Kiedyś dawno, dawno temu w czasie gdy telefony nie były jeszcze tak rozpowszechnione, a komórka była w sferze marzeń pisałam wiele listów. Większość to były listy do mojego przyszłego męża. I tak wybierało się papeterię, kolorowe kartki pocztowe z cytatami, a wszystko po to aby ta druga strona wiedziała, że jest ważna.
Podobnie bohaterka książki Matylda, gdy staje się właścicielką niezwykłej papeterii czuje, że musi na papier przelać swoje myśli. Nie jest to skierowane do jakiejś konkretnej osoby, ot raczej w nieokreśloną przestrzeń. Sama jest romantyczką, prowadzi niezwykły sklepik z obrazami i materiałami mającymi duszę. Jej związek przygasa, a kolejne wyjazdy męża w delegacje nie pomagają w jego utrzymaniu. Podczas krótkiej wizyty w kawiarni, kobieta gubi zapisane kartki, które trafiają w ręce radiowca Kosmy. Mężczyzna czyta znalezisko i wiedziony impulsem zaczyna odpisywać. Nie ma gwarancji, że jego list dotrze do adresatki, ale zostawia kopertę u obsługi kawiarni.
Jak można się domyślić korespondencja powoli rozwija się, piszący coraz bardziej odsłaniają swoje myśli przed sobą. W międzyczasie poznajemy tło, które wpływa na decyzje obojga. Dla Matyldy przełomowym staje się wyjazd do Włoch i podjęcie pracy przy tworzeniu przedstawienia teatralnego. Kosma natomiast musi się zmierzyć z poważną chorobą. Wymiana listów pokazuje jak ciekawy może być związek na odległość zwłaszcza teraz gdy jesteśmy przyzwyczajeni do otrzymywania wszystkiego na już. Kobieta i mężczyzna mają czas na przemyślenie tego co chcą przekazać drugiej osobie. Widać tu oczekiwanie na wiadomość, swego rodzaju ekscytację na widok tradycyjnego listu.
Ale oprócz rozkwitającego uczucia czytelnik śledzi rozpad związków związany z systemem pracy drugiej połówki, częstymi wyjazdami oraz brakiem zainteresowania. Jest tu także ciągłe poszukiwanie miejsca na ziemi, które dawałoby wytchnienie w ciągłej gonitwie. Stąd pewnie ucieczka na Mazury i remont starej stodoły.
Zdecydowanie lepiej czyta się relację Matyldy, która jest obszerniejsza i bardziej otwarta. Kosma długo się chowa i wykorzystuje swoją pozycję słynnego głosu radiowego i traktuje początkowo kobietę jako kolejną zdobycz. Wraz z upływem czasu i wymianą myśli widać zmianę i zaangażowanie, choć niezrozumiała jest dla mnie końcowa decyzja Kosmy.
Książka na pewno skłania do zastanowienia się nad tym czy warto wciąż tak pędzić i tracić po drodze wszystko co ważne i istotne.