Strach może być czymś więcej niż tylko emocją, reakcją ciała. Strach może tworzyć granice nie do przejścia, ale też dawać olbrzymią motywację. Niekiedy pobudzenie jest tak wielkie, że nie da się przewidzieć skutków. Być może właśnie z tego powodu część z nas tak bardzo lubi się bać i z taką pasją oddaje strasznym historiom. A teraz październik i nadchodzący listopad sprzyjają tym mrocznym, pełnym grozy opowieściom. W szczególności gdy pomyślimy, że nadchodzi Halloween. Nie jest zbyt popularne na naszych terenach, spotyka się nawet z pogardą, jednak jestem przekonana, że część z Was lubi ten klimat i w jakiś sposób oddaje się haloweenowym zwyczajom. Jak to jest u Was?
Jack postanawia odwiedzić dom, który podobno jest nawiedzony. Już od dawna go obserwuje i słyszał o nim rozmaite opowieści. Jednak chłopiec nie wierzy w duchy i nawiedzenia. To nie jego bajka, lecz przecież nie zaszkodzi zajrzeć. I dokładnie tak jak uważał – dom nie jest nawiedzony. Co wcale nie musi oznaczać, że stoi pusty i nikt go nie odwiedza. Jak myślicie – kto przebywa w starym, zniszczonym domu? Czy Jack zaspokoi swoją ciekawość?
"Trzynaście krzeseł" zainteresowało mnie gatunkiem. Z jednej strony literatura dziecięca, którą uwielbiam i cenię, z drugiej elementy horroru i to wszystko ubrane w opowiadania. Poczułam się zaintrygowana i stwierdziłam, że koniecznie muszę się zapoznać z tą lekturą. Jak moje wrażenia?
Niesamowicie oczarował mnie pomysł na całą koncepcję. Dotychczas nie spotkałam się z czymś podobnym. Oczywiście wiele elementów jest dość typowych i schematycznych, ale autor zgrabnie udekorował to powiewem świeżości, nowości i wyraźnie bijącym klimatem mroku. "Trzynaście krzeseł" to trzynaście opowieści, która się zarazem odrębne, ale coś je ze sobą łączy. Długo myślałam, co to jest i przyznam, że wpadłam na parę koncepcji, które w pewien sposób się potwierdziły, ale też nie do końca.
Natomiast styl, którym posługuje się pisarz, od pierwszych stron przypadł mi do gustu. Zachwycił przyjemnością czytania, ale przede wszystkim poczuciem autentyczności. Mimo że w niektóre historie można powątpiewać, to i tak całość jest przedstawiona w taki sposób, jakby to wszystko mogło wydarzyć się w rzeczywistości. Tym bardziej że opowiadania intensywnie oddziaływały na moją wyobraźnię, co cudownie łączyło się z unikatowością języka autora i dopracowaniem najmniejszych szczegółów.
Czytając, czułam gotycki klimat. Od razu powiem, że większość historii nie spełnia typowych wyznaczników gotyku, mimo to atmosfera mroku, tego przyciemnienia i niepewności była cały czas wyczuwalna. Może samo miejsce pozwalało utrzymać ten klimat. Każde opowiadanie było inne i wabiło, by poznać jego rozwiązanie, a tutaj warto wspomnieć, że wszystkie miały otwarte zakończenia, choć myślę, że one po prostu nie potrzebowały słów. Każdy czytelnik kończył je sam według własnych, mocno ugruntowanych przeczuć. Gdy czytałam, miałam olbrzymią potrzebę czytać opowieść za opowieścią i zrozumieć, co tak naprawdę się dzieje w tym pozornie nawiedzonym domu.
Nie można również zapomnieć o różnorodnej tematyce opowiadań. Ich celem było wywoływanie strachu i niepewności, lecz każda z nich przekazywała coś istotnego. Wystąpił najbardziej typowy motyw, ale mocno przeze mnie ceniony – motyw zbrodni i kary. To mrok sam w sobie. W końcu jeśli dojdzie do zbrodni, to winny powinien być ukarane. Tymczasem "Trzynaście krzeseł" miało pewną niespójność, która według mojej opinii była stworzona całkowicie świadomie przez autora. Niektóre historie były mocno ugruntowane w tym motywie, natomiast inne łamały standardy sprawiedliwości, ukazując, że i dobrzy ludzie potrafią cierpieć nie za swoje zbrodnie. Co ostatecznie wygrywa? By odpowiedzieć na to pytanie, należy przeczytać tę książkę.
"Trzynaście krzeseł" okazało się niesamowitą przygodą – pełną napięcia, niepewności, często mrożącą krew w żyłach, jednak na swój sposób genialną. Te opowiadania pozostaną ze mną na dłużej, ponieważ pozostawiły po sobie wiele emocji, ale również przemyśleń.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl