Erica Spindler to popularna amerykańska autorka thrilerów romantycznych, w których intrygi kryminalne stoją wprawdzie na głównym planie, są one jednak doprawione mocnym akcentem miłosnych perypetii głównych bohaterów. Nakładem Wydawnictwa Mira/Harlequin ukazało się właśnie wznowienie jednej z jej powieści, „Ukarać zbrodnię”. Postanowiłam skorzystać z tej szansy i poznać twórczość pisarki, o której słyszałam wiele, ale nie miałam jeszcze okazji poznać osobiście.
Jest to opowieść o trzech siostrach – trojaczkach, napiętnowanych na całe życie trudnym dzieciństwem, będącym pasmem upokorzeń i bólu za sprawą despotycznego i sadystycznego ojca. Żadna z nich nie potrafi ułożyć sobie życia prywatnego. Rozwiedziona Melanie walczy z mężem o prawo do opieki nad kilkuletnim synkiem. Mia tkwi w małżeństwie z bogatym, ale cynicznym i brutalnym mężczyzną, który na dodatek nieustannie ją zdradza. Z kolei Ashley niegdy nie wyszła za mąż, nie potrafi bowiem nikomu zaufać.
Na pierwszy plan wysuwa się zdecydowanie Melanie, która jako policjantka wpada na trop seryjnego mordercy, od kilku lat grasującego w mieście. Jego ofiarami padają tak zwani damscy bokserzy, którym udało się oszukać wymiar sprawiedliwości. Każdy z tych zgonów wyglądał też na świetnie zainscenizowany wypadek. Kobieta coraz bardziej angażuje się w śledztwo, nie wiedząc przy tym, że wkrótce dochodzenie to nabierze bardzo osobistego charakteru.
Książkę czyta się bardzo szybko dzięki wartkiej akcji i interesującej intrydze kryminalnej. Wprawdzie już od pierwszych rozdziałów można wytypować dwie osoby, które idealnie pasują na mordercę – jednak do samego końca nie wiadomo, która z nich naprawdę jest Mrocznym Aniołem. Trudno przez to spodziewać się efektu totalnego zaskoczenia i fajerwerków na ostatnich stronach powieści, niemniej jednak nie zmniejsza to znacznie przyjemności z lektury. Ponadto, autorka zgrabnie wplotła w główną oś fabuły wątek romantyczny, unikając – jak to się często zdarza – tandetnego romansu.
W powieści Spindler zadaje bardzo ważne, a jednocześnie trudne pytanie – na ile można usprawiedliwić zbrodnię? Czy zawsze w sposób jednoznaczny powinniśmy potępiać mordercę? W przypadku ofiar Mrocznego Anioła nikt nie miał wątpliwości – każdy z zabitych był człowiekiem złym i zwyrodniałym. Byli wśród nich gwałciciele, brutale znęcający się nad kobietami i dziećmi, pedofile molestujący własne córki. Nikt, nawet ich własne rodziny, nie uroniły nawet łzy po ich śmierci, a wręcz przeciwnie – dziękowano niebiosom, że koszmar już się skończył. Czy w takiej sytuacji, gdy wymiar sprawiedliwości zawodzi i nie chroni ofiar, a ich prześladowców, można potępić osobę, która postanowiła samodzielnie wymierzać sprawiedliwość? Pozostaje to pytaniem otwartym, zwraca jednak uwagę na chory system, który często stoi po stronie napastnika, a nie jego ofiary.
Podsumowując, książkę mogę szczerze polecić miłośnikom thrillerów, którzy szukają przede wszystkim tajemniczej intrygi zamiast krwawych opisów popełnianych morderstw – tego tu bowiem nie znajdziecie. Powieść świetnie się sprawdzi jako lektura na wieczór lub sobotnie popołudnie.