Kiedy książka Roberty Marasco trafiła w moje ręce, moją pierwszą myślą było “co takiego może skrywać na swoich kartach ta książeczka z różową, uroczą okładką?”. Nie przesadzam, tak właśnie było. Opis jasno dał mi do zrozumienia, że Czerwone chustki mogą być czymś zupełnie innym, niż się spodziewam. Czy tak się wydarzyło w rzeczywistości? Na to pytanie odpowiem w tej opinii.
Camilla jakiś czas temu straciła mamę i nie do końca jeszcze się z tym pogodziła. Fakt, że jej ojciec odnalazł sobie nową miłość i rodzinę, do której postanawia się wprowadzić wraz z córką i młodszym synem nie poprawiają sytuacji. Dziewczyna musi nauczyć się funkcjonowania w nowym otoczeniu, a co za tym idzie – w nowej szkole. Luna jest szkolną gwiazdą i tiktokerką, która cały czas zbiera przy sobie coraz większą liczbę fanów. Raczej nie zanosi się na to, by miała ona zwrócić uwagę na swoją nową koleżankę z klasy. Wszystko zaczyna się zmieniać, gdy do sieci wycieka filmik Camilli, w którym ta opowiada o swojej pierwszej miesiączce... Czy w obliczu tej sytuacji Camilla będzie mogła liczyć na wsparcie swoich bliskich?
Przyznam się szczerze, że pierwsze kilka stron powieści mnie nie zachwyciło. Z jakiegoś powodu nie potrafiłam wciągnąć się w tę historię, choć literatura młodzieżowa zazwyczaj do mnie trafia. Być może oczekiwałam samych rewelacji już na początku za bardzo? Nie wiem. Na szczęście jednak, z czasem historia ta skupiła moją uwagę na tyle, że rzeczywiście zaczęłam dostrzegać wiele mocnych stron powieści, a co więcej - coraz bardziej mi się ona podobała.
Jedną z głównych bohaterek jest Camilla, której sytuacja wzbudziła moje współczucie. Zmiany w życiu każdego człowieka nie zawsze są czymś radosnym i zdecydowanie potrafią wyprowadzić z równowagi. Sytuacja, w jakiej znalazła się ta dziewczyna nie budziła optymizmu, choć dawała pewną nadzieję na to, że może jednak nie będzie tak źle. Uważam tę bohaterkę za dobrze wykreowaną, sympatyczną i po prostu dającą się lubić.
Luna okazała się z kolei postacią, która mnie najbardziej zaskoczyła. Jej postępowanie chwilami bywało irytujące, jednak to, co ostatecznie robiła i jakie decyzje podjęła wzbudziły mój podziw. Jako młoda gwiazda, którą śledzą tysiące użytkowników Internetu Luna była... po prostu sobą. Może i miewała chwile zdecydowanie odpowiadające cechom osoby rozpieszczonej, ale nie zdefiniowało to całkowicie jej osoby.
Czerwone chustki zachwyciły mnie poruszoną tematyką. Pierwsza miesiączka i emocje z tym związane bywają różne - jedne osoby będą dosłownie skakać z radości, inne zaś poczują się z tym źle i będą chciały o tym fakcie jak najszybciej zapomnieć - przynajmniej do czasu następnego “tego dnia” Autorka ma bardzo dobre pióro i choć jest to książka kierowana do młodych odbiorców, to ja jako ktoś, kto już raczej te pierwsze emocje ma za sobą bawiłam się bardzo dobrze. Cieszę się, że oprócz głównego tematu powieści, pojawiły się wątki niepełnej rodziny oraz tego, że jest to coś normalnego i po prostu się zdarza. Myślę, że może to pomóc wielu młodym czytelnikom, którzy znajdują się w podobnej sytuacji.
Powieść Roberty Marasco ostatecznie okazała się bardzo dobrą lekturą. Może nie porwała mnie osobiście na tyle, bym nie mogła przestać o niej myśleć, ale zdecydowanie okazała się pozycją zaskakującą i wartą polecenia, zwłaszcza dla młodszych odbiorców. Jeśli więc macie wśród swoich bliskich osoby w takim wieku lub sami macie tyle lat – zdecydowanie mogę polecić Wam ten tytuł.