Kontynuacja przygód Beaty i Ulki w kolejnej powieści Olgi Rudnickiej pt. "Czy ten rudy kot to pies?" to jeszcze większa dawka humoru i niespodziewanych wydarzeń. Tym razem autorka skupiła się na drugiej przyjaciółce, która co rusz popada w nowe tarapaty. Ale najgorsze dopiero przed nią.
Ulka pracuje jako prawnik i nie jest w tym najgorsza. Lubi swoją pracę, kolegów, a przede wszystkim szefa. Nie wie, że ten ma rodzinę i być może dlatego zgadza się na wspólny romans. Romans, który daje jej poczucie szczęścia, miłości, szacunku i bezpieczeństwa. Niestety żona jej kochanka odkrywa prawdę i stawia mężowi ultimatum- Ulka musi odejść z pracy! I tak z dnia na dzień kobieta traci wszystko, co kochała, w tym i własną godność. Nie pozostaje jej nic innego jak wyjechać jak najdalej, by przemyśleć kilka najważniejszych spraw. Jej cel to Irlandia, ale wystarczyła chwila nieuwagi i dziewczyna wsiadła do zupełnie innego autobusu. Autobusu, który zawozi ją do Wielkowa pod Wrocławiem. Samotna, bezradna i bez bagaży, w środku nocy zostaje zabrana na tutejszą komendę przez ambitnego policjanta, Mariusza. Przyczyna wydaje się być prosta- Ula do złudzenia przypomina poszukiwaną listem gończym pewną kryminalistkę. Gdy pomyłka wychodzi na jaw, Mariusz nie tylko wypuszcza Ulkę, ale i pod wpływem jej roszczeń, zaprasza na nocleg do własnego domu. Domu, w którym mieszka wraz ze swym bratem, Sławkiem, który rzekomo podejrzany jest przez innych mieszkańców o zamordowanie kobiety i ukrycie zwłok. Podobnie zresztą jak niegdyś ich ojciec. Czyżby był to początek znacznie poważniejszych kłopotów dziewczyny? A może jest to szansa na całkiem nowe doznania? Jedno jest pewne- dobra zabawa gwarantowana!
Poprzednia książka Olgi Rudnickiej zdecydowanie przypadła mi do gustu, ale ta część jest bez wątpienia znacznie lepsza. Znajdziemy w niech więcej zabawnych dialogów i śmiesznych wydarzeń. Zresztą cała fabuła jest jeszcze bardziej ciekawsza. Zapewne jest to zasługa naszej głównej bohaterki, która jest tak bardzo charyzmatyczna i zabawna, że uśmiech sam wykwita na naszych ustach. Ulka jest inteligentna, radosna, czasami wręcz sprawia wrażenie typowej małej blondyneczki, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Jest słodka i naiwna, ambitna i pracowita. Cokolwiek robi, czyni to z dobroci serca, przysparzając sobie pełnych humoru incydentów, a to nic innego,jak zapowiedź udanej zabawy dla każdego czytelnika.
Dodatkowo naszą uwagę przykuwają bardzo tajemnicze postacie braci, Mariusza i Sławka. Ten pierwszy to policjant, który dał się znokautować drobnej Uli, a drugi to twardy, skryty i bezsilny wobec nowej lokatorki mężczyzna, który w swoim życie już przeszedł bardzo dużo. Oboje mieszkają sami już od dawna, aż to nagle w ich teraźniejszość stanowczo wchodzi energiczna, silna i przebiegła kobieta, która ma już dość bycia ofiarą. Od tej pory życie całej tej trójki zmieni się i to diametralnie. Ale czy będzie to krok w lepszą stronę zależy wyłącznie od nich samych.
Cała akcja powieści "Czy ten rudy kot to pies?" toczy się w niewielkiej wiosce pod Wrocławiem. Jej krajobraz, cisza i poczucie bezpieczeństwa rozkochały w sobie pewną niezależną i niezwykle wrażliwą dziewczynę. Ta książka przesiąknięta jest humorem, kolorowymi bohaterami, zabawnymi dialogami i niekiedy monologami,a do tego czyta się ją lekko i przyjemnie, choć zbyt szybko. Na poprawę samopoczucia po ciężkim dniu ona jest wręcz idealna. Przynajmniej dla mnie, dlatego też polecam i zachęcam do bliższego zapoznania się zarówno z tą, jak i z innymi pozycjami tejże autorki. Pozdrawiam!!!