„Nie opuszczaj rąk, bo możesz to zrobić na dwie sekundy przed cudem?”
Czy ten pech kiedyś się skończy?
Pola marzyła o zupełnie innym życiu, jakie miała. Chciała mieć dobrą pracę, by pójść na wymarzone studia, a do tego znaleźć miłość i po prostu być szczęśliwa. Niestety nic nie szło po jej myśli, a pech prześladował ją notorycznie. Gdziekolwiek by się nie pojawiła, to pakowała się w kłopoty. Po niezbyt miłym incydencie postawiła wszystko na jedną kartę i pojechała do koleżanki do Anglii, by tam zacząć nowe życie. Ale nawet jeśli Anglia była, choć odrobinę gotowa na jej pojawienie się, to nie był na nią gotowy Adam. Któremu to wpakowała się do auta, biorąc go za taksówkarza, a potem było jeszcze gorzej. Mimo że Pola nie miała złych zamiarów, ale niestety zawsze w najmniej odpowiednim momencie pakowała się w kłopoty. I tak przez zbieg wydarzeń i psikus losu wpadła jak huragan w życie Adama już na dobre. Wywracając jego wygodne i beztroskie życie do góry nogami, w prowadzając w nie kłopoty i zaskakujące sytuacje. Ich znajomość nie zaczęła się zbyt dobrze, ale z czasem, gdy zaczynali się lepiej poznawać, wszystko zaczynało się zmieniać. Tych dwoje dostanie szansę od losu, tylko czy ją wykorzystają? Dokąd zaprowadzi ich ta cała sytuacja? Czy zderzenie dwóch tak różnych światów przyniesie coś dobrego?
„To ty nie dostrzegasz, że najtrudniejszych walk człowiek nie toczy w swoim umyśle, a w sercu, które czuje.”
Monika Cieluch po raz kolejny sprawiła, że uśmiech nie schodził mi z twarzy. Bez problemu dałam się porwać w wir wydarzeń i emocji, gdzie humor przeplata się z dość zaskakującymi, zwariowanymi i niecodziennymi sytuacjami, w jakie Pola potrafi się pakować, a które tylko powodowały mój śmiech. Ale nie zabraknie tu również refleksji na temat życia, miłości i marzeń. Obserwowanie relacji tej dwójki było niebywale przyjemne. Humor miesza się tu z napięciem, jakie wywołują niektóre sytuacje i ich rozmowy. Monika nie pozwalała, mi się nudzić ani na chwilę, bo co rozdział to działo się coś innego i nieprzewidywalnego. Pola wiedziała, jak pakować się w kłopoty, ale również miała odwagę i nie poddawała się, cały czas walczyłaby spełnić swoje marzenia. Tej Bohaterki nie da się nie polubić i nie pokochać. Od samego początku kradnie sympatię. Za to Adam z nim było różnie, na początku miałam do niego dystans, bo nie zawsze podobało mi się to, co robił, ale im dalej tym było coraz lepiej, a gdy zaczął pokazywać się z zupełnie innej strony, to polubiłam go. Łezka w oku również się zakręciła podczas czytania, ale jest to historia, która wciąga od początku do końca. A że Monika ma tak niesamowite pióro i styl to przez każdą jej książkę się płynie z uśmiechem na twarzy, łzami w oczach i radością. I teraz było tak samo. „Oops!” to jak dla mnie historia o podążaniu za swoimi marzeniami, odwadze, wierze w siebie, miłości i zobaczenia piękna w chaosie. Lekka i wzruszająca historia, która poprawi wam humor. Gorąco polecam.
„Potrzebowałem chwili, by zrozumieć, że jej pragnąłem. Pragnąłem tak, jak mężczyzna pragnie kobiety. Chciałem, żeby była moja. Chciałem, by do mnie należała, by stała się moją codziennością – prawdziwą, nie udawaną.”