Studentka Alicja, jest zaręczona w takim już troszkę przechodzonym związku, gdzie fascynacja i namiętność wyparowała. Od października przenosi się do nowej grupy na studiach i tak poznaje Pawła. Dziwnym trafem oczywiście mieszkają blisko siebie i Paweł zaczyna codziennie podwozić ją na zajęcia. Alicji schlebia zainteresowanie nowego kolegi, jest nim zauroczona. Serce rwie się do Pawła a rozum podpowiada narzeczonego, czyli Kamila. Co więc robi? Zdziwicie się, ale: „Alicja kontynuowała obie te znajomości. Miała nawet ustalony grafik spotkań”. Tyle tytułem wstępu.
Jakie są moje refleksje po lekturze?
Od samego początku dziewczyna w relacji z Pawłem zachowuje się w myśl zasady „i chciałabym i boje się”. Wysyła mu mylne sygnały – niby mówi, że mogą być tylko znajomymi, ale jednocześnie całują się, zaprasza go do domu, wprasza się do jego domu gdzie zostaje na noc !! Wydaje mi się, że nie należy prowokować takich sytuacji, ale może ja się nie znam ;)
Non stop Paweł i Alicja omawiają/wałkują temat Kamila i zerwania zaręczyn, po czym się nawzajem uciszają tekstem: „nie rozmawiajmy o tym”, nie psujmy sobie humoru, cieszmy się teraźniejszością.
Alicja ma milion szans, żeby zerwać z Kamilem; ciągle się obrażają na siebie, Kamil dopytuje czemu od dawna nie uprawiają seksu, mówi : określ się, mam dość twoich fochów; a Alicja co mu odpowiada???? „Przepraszam, stresuje się studiami, wybaczysz mi?” i tak w koło Macieju przez ponad 300 stron.
Już pod koniec książki (czy wy widzicie, jak to się niemiłosiernie ciągnie??) koleżanka rozmawia z Alicją na temat zerwania zaręczyn i słyszy: „nie umiem, nie chcę go zranić, moja mama uważa go za superfaceta, wiesz ile pieniędzy stracimy?”. Krew mnie zalewa jak to czytam!
Cały czas Alicja tylko myśli o tym, że musi się z tej sytuacji wyplątać, to już zachodzi za daleko – już są rezerwacje popłacone i ustalony termin ślubu, a Alicja ciągle zwleka. To jest mega wku.wiające dla czytelnika. Zagotowałam się.
Również mama Alicji jest przedstawiona niefajnie. Matka widzi, że coś jest nie tak z córką, że ta nie cieszy się ślubem. Mama dopytuje, Alicja ciągle się wykręca od odpowiedzi, a jak w końcu przyznaje, że ma wątpliwości, że nie ma już chyba między nimi miłości, mama bagatelizuje mówiąc: „przestań się wygłupiać”. Mama Alicji jej nie wspiera, nie rozmawia szczerze z córką, nie chce odwołania ślubu, bo co ludzie powiedzą, taki skandal. Pewnie, lepiej żeby córka była nieszczęśliwa, lub żeby młodzi zaraz się rozwiedli.
Bardzo mnie denerwuje, że Alicja jest takim bezwolnym miękiszonem, że nie ma siły sprawczej, nie czuje, że to ONA sama decyduje o swoim życiu tylko jakieś fatum/los spowodował że: „straciła Pawła i niedługo miała wyjść za faceta, którego kompletnie nie kochała”. Serio? Kobiety od zawsze były paniami swego życia czy to na traktorze czy to na barykadach a ona co? Jakiś manekin?
Pozwólcie, że wam przedstawię mój ulubiony cytat z książki - „Kiedy tak jej się przyglądał (miała krótką, skórzaną spódniczkę), pomyślał sobie, że jest idealnym materiałem na żonę”. Czy to brzmi poważnie? Serio? Który młody, napompowany testosteronem facet tak pomyśli? Raczej idealnym materiałem na szybki numerek..
Nie neguję całkowicie tej pozycji, może jest ona dla młodszej czytelniczki – jakieś późnej nastolatki, która wchodzi dopiero w życie, nie ma żadnych doświadczeń uczuciowych.
Czy mi się podobała? Chyba już zgadliście, że Nie. Była infantylna, naiwna, nie potrafiłam wczuć się w sytuację bohaterki. Nie polubiłam żadnej postaci. Książka mnie drażniła, irytowała, podniosła mi ciśnienie. Jestem człowiekiem czynu i nie lubię marnowania czasu oraz komplikowania prostych spraw. Ta cała Alicja dawno mogła zerwać z Kamilem, ale wolała poczekać jak rozwinie się sytuacja z Pawłem, żeby przez przypadek przez 1 dzień nie zostać singielką. Co złego jest w byciu singlem? Naprawdę trzeba przeskakiwać z łóżka do łóżka?
Książkę otrzymałam z klubu recenzenta portalu nakanapie.pl