W książkach obyczajowych najbardziej lubię efekt mieszania wątków: jest ich mnóstwo i są bogate w różnorodność. Czytając ten gatunek zawsze odczuwam chwile wytchnienia, dlatego pewnie stał się jednym z moich ulubionych. W książce „Nowy początek” autorstwa Jill Barnett, którą miałam okazję niedawno skończyć, mamy do czynienia również z rozbudowanym wątkiem romansowym, który dodaje uroku fabule. W połączeniu z obyczajowym krajobrazem, akcja wygląda naprawdę klarownie i czytelnik może poczuć wiele emocji, które z kartek przelewają się na niego samego…
March i Mike to dwoje młodych ludzi, których połączyło silne uczucie. Przeżywają wspólnie trzydzieści lat, ich małżeństwo obfituje w szczęśliwe jak i mniej radosne chwile. Stworzyli rodzinę, która z czasem znów się rozrasta… Nadszedł jednak dzień, w którym Mike ginie w wypadku samochodowym. March zostaje sama i próbuje uporać się ze swoim smutkiem. Po roku jednak w jej życiu pojawia się mężczyzna, Rio i kobieta znów poczuje, że jest przez kogoś kochana…
Zanim przeczytałam „Nowy początek”, długo zastanawiałam się, jak spodoba mi się ten tytuł. Z lekka obawiałam się, że ta historia może okazać się banalna, wątek romansu zdominuje całą przestrzeń fabuły i nici wyjdą z ciekawego zakończenia. Jill Barnett jednak pozytywnie mnie zaskoczyła, w swojej kolejnej powieści zawarła interesującą i przede wszystkim wciągającą historię, która porusza czytelnika. Z pewnością zawiera ona mnóstwo emocjonalnych wątków, które skłaniają do przeczytania następnej i później kolejnej strony. Świetnym posunięciem ze strony autorki okazało się również stopniowanie akcji. Wszystko, co się działo, miało swoje miejsce w odpowiednim miejscu i czasie, co dawało efekt zaskoczenia i uśmiechu na twarzy, zależnie od sytuacji. Myślę, że pod względem budowy fabuły nie ma do czego się przyczepić…
W przypadku romansów często zdarza się tak, iż historie bywają błahe i nie raz ckliwe. W przypadku książki „Nowy początek” nie odniosłam takiego wrażenia. Historia zawiera owszem czysto romansowe momenty, jednak emanują one delikatnością i czułością, co sprawia, że czyta się je z przyjemnością. Nie są przerastającymi opisami miłości, od której nie raz człowieka mdli, tylko czymś swobodnym, czymś, o czym chce się czytać. Ten fakt bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, dzięki temu zmieniło się diametralnie moje postrzeganie powieści.
Jeśli jednak mam być szczera, to książka posiada również swoje wady. Przede wszystkim dotyczy to samej końcówki, kiedy autorka postanowiła urwać akcję, pozostawiając ją samej sobie. Spodziewałam się, że skończy się czymś ciekawym, czymś zaskakującym, tymczasem akcja przyspieszyła, a końcówka zabrzmiała, jakby brakło jej pomysłu na dokończenie książki. Poczułam lekkie rozczarowanie, które nie trwało krótko.
„Nowy początek” to chyba pierwsza romantyczna opowieść, którą czytałam z przyjemnością od początku do końca (pomijając końcówkę). Jill Barnett postarała się o prostą, a zarazem ciekawą historię, którą czyta się z nieskrywaną ciekawością. Należy jej przyznać, że umie kreować fabułę, wie, jak posługiwać się piórem. Naprawdę ciekawe wątki, które bawią i wzruszają, pobudzają w czytelniku chęć do sięgnięcia po więcej takich książek. Osobiście muszę przyznać, że po lekturze tej książki nabrałam ochotę na więcej i w najbliższym czasie postaram się odszukać kilka podobnych historii. Zachęcam ciepło do sięgnięcia po lekturę, ponieważ ma swoją wartość. Słabsze strony mogą zostać odebrane jako pozytywne, dlatego nie warto kierować się uprzedzeniami. Z mojej strony zapewniam, że książka „Nowy początek” dostarcza wielu emocjonalnych chwil, które trwają i trwają przez długi czas po lekturze… Polecam!