"Apostatka" to książka opowiadająca o bardzo skomplikowanej relacji człowieka z religią.
Mam wrażenie, że naprawdę mało jest takich pozycji, a przynajmniej o bardzo niewielu słyszałam, dlatego gdy autorka odezwała się do mnie z propozycją współpracy, przeczytałam opis i nie wahałam się ani chwili. Bardzo mnie ciekawią książki odkrywające tajemnice przeróżnych religijnych organizacji, szczególnie Świadków Jehowy, nie mogłam się więc "Apostatce" oprzeć. Czy w takim razie spełniła ona moje oczekiwania? Przekonajmy się.
Na początek muszę powiedzieć, że od książki nie łatwo się oderwać. Porusza ona ciężkie tematy, a mimo to napisana jest tak zgrabnie, że nie chcemy jej odkładać. Gdy tylko do niej siadałam, niemal natychmiast się wciągałam, czułam jej klimat i chłonęłam każde słowo. Byłam gotowa dowiedzieć się o Świadkach Jehowy wszystkiego. I... tutaj niestety nie czuję się usatysfakcjonowana. Mam wrażenie, że nie pojawiło się w "Apostatce" na ten temat więcej informacji niż w 16-minutowym wywiadzie na kanale "7 metrów pod ziemią" z byłą wyznawczynią tego ugrupowania (który to odcinek swoją drogą szczególnie polecam) - ba, wydaje mi się, że w tym wywiadzie padło nawet więcej informacji. Było to trochę rozczarowujące, bo naprawdę chciałam się czegoś dowiedzieć i przeczytać wyznania z pierwszej ręki o tym jak wygląda wciąganie "zwykłego" człowieka do grona Świadków Jehowy, a jak ciężkie jest później stamtąd odejście. To też zapowiadał opis, niestety w treści... było to tylko lekko poruszone.
Znaczna część książki pokazuje nam przeszłość głównej bohaterki, a raczej jej rodziców; skupia się na młodym małżeństie, które jest w ten związek wyznaniowy właśnie powoli wciąganie i gdy już dochodzimy do etapu, w którym ukazane powinno być to jak ci ludzie całkowicie się mu oddają - bam, przeskok czasowy. W najciekawszym momencie, gdy możnaby świetnie obnażyć mechanizmy i metody działające w tym procesie - zarówno z jednej jak i drugiej strony.
Równie mocno interesowało mnie to co sprawiło, że główna bohaterka postanowiła z ugrupowania odejść i jak radziła sobie gdy rodzina jak i wszyscy dotychczasowi znajomi się od niej odcięli. Pierwsze zdanie prosto z okładki brzmi "Jaką cenę muszą zapłacić ci, którzy odważą się odejść?" - toteż odpowiedzi na to oczekiwałam, byłam bardzo ciekawa jak przez te wszystkie trudy bohaterka przeszła. Niestety nie jest nam dane się tego dowiedzieć - akcja książki przenosi się od razu do momentu, gdy Julia już wiedzie w miarę ułożone życie, ma znajomych "w Świecie" i jest dość prężnie działającą aktywistką, a o swojej drodze raczej nie opowiada, nie wspomina jej. Od tego też momentu nie jestem pewna o czym ta książka miała być. Gdzieś ta wiadomość zanika. Obserwujemy różne wydarzenia z życia bohaterki, śledzimy ją jak się zatraca, jak próbuje odnaleźć siebie (co z zamysłu jest świetne, jednak w wykonaniu nie do końca wybrzmiewa, gubi się gdzieś ten przekaz w natłoku wszystkiego) i... nagle powieść się kończy. Taka urwana jakby w połowie. Zostawiając ogromny niedosyt, bo tak naprawdę tylko wzbudziła apetyt przystawką, nigdy nie dostarczywszy głównego dania.
Kolejnym ciekawym elementem, który pojawił się w książce był wątek technologii i obserwacji obywateli przez rząd. I tak jak sam z siebie ten motyw mógł być naprawdę interesujący, tak... nie rozumiem jaki był cel wprowadzania go tutaj. Bo nie wniosło to do fabuły nic, nawet nie pozwala się nad tym zagadnieniem zastanowić, bo jest tego... za mało i zbyt powierzchownie. Bardziej niż intryguje, wybija z rytmu. Widzę, że autorka ma sporo ciekawych spostrzeżeń i przemyśleń i chętnie przeczytałabym od niej książkę skupiająca się tylko na tym temacie. A drugą skupiającą się tylko na, jak mówi to okładka; "(...) dyskusji o destrukcyjnym wpływie współczesnych grup wyznaniowych na społeczeństwo, rodzinę i jednostkę." Mam wrażenie, że za dużo na raz chciała ta książka opowiedzieć, przez co jak dla mnie... nie opowiada prawie niczego. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest zła książka - wręcz przeciwnie, uważam że jest wartościowa i raczej zachęcam by po nią sięgnąć. Po prostu... widzę w niej większy potencjał, który nie został wykorzystany, przez co mogę brzmieć trochę surowiej. Jeśli jesteście nowi w temacie wyniesiecie z "Apostatki" trochę informacji, może zachęci was by zagłębić temat, może nawet zszokuje. Jednak jeśli już jakąś wiedzę macie... wypada wtedy trochę blado. Bo za każdym razem gdy zaczyna się robić naprawdę intrygująco - wątki są ucinane i przechodzimy do czegoś zupełnie innego. Aż dostajemy zakończenie - jak dla mnie bardziej niezrozumiałe niż szokujące, bo nie było mi dane w stu procentach odczuć niczego, co pozwoliłoby mi pojąć skomplikowaną bohaterkę i jej sytuację.
Żeby nie kończyć tak lekko negatywnie, muszę powiedzieć o jednej rzeczy, którą ta książka robi bezbłędnie - skłania do myślenia. Skłania do zastanowienia się nad sobą, nad swoją wiarą (bądź jej brakiem), nad tym co jest w porządku a co jest wręcz potworne w różnych ugrupowaniach religijnych - zarówno tych mniejszych jak i tych głównych, jak Kościół Katolicki. Ukazuje pewne (nie)ciekawe elementy wszystkiego z religią związanego i skłania do głębokich refleksji. Za to przyznać muszę dużego plusa, bo mimo swoich mankamentów "Apostatka" zostanie ze mną na długo.
Jak widzicie, z "Apostatką" problem mam jeden (no, jeden i pół z tą technologią) - niestety jest to problem, jak dla mnie, dość poważny. Cieszę się jednak, że po tę książkę sięgnęłam i nawet gdybym wiedziała o tych problemach przed czytaniem, wciąż bym się za nią wzięła.
We współpracy z @vanitas.writer - dziękuję za egzemplarz!