Wyobraźcie sobie świat bez kawy i czekolady. Pralinki, czekoladki i mleczne tabliczki nie istnieją, nie możecie też pójść do kawiarni i skosztować latte z pianką... Możecie do woli pić alkohol i korzystać z innych używek, ale powinniście zapomnieć o efekcie kofeinowego kopa po porannej małej czarnej, nie poprawicie sobie tez humoru tabliczką słodyczy z orzechami. Nie wiem jak Wy, ale ja takiej wizji mówię stanowcze NIE.
Literatura młodzieżowa rządzi się swoimi prawami, przemyca największe absurdy i kreuje alternatywną rzeczywistość, jednak powieść Gabrielle Zevin zaskoczyła mnie pod każdym względem. Czy było to zaskoczenie pozytywne? Niekoniecznie.
Pierwszy tom czekoladowej trylogii zapowiadał się smakowicie. Niebanalny pomysł i ciekawe, mafijne nawiązania to coś zupełnie nowego w dystopii młodzieżowej. Jednak w mojej ocenie autorka nie udźwignęła własnego pomysłu. Świat podzielony na dystrykty wszyscy doskonale znamy, jego odmiany przewijały się w niezliczonej ilości podobnych książek. Autorka nie wysiliła się zbytnio jeśli chodzi o opisy rzeczywistości, podała garść suchych faktów i w zasadzie na tym zakończyła charakterystykę świata. Nie dowiedziałam się dlaczego uznano kawę i czekoladę za nielegalne, nie wiem też czemu papier i woda są racjonowane. Brakowało mi szczegółów kreślących wizję świata i faktów nadających wiarygodność.
Język powieści jest do bólu uproszczony, młodzieżowy, choć momentami sztuczny. Opisom i dialogom brak polotu i płynności, nie wiem ile w tym winy tłumacza, jednak dawno nie czytałam książki napisanej w tak słabym stylu. Bardzo mi przykro, ponieważ pomysł autorki naprawdę miał potencjał, a tymczasem tekst nie zachęca do lektury i potrzeba sporo samozaparcia by przebrnąć przez powieść. Całości dopełnia spolszczenie imienia bohaterki (w oryginale Ann). Ania pasuje do różnych Pirozhkich, Charlesów, Gable'ów Winów i Jacksów jak pięść do oka, a połączenie swojsko brzmiącego imienia z nazwiskiem Balanchine drażniło mnie na każdym kroku.
Jednak postanowiłam się nie czepiać, bo mimo wszystko warto przeczytać tę książkę. Akcja jest naszpikowana niespodziankami i ciekawymi zagrywkami rodem z filmów sensacyjnych: otrucia, strzelaniny, nastolatki z pistoletami, mafijne porachunki i zakazana miłość. To wszystko znajdziecie na kartach powieści, odpowiednio zmiksowane i połączone. Fabuła toczy się płynnie, choć niektóre wątki zostały zbytnio okrojone (jak choćby pobyt Ani w więzieniu). Całości dopełnia uroczy wątek romansowy: mafijna księżniczka zakochuje się w synu prokuratora generalnego i jak się domyślacie, młodzi nie mogą być razem. Ich drogi muszą się rozejść dla większego dobra, a autorka prowadzi akcję w taki sposób, by udowodnić, że rodzina jest ważniejsza od jakiejś marnej miłostki. Z jakim skutkiem? Łatwo się domyślić.
Bohaterowie są dość dobrze wykreowani, nie do końca wiadomo co o nich sądzić, potrafią zaskoczyć decyzjami i mają w sobie nutkę tajemnicy. Banalny wątek miłosny nabiera głębi w zderzeniu z porachunkami rodzin, choć ukochany Ani nie należy do najsilniejszych i najodważniejszych mężczyzn. To raczej płochliwy synek tatusia z kompleksem niedoskonałości, ale może w kolejnym tomie pokaże różki?
Natomiast sama Ania jest... dziwna. Za wszelką cenę usiłuje odciąć się od kryminalnych korzeni swojej rodziny, jest w stanie poświęcić wiele dla dobra swojej rodziny, a jednocześnie podejmuje nielogiczne decyzje, skutkujące lawiną kłopotów. To postać w różnym stopniu fascynująca, co irytująca. Zadeklarowana katoliczka, twarda przeciwniczka, czuła siostra, a jednocześnie zagubiona nastolatka, która nie wie w czym tkwi. Rozumiecie coś z tego? Mam nadzieję, że wystarczająco zachęciłam Was do poznania książki, mimo wszystko ma ona w sobie coś intrygującego. Poza tym wypada dowiedzieć się, co będzie z czekoladą, w końcu przyszłe pokolenia nie mogą zostać pozbawione jednej z największych rozkoszy podniebienia.
Klimat książki na pewno jest oryginalny, pomysł na fabułę również, jednak cała reszta nie została dopracowana. Przeszkadzał mi brak genezy świata i niedopracowanie fabularne. Liczę na to, że w kolejnym tomie pojawią się trzymające w napięciu tajemnic oraz bardziej dynamiczna akcja. Mam też nadzieję, że autorka udoskonali warsztat i wyeliminuje sztuczność oraz drętwość przedstawionych wydarzeń. Wierzę w potencjał Zevin i będę czekać na premierę drugiego tomu. A Wam mimo wszystko polecam zapoznania się z powieścią, myślę że na rynku wydawniczym nie ma nic podobnego. A i okładka jest śliczna.
Polecam zainteresowanym.