"Wisiał na niej olbrzymi portret młodej Barbary w wianku z polnych kwiatów. Patrzyła prosto w obiektyw zadziornym spojrzeniem intensywnie błękitnych oczu, obejmując owal swojej twarzy obleczonymi w fioletowe rękawiczki dłońmi. Jej pełne, lekko rozchylone usta, podkreślone wyrazistą pomadką, odcinały się purpurową plamą na tle porcelanowej cery."
"Czułe poranki, bezsenne noce".
Już sam tytuł zwiastuje lekturę, która będzie pieścić nasze zmysły i to nie, bynajmniej, wulgarnymi obrazami, a plastycznymi słowami, pełnymi ekspresji. Pierwsze fragmenty niezaprzeczalnie potwierdzają tę tezę. Później, robi się trochę zwyczajnie, ale nie bójcie się, tylko na chwilę. To moment, w którym poznajemy Romy Sokołowską. Kobieta mieszka w Warszawie, gdzie bierze udział w wyścigu szczurów. Wydaje się, że trochę ją to męczy i uwiera, jednak bohaterka całkiem dobrze radzi sobie w otaczającej ją rzeczywistości. Z powodzeniem sama wychowuje nastoletniego syna, poświęcając mu całą swoją uwagę. Sytuacja zmienia się, gdy firmę, w której pracuje Romy, przejmuje nowy właściciel.
W momencie, gdy wspólnie z bohaterką przenosimy się na malownicze Podlasie, da się zauważyć że kobieta odżywa. Dopiero tu, paradoksalnie pozbawiona wielu wygód, nagle zaczyna czuć, że żyje. Wspomnieniami wraca do chwil z dzieciństwa, kiedy to otaczała ją kochająca rodzina, w towarzystwie której oddychała pełną piersią. Czy Bodnar, poznany w leśnej głuszy mężczyzna, okaże się tym, którego obecność da jej miłość i spełnienie? A może znajomość z podejrzanym typem przyniesie tylko szereg wątpliwie przyjemnych sytuacji?
Przyznam, że miałam wątpliwości czy Romy i Bodnar przypadną mi do gustu. W pierwszym odczuciu wydawało mi się, że te imiona są trochę sztuczne i z pewnością nie nadają się dla osób zamieszkujących Podlasie. Na szczęście, myliłam się. W tej chwili mogę stwierdzić, iż nie wyobrażam sobie, by te postaci mogły nazywać się inaczej. Zostały tak umiejętnie scharakteryzowane, że personalia bohaterów zdają się idealnie pasować do ich osobowości. Romy bardzo szybko wzbudziła moja sympatię, swoją prostotą i umiejętnością radzenia sobie w trudnych chwilach, natomiast Bodnar, cóż... Z początku sprawiał naprawdę odpychające wrażenie. Mężczyzna robił wszystko, by odsunąć od siebie otaczających go ludzi, zupełnie jakby chciał się za coś ukarać. Tylko za co?
"Czułe poranki i bezsenne noce" to poruszający romans, który ukazuje relację dwójki pogubionych ludzi. Warto jednak zauważyć, że nie jest to powieść niskich lotów. Miłość ukazana w książce dotyka naszych zmysłów i później długo rezonuje w duszy. Co więcej, autorka porusza w tej książce wiele istotnych kwestii, związanych z przykrymi realiami XXI wieku. Jedną z nich jest fakt, że w dzisiejszych czasach na pierwszym miejscu stawia się piękno, zapominając iż przemijanie stanowi naturalny etap życia. Nie lubimy patrzeć na ludzi starych i zniszczonych życiem, często też nie możemy zaakceptować tego, że nas również to czeka. Wszędzie kładzie się nacisk na młodość, witalność i urodę.
Dużo miejsca autorka poświęca też pozorom, którymi się otaczamy. Coraz częściej przenosimy się do sieci, omamieni wykreowanym w niej światem. Zupełnie zapominamy, że to wszystko ułuda, namiastka prawdziwego życia, jak to trafnie ujmuje autorka - tombak szczęścia. Przyznam, że jestem zachwycona tą powieścią, która do tej pory zajmuje moje myśli.
Pierwsze spotkanie z piórem autorki uważam za niezwykle udane.
Moja ocena 9/10.