Harlem to pełna kontrastów dzielnica Nowego Jorku, zamieszkała w większości przez Afroamerykanów. Właśnie tam toczy się akcja najnowszej powieści Colsona Whiteheada Rytm Harlemu. W słynnym, niebezpiecznym miejscu rządzącym się swoimi prawami. Tam czas płynie inaczej, spokojniej w swoim rytmie. Niespiesznym. Na Sto Dwudziestej Piątej Ulicy w Harlemie, swój sklep meblowy prowadzi bohater tej opowieści, Ray Carney. Prowadzi przyzwoite życie, stara się zapewnić żonie i dzieciom godne warunki życia. Nie jest wymarzonym zięciem dla rodziców Elizabeth, byli przekonani, że ich córka zasługiwała na lepsze życie. Ale on się stara za wszelką cenę spełnić marzenia żony, poszukuje lepszego i większego mieszkania, chce pokazać, że potrafi zadbać o swoją rodzinę. Ale zawsze jest ten sam problem, niedostatek pieniędzy. A że jego interes z meblami nie zawsze przynosi zyski, próbuje dorobić na lewo. Mimo, że prowadzi uczciwe interesy, kuszące są dla niego propozycje handlu kradzionymi rzeczami. Nie odmawia szemranym typom, ale robi to na niewielką skalę. Robi interesy z ludźmi półświatka, paserami, złodziejami i oszustami. Jego kuzyn, Freddie co jakiś czas, daje mu do upłynnienia to coś z biżuterii czy elektroniki, oczywiście zdobyte nielegalnie. Pozwala się wciągnąć kuzynowi w ciemne interesy, które się nie powiodą, Ray będzie miał problemy i będzie nieźle kombinował. Aby chronić swoją firmę, będzie dawał liczne koperty zapewniające bezpieczeństwo i ochronę. Tam wszyscy biorą i dają. I w taki sposób życie się toczy, w rytmie wyznaczanym okolicznościami i realiami.
Rytm Harlemu to wielowymiarowa, wielowątkowa opowieść o życiu w tej części Manhattanu. O codziennej walce o przetrwanie, zdobycie pieniędzy na zapewnienie rodzinie bytu, kombinowaniu i unikaniu niepotrzebnych kłopotów. Autor ciekawie i z pietyzmem oddaje tło społeczne lat 60. ubiegłego stulecia, szczególnie wiele miejsca poświęca zamieszkom, jakie miały miejsce w roku 1964 po zamordowaniu przez policjantów czarnoskórego chłopca. Uliczne walki, starcia z policją, przepychanki, podpalenia i dewastacje rządziły w Harlemie, nadawały ton życiu jego mieszkańcom. Było bardzo niebezpiecznie i nieprzewidywalnie. Autor doskonale przedstawia półświatek Nowego Jorku, ciemne i nielegalne interesy, oszustwa, napady i morderstwa, skorumpowanych policjantów. A w środku tego całego zamieszania żyje w miarę normalnie Ray, który ma jedno marzenie, szczęście swoich najbliższych. Ma wspaniałą małżonkę, dzięki której jeszcze całkiem się nie zatracił, podobnie jak jego kuzyn. On ma dla kogo żyć i to go mobilizuje do lepszego.
W jądrze tej lektury umiejscowione zostało przesłanie, dotrzyjcie do niego i przeanalizujcie. Przenieście się chociaż na chwilę na mroczne i ciemne ulice Harlemu, poczujcie klimat tego nowojorskiego zakątku, omijanego i traktowanego z dystansem. Ale tam żyją normalni ludzie, którzy też pragną być szczęśliwi, chcą zapewnić spokój swoim najbliższym, pracować i się rozwijać. Nie jest im łatwo, ale oni się starają.
W tej lekturze zadziwia taka drobiazgowość i dokładność autora, wierne odwzorowanie ówczesnych realiów społeczno-gospodarczych Harlemu. Powieść czyta się szybko, autor ma swój charakterystyczny styl, który się podoba, przekonuje do siebie.
Można zaryzykować stwierdzenie, że ta opowieść to intymny i bardzo głęboki hołd złożony Harlemowi, ukłon w jego stronę. Próba skierowania oczu świata na to miejsce, które na zawsze zapisało się na kartach historii.
Polecam, to powieść, z którą czas płynie szybko i w przekonaniu, że wiele w życiu można zmienić na lepsze! Działa mobilizująco i napawa nadzieją!