Czwarta część, na którą czekałam. Po zakończeniu trzeciej powiedziałam sobie "W końcu!". Tak. Ja jestem jedną z tych osób, które Kuby nie lubią, boją się go i z przerażeniem czytam o tym, co ten młody adwokat wyrabia.
A on przecież ma uczennicę. Sonia w swoim szaleństwie jest nieposkromiona i karmi swojego diabła, jak tylko umie. A chce jeszcze bardziej i jeszcze mocniej. I wiecie co? To jest logiczne, bo im więcej mamy, tym więcej chcemy. Dlaczego więc, osoby takie jak ta para psychopatów, miałabym poprzestać na tym co było do tej pory? No nie. Sonia się uczy samodyscypliny, chociaż to jest tak samo ciężkie, jak nauczenie lwa, aby nie zjadł owieczki, gdy ta przechadza mu się przed nosem. No, chyba że lew jest nażarty jak bąk, to wtedy nie tknie, ale będzie wodził leniwym wzrokiem. Sonia może i będzie umiała się pohamować, ale musi mieć Kubę. Bez niego jest szaleńcem spuszczonym ze smyczy, któremu wzrok przesłania jego własny mrok.
Niestety, albo stety, Sonia idzie w tango. Idzie na samowolkę, bo nie umie się powstrzymać. Owszem, wyuczona przygotowuje sobie grunt, tak jak ją mistrz nauczył, ale ona nie ma jednej zasadniczej cechy Kuby: cierpliwości. Brak tej cechy doprowadza do ogromnego nieszczęścia. Ginie chłopak, który tak naprawdę, może i nie był najlepszym człowiekiem na świecie, ale na śmierć na pewno nie zasłużył.
Sonia wpada w obłęd strachu, ale Sobański wie co ma robić, w końcu jest adwokatem samego diabła, więc może być i swoim. Tylko nic nie idzie tak, jak sobie zaplanował. Dlaczego? Bo ma uczennicę, która w swoim szaleństwie się zatraciła i zagubiła, a to jakbyśmy Obcego wpuścili do linii metra i oczekiwali, że nic się nie stanie :(
Kuba trafia do więzienia. Oj tak. Dla mnie radość, bo jednak zasłużył na nie, jak nikt inny, ale beknął za kogoś. Niestety jego prywatna linia obrony, bardzo rozmija się z tym co przygotowuje jego adwokat, która gdyby tylko wiedziała, co za plecami knuje ten nasz Kuba, to przeżegnałaby się tysiąc razy.
Zakończenie tej książki wyrwało mi powietrze z płuc i wymyślenie takiego finału, to naprawdę jest okrutne. Serio, to było dużo za dużo, nawet dla osób, które czytają wiele kryminałów i thrillerów, a do takich osób zaliczam się na pewno, ale... Jako kobieta rozpadłam się i nie mogę się pozbierać.
Czy dowiedzieliśmy się, skąd ich mrok się bierze? Poniekąd tak. Ich rodziny, tak bardzo sytuowane, a jednak tak bardzo patologiczne. Dlaczego mówi się, że ludzie z marginesu nie powinni mieć dzieci, a kiedy patrzy się na ludzi z zasobnym portfelem, to przez myśl nam nie przyjdzie, że tam to dopiero patolka odchodzi. Idziemy za utartymi stereotypami i szufladkujemy wszystkich. Źle ubrany i śmierdzi — syf i kryminał. Bardzo dobrze ubrany i pięknie pachnie — o to jest ktoś, przez duże K. Tak, potrafimy szufladkować i oceniać, a Adrian pokazał nam tę ciemną stronę luksusu, której nawet gdybyśmy chcieli, to i tak nie ujrzelibyśmy, bo tak bardzo mamy klapki na oczach.
Pomimo okropnego!!!! zakończenia, uwielbiam książki Adriana i jestem jego fanką, ale czasami przeraża mnie jego kierunek myślenia jeśli chodzi o naszych bohaterów.