Eutanazja. Sprawa życia lub śmierci. Kiedy jesteś przykuty do łóżka, nie jesteś w stanie ruszyć ręką ani nogą, nie jesteś w stanie otworzyć oczu - wolałbyś umrzeć, czy zostać tym kim (czym?) jesteś?
Wiesz, że dla Twoich bliskich byłby to cios, ale podpisujesz papiery, które pozwolą na odłączenie Cię od aparatury podtrzymującej życie, w razie gdyby spotkało Cię coś złego. Dajesz zgodę na pobranie Twoich narządów po śmierci. Nie chcesz żyć bez swojej pasji. Chcesz albo korzystać z pełni życia, albo nie żyć w ogóle.
Luke Warren jest badaczem wilków. To, co na początku było zwykłą pracą, z czasem okazało się być prawdziwą pasją, drugim życiem. Zwierzęta są mu bliższe niż własna rodzina.
Nagle wszystko ulega zmianie. Wypadek, któremu ulega Luke powoduje, że pozostaje on w stanie wegetatywnym. Nad rodziną ciąży trudna decyzja - pozostawić ojca przy życiu czy odłączyć aparaturę?
Na pewno nikt z nas nie zastanawia się nad tym, jak brzmiałaby jego odpowiedź, gdyby padło takie pytanie. Z jednej strony dlatego, że w Polsce eutanazja jest nielegalna, a z drugiej dlatego, że nikt z nas nie chce myśleć o czymś tak przykrym, co w dodatku mogłoby dotyczyć naszej rodziny czy kogokolwiek nam bliskiego. Ale ja chcę, żebyście dziś o tym pomyśleli. Chcę, abyście zastanowili się głębiej nad tym tematem i postawili siebie na miejscu dzieci Luke'a Warrena. (czego oczywiście NIKOMU nie życzę)
Jako badacz wilków, biolog, Luke bardzo przykładał się do swojej pracy. Choć śmiało można stwierdzić, iż obserwowanie wilków nie było jego pracą - było jego życiem. W czasie, kiedy Luke powinien być przede wszystkim ojcem i mężem, wybrał się na dwa lata do lasu, żeby zgłębić naturę wilków. Udało mu się przeniknąć do watahy. Jadł, spał i bawił się z dzikimi zwierzętami, które przyjęły go jak swojego, odrzucając wszystko, co ludzkie. Innymi słowy: Luke zdziczał. Po powrocie z tej, jakże pasjonującej, podróży w dzikość, mężczyzna na nowo musiał przywyknąć do bycia człowiekiem. Kiedy w końcu mu się to udało, popełnił błąd, przez który stracił syna i żonę, która odchodząc, zabrała do swojego nowego życia córkę. Cara wkrótce wróciła do ojca. Było jej u niego naprawdę dobrze, spędzała z nim mnóstwo czasu. Luke i Cara byli ze sobą naprawdę zżyci, czego nie można powiedzieć o Edwardzie, bracie dziewczyny, z własnej woli odizolowany od rodziny na sześć długich lat.
Nadchodzi ta noc. Luke odbiera pijaną córkę z imprezy. Wracają do domu, jednak szczęśliwy powrót nie był im pisany.
Oboje ulegają wypadkowi, z którego cało wychodzi jedynie Cara. Ojciec leży w ciężkim stanie na OIOM-ie. Rozległe uszkodzenia mózgu praktycznie wykluczają jego szansę na wybudzenie się ze śpiączki, a co za tym idzie na powrót do dawnego życia. Zjawia się Edward, który swego czasu podpisał zgodę na odłączenie ojca od aparatury podtrzymującej życie, gdyby tylko zaszła taka potrzeba. Teraz jest na to czas, lecz siostra nie dopuszcza do siebie myśli o stracie ukochanego tatusia. Cały czas ma nadzieję na jego wyzdrowienie, co graniczy praktycznie z cudem. Rozpoczyna się pomiędzy rodzeństwem walka, w której nie ma przegranych i wygranych. Na każdym rozwiązaniu ktoś ucierpi.
Śmiem twierdzić, iż jest to jedna z najtrudniejszych tematycznie powieści, jaka wyszła spod pióra tak znakomitej pisarki, jaką jest Jodi Picoult. Mimo iż w każdej książce autorka podejmuje się wręcz tematów tabu, w tej wymagało to podwójnego wkładu pracy, podwójnej siły psychicznej i chęci opowiedzenia tej historii światu.
Pół życia praktycznie zmusza nas do postawienie się w sytuacji dzieci Luke'a. I to nie wyboru pomiędzy tym, w kogo chcemy się wcielić, ale do uosobienia się z obojgiem rodzeństwa - z nastoletnią jeszcze Carą, która spędziła z ojcem najlepsze lata swojego życia i nie wyobraża sobie życia bez niego, i pełnoletnim już Edwardem - dorosłym mężczyzną, który nie widział się z ojcem przez ostatnie sześć lat, ale chce odłączyć go od niezbędnej mu do "życia" aparatury. Gdybyście teraz mieli wybrać, po czyjej stronie stanęlibyście? Obstawiam, że większość z Was wybrałaby Carę i rozumiem dlaczego. Ale zagłębiając się w tę książkę, już nie będziecie tak pewni swojego wyboru.
Jodi Picoult po raz kolejny stworzyła coś niesamowitego. Wydawać by się mogło, że skoro jest to któraś z kolei książka tejże pisarki, to musi być ona powieleniem opracowanego wcześniej schematu - kto tak myśli, ten jest w ogromnym błędzie. Pół życia jest niepowtarzalną książką. Z zewnątrz niepozorną jeśli chodzi o objętość, okładkę czy nawet tytuł. Ale jeśli tylko zaczniecie czytać - zrozumiecie co mam na myśli.
Książka jest skonstruowana tak, że możemy poznać punkt widzenia na sprawę praktycznie każdego, kto odgrywa znaczącą rolę w tej historii. Zarówno dzieci Luke'a, jego samego, jego byłej żony i jeszcze kilku innych postaci. To wszystko pozwala nam dogłębnie zrozumieć poruszany w tej lekturze problem. To czyni tę powieść jeszcze lepszą, ponieważ nie skupiamy się tylko na jednym bohaterze i nie brniemy ślepo w jego wizje i założenia.
Cóż, rozpisałam się, ale wiedzcie, że nie bez powodu. Ta książka jest zdecydowanie warta Waszej uwagi. Czyta się ją naprawdę szybko. Jeśli raz zaczniecie czytać, nie będziecie mogli się oderwać. Co dotyczy praktycznie każdej książki Jodi Picoult, ale ta jest jedyna w swoim rodzaju. Doprawdy nie - sa - mo - wi - ta.