy chyba tylko dlatego, że niebiosa się nad nim litują. Sierżant Bączek jest idealnym połączeniem tych dwóch typów (i na szczęście nie mam na myśli chama-ofermy) - zna się na swojej robocie, potrafi zarówno wykonywać rozkazy przełożonych, jak i samemu dowodzić, a przy tym jest tak szalenie sympatyczny, że nie da się go nie lubić. A swoim opanowaniem i profesjonalizmem w starciach z rodziną Surymów zyskał sobie mój dozgonny szacunek. ;)
Jeśli chodzi o wątek kryminalny - ten główny, bo jest ich zdecydowanie więcej - to jest on dość nietypowy w swojej konstrukcji. Zazwyczaj do samego końca nie wiadomo, kto jest mordercą, a tutaj wszystko wydaje się być oczywiste jeszcze przed połową książki, ale za to wraz z rozwojem fabuły na jaw wychodzą kolejne informacje, podejrzenia, domysły i powiązania, dzięki czemu podczas lektury nie towarzyszyło mi ani poczucie przewidywalności, ani nuda.
O brak tej ostatniej autorka zadbała też poprzez wprowadzenie na scenę grona koleżanek Edyty, sprytnie budując akcję wokół weekendu panieńskiego i nadchodzącego wesela jednej z nich. A było to grono tak różnorodne i przezabawne, że nieraz wyrywał mi się niekontrolowany chichot, kiedy czytałam ich dialogi - zwłaszcza, kiedy piękna Agunia o egzotycznej urodzie Pocahontas, pod wpływem emocji zaczynała nawijać śląską gwarą. Z taką obstawą można przetrwać wszystko, nawet potrójne (nie)szczęście, które spada na Edytę.
Czego bym nie napisała, to i tak będzie za mało, bo naprawdę już dawno nie trafiłam na tak dobrą książkę. Na koniec mogę tylko z całego serca polecić wam zarówno "Pruskie baby", jak i "Wesela nie będzie!". Zmyślne intrygi, inteligentny humor oraz umiejętność tworzenia wyrazistych i pozytywnie zakręconych postaci kobiecych, czynią w moich oczach Małgorzatę Starostę godną następczynią Joanny Chmielewskiej. Pozostaje mieć nadzieję, że jej dorobek literacki będzie równie bogaty, jak jej starszej koleżanki po piórze.