"Zaginiona" to kolejna historia Autorki, która skradła moje serce. Ola za każdym razem gra na moich emocjach jak nikt inny. Doprowadza mnie do stanu, w którym wszystko inne traci na znaczeniu, a jedyną rzeczą, którą mam ochotę robić, to czytać powieści napisane przez nią. Podczas czytania jej książek czuję, jakbym cały czas towarzyszyła bohaterom, wspierała ich na duchu, obserwowała i trzymała kciuki, by wszystko dobrze się skończyło. Jak już wiecie, postacie wykreowane przez Olę nie mają lekko, więc i czytelnik przeżywa to wszystko na swój sposób. Mnie za każdym razem serce się łamie, a łzy nabierają do oczu. W tym przypadku nie mogło być inaczej.
Historia od samego początku ciekawi, jej fabuła jest tak skonstruowana, że niczego nie możemy być pewni. Bohaterowie, ci główni i drugoplanowi są dla nas zagadką do samego końca. A tam to się dopiero dzieje! Obiecuje Wam, że nie będziecie w stanie połapać się w tym, co tam się wyprawia! Ja miałam istny mętlik w głowie, do samego końca nie wiedziałam, co jest prawdą a co fikcją. Autorka wodzi nas za nos za każdym razem, gdy myślimy, że już wszystko jest dobrze. Uwielbiam takie zabiegi, może dlatego kiedyś tak namiętnie czytałam te wszystkie kryminały i thrillery, które doprowadzały mnie do wrzenia, gdy w pewnym momencie wszystko zmieniało się o 180 stopni. Dokładnie tak samo poczułam się, czytając "Zaginioną", jakbym czytała najlepszy na świecie kryminał połączony z romansem. Całe życie głównej bohaterki jest dla nas tajemnicą, gdyż ona sama nie wie, co działo się przed tym, jak trafiła do lasu. Zdecydowanie wątek z utratą pamięci był tutaj strzałem w dziesiątkę.
Relacja głównych bohaterów jest równie pokręcona, co i fabuła. Bardzo mi się to podobało, gdyż proste romanse, szybkie zakochiwanie się w sobie jest cały czas powielane i niekiedy potrafi znudzić. Oczywiście lubię takie książki, jednak to te, w których bohaterzy dopiero po dłuższym czasie zaczynają coś do siebie czuć, najbardziej mnie urzekają. Tak było właśnie w Zaginionej, cały czas liczymy, że oni się spikną, że do czegoś między nimi dojdzie, jednak tak szybko się to nie stanie. Ten moment wyczekiwania jest tutaj wprost idealnie poprowadzony. Jednak i tak najbardziej podobał mi się wątek amnezji, który na koniec osiąga swój punkt kulminacyjny. Wtedy wszystko zostaje wyjaśnione, oddech nam zwalnia, pięści się zaciskają, a łzy próbują wydostać się na zewnątrz. Tych emocji przy zakończeniu jest najwięcej i za nie ogromnie dziękuję Autorce, gdyż było to coś, na co czekałam! Jestem wręcz zauroczona i wstrząśnięta tą historią, która od samego początku skradła moje serce!
Dziękuję serdecznie Autorce oraz wydawnictwu za egzemplarz! Gorąco polecam tę, jak i inne książki Oli!