„To zabawne, czyż nie? Wstajesz rano każdego dnia i nigdy w rzeczywistości nie wiesz, czy to będzie właśnie ten dzień, który zmieni Twoje życie na zawsze.”
-A. Grajek
Nigdy nie wiemy, co niesie ze sobą nowy dzień. Czy będzie taki jak każdy dotychczasowy? Nudny i długi? A może pełen wrażeń? Czy też wydarzy się coś, co odwróci nasze życie do góry nogami?
Życie głównej bohaterki odmienia się w dniu, w którym jej babka informuję ją o tym, że znalazła dla niesfornej wnuczki idealnego kandydata dla męża. Pomimo tego, że udało jej się odepchnąć zaloty kilku mężczyzn, Maylea wie, że tym razem żarty się skończyły. Babka jest nieugięta, a dziewczynie kończą się argumenty. Musi wziąć sprawy w swoje ręce.
Kiedy dowiaduje się, że jej kuzyni uciekają z kraju, w obawie przed zaciągnięciem do wojska, dziewczyna postanawia wstąpić w szeregi Carskiej Armii, podszywając się pod jednego z nich.
Obcina długi warkocz, przebiera się w męskie ubrania i ucieka z domu. Gdy bez większych trudów udaje jej się osiągnąć cel, zaczynają się problemy.
Nieprzyzwyczajona do koszarowych warunków i fizycznego wysiłku musi sprostać zadaniom stawianym innym wojownikom, którzy nie dość, że są sporo większymi od niej mężczyznami, mają również doświadczenie w walce i trudnościach związanych z życiem w obozie.
Czy ten zarys fabuły nie brzmi znajomo? Skojarzenia od razu wędrują w kierunku Mulan. Rzeczywiście na tym etapie historia jest bardzo podobna. Zwłaszcza że wszystko rozgrywa się na terenach azjatyckiego kraju, w świecie mitów i legend z dalekiego zachodu.
Niemniej jednak to tylko wstęp do opowieści, gdyż dopiero po dołączeniu do armii, Maylea odkrywa swoje prawdziwe przeznaczenie, którego nie mogła się spodziewać.
Już na wstępie książki, w prologu, mamy przedstawioną legendę, w którą wierzą mieszkańcy okolicznych ziem. Co ma z nią wspólnego dziewczyna? Jakie czekają ją trudy? I kto pomoże je przezwyciężyć? Tego wszystkiego dowiadujemy się z powieści.
„Historie szeptane przez wiatr” to niesamowita książka, która porywa czytelnika już od pierwszych stron. To bardzo dobrze napisana, klasyczna fantastyka z motywem przygody i podróży.
Wiedziałam, że pokocham tę historię, kiedy zdałam sobie sprawę, że zawiera ona prawie wszystkie wątki, które uwielbiam najbardziej: mitologia, baśń, odniesienia do kultury azjatyckiej, wybraniec, a nawet zarys trójkąta miłosnego.
Bohaterowie powieści są świetnie opisani, łatwo obdarzyć ich sympatią. Główna bohaterka to silna, zdeterminowana kobieta, która pomimo swojej naiwności w pewnych kwestiach, bierze sprawy w swoje ręce. Momentami bywa irytująca, ale mam wrażenie, że to zawsze jedna z cech bohaterek tego typu powieści.
Postaci męskie są bardzo różnorodne. Każda z nich jest wyjątkowa i oryginalna, a łączy je jeden cel, który odkrywamy wraz z nimi w miarę czytania.
Wątek miłosny, o którym wspominałam, nie jest głównym motywem przewodnim, to tylko uzupełnienie fabuły, które nadaje smaczku historii.
Spotkałam się że stwierdzeniem, że to książka, która nawet w starszym czytelniku wzbudza "fangirl" i totalnie się z tym zgadzam.
Czy można się do czegoś przyczepić? Mnie osobiście przeszkadzała tylko jedna rzecz, ale da się na nią przymknąć oko. Sformułowanie „Żółć podeszła mi do gardła” pojawiało się na niemalże co drugiej stronie książki. W pewnym momencie naszła mnie ochota, żeby nawet zacząć je liczyć.
Na szczęście jest to na tyle drobna niedogodność, że nie zabrała mi radości z lektury.
Niezmiernie cieszę się, że było mi dane poznać tę cudowną historię. Nie mogę doczekać się, kiedy będę mogła poznać dalsze losy bohaterów, bowiem „Historie szeptane przez wiatr” to dopiero tom pierwszy ich przygód.
Mam nadzieje, ze czerwone nici przeznaczenia doprowadzą Was do tej książki.
[Współpraca reklamowa z wydawnictwem DLACZEMU]