"- Nela, to nie zależy ode mnie – wyjaśnia spokojnie. – Każdy ma swój czas. Nie da się go wydłużyć.
- Musi być jakieś wyjście – stwierdzam gorzko. - Życie nie miałoby sensu, gdyby wszystko było z góry przesądzone"
Kornelia cierpi, bo jej siostra Alicja jest chora i w każdej chwili jej serce może przestać bić. Do tego pewnego dnia w jej życiu pojawia się anioł śmierci.
Czy Kornelia będzie w stanie poradzić sobie ze swoim bólem? Czy anioł śmierci przyniesie śmierć? Jak rolę odegra on w życiu Kornelii?
Kornelia to młoda dziewczyna. Ma chłopaka, przyjaciół i rodzinę. Brzmi dobrze, prawda? Niestety tak nie jest. W życiu dziewczyny jest bardzo dużo cierpienia, bólu i obawy. Jej siostra Alicja jest chora, a jej serce w każdej chwili może przestać bić. Potrzebuje nowego i czeka na dawcę. Kornelia nie potrafi sobie z tym poradzić. Strasznie cierpi.
"Błagam, Boże, nie zabieraj jej – szepcze drżącym z emocji głosem. – Pozwól jej żyć"
Igor, chłopak Kornelii. Od początku go nie polubiłam i nie bez przyczyny. To on jako najbliższa dla niej osoba powinien ją wspierać, pomóc jej a tego nie robi. Nie interesuje jak ona się czuje i czy potrzebuje jakiejś pomocy. Tylko od niej wymaga. Rzekomo ją kocha, ale tego nie pokazuje. Powiem szczerze, że bardzo czekałam na moment, kiedy główna bohaterka zdecyduje się go wyrzucić ze swojego życia. Igora interesuje tylko to co on chce. Ciągle naciska na Kornelię, chce coś od niej więcej i nie potrafi zrozumieć, że ona nie chce, nie jest gotowa. A jak dziewczyna wyraża sprzeciw to żeby zrobić jej na złość idzie do innej dziewczyny dając jej w ten sposób do zrozumienia, że jak ona nie chce to on sobie znajdzie inną. Naprawdę, tak robi osoba, która kocha? Nie sądzę.
"Kiedyś dzieliłam się nim swoimi troskami. Opowiadałam o strachu i rosnącej niepewności, ale bardzo szybko odkryłam, że wcale nie ma ochoty tego słuchać"
Przyjaciele? Nie życzę nikomu mieć takich w swoim życiu. Zero wsparcia i zero zrozumienia. Przez całą lekturę ani razu przyjaciele czy jej chłopak nie spytali się o jej siostrę. Wystarczyłoby się zainteresować. Zadać proste pytanie. Jak się czuje Alicja? W jakim jest stanie? I jak sama Kornelia z tym się czuję i sobie radzi?. Ani razu nie padło takie pytanie. Ani razu! A to jeszcze nie wszystko, bo to co później zrobili, to w jaki sposób ją potraktowali było okropne. Nie zważając na jej cierpienie zgotowali jej jeszcze piekło. Tak, może Kornelia postąpiła w pewnym momencie troszeczkę głupio, ale miała powód. Zły dzień, choroba siostry spowodowało, że chciała na chwilę o wszystkim zapomnieć. Nie spodziewała się tego co to wywoła. Obwiniono ją za wszystko, potępiono, mimo że nic złego nie zrobiła. Naprawdę, jak czytam takie coś to od razu mi się podnosi ciśnienie.
"Prawdziwi przyjaciele to osoby, które nie odwracają wzroku od twojego cierpienia. Nie stoją z założonymi rękami i nie patrzą, jak się wykrwawiasz. A już na pewno nie zadają kolejnych ciosów. Prawdziwi przyjaciele starają się pomóc. A jeśli nie są w stanie postawić cię na nogi, to szukają wsparcia, bo wiedzą, że sama nie sobie dasz rady"
Kornelia stara sama sobie radzić ze swoim bólem. Tak naprawdę ukrywa jak się czuje, zachowuje swoje myśli dla siebie, udaje, że wszystko jest okej. W środku wszystko ją wręcz paraliżuje ze strachu. Świadomość, że może jej siostra kiedyś ją opuścić. Jest w stanie zrobić dla niej wszystko, naprawdę wszystko i posunąć się do wielu rzeczy. Jest to smutne i wyniszczające.
"Ogarnia mnie lęk. Pojawia się za każdym razem, gdy moje myśli zrywają się ze smyczy i pędzą w stronę mrocznej otchłani. Nie zdołam go opanować. Jest zbyt silny.. zbyt nieprzenikniony. Wnika w ciało niczym pajęczy jad, obezwładnia i trawi od środka"
Wisząca nad dziewczyną wizja śmierci siostry powoduje, że często doświadcza ataków paniki. Podczas jednego z nich ktoś jej pomaga. Cassiel to chłopak, którego dziewczyna widzi pierwszy raz na oczy, ale nie będzie to ostatni. Okazuje się, że nawiedził ją sam anioł śmierci, który chce jej pomóc i tylko ona go widzi.
"I chociaż nie słyszę za sobą żadnych kroków, wiem, że nie jestem sama. Cassiel podąża za mną niczym cień i bezgłośnie przypomina, że najgorsze dopiero nadejdzie"
Cassiel to bardzo intrygująca i mądra postać. Anioł śmierci, który przychodzi po ludzi i zabiera ich ze sobą. Powinien być kimś kto wywołuje nienawiść, strach, prawda? A jednak tak nie jest. To co robi jest dosyć wyjątkowe. A co to jest? Musicie sami się przekonać.
"Ludzkie życie zawsze kojarzyło mi się z filmem – wyznaje. – Każdy człowiek dostaje szansę na stworzenie własnej, niepowtarzalnej historii. Owszem, są rzeczy, na które nie ma wpływu, ale cała reszta zależy od niego"
Początkowo Kornelia nienawidzi anioła, jest przerażona, że przyszedł po jej siostrę i nie ma co się dziwić. Z czasem jej stosunek do Cassiela się zmienia. Zaczyna mu ufać, a mężczyzna bardzo dużo zmienia w jej życiu. Obiecuje, że będzie tak długo jej towarzyszył dopóki będzie jej potrzebny.
"Nie chcę cię zwodzić i zapewniać, że będzie łatwo... Bo nie będzie. Ale obiecuję ci, że zostanę przy tobie do samego końca"
Dzięki aniołowi Kornelia poznaje nowych ludzi, a rozmowy z nimi pozwalają jej spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Pomagają jej i wiele uświadamiają. On uświadamia jej co tak naprawdę jest ważne. Uświadamia to nam - czytelnikom.
"Czasami pięciominutowa bajka niesie w sobie więcej przesłania i emocji niż 3 godzinny film. Tak samo jest z życiem. Nie musi być długie, żeby było pełne i wartościowe"
"Czas motyla" to bardzo wyjątkowa książka. Spodziewałam się, że to będzie historią pełna bólu, cierpienia czy wzruszeń, jednak nie spodziewałam się, że znajdę tu coś więcej. Jest to pozycja, która wiele uczy i uświadamia. Chyba pierwszy raz po przeczytaniu książki poczułam taką pustkę. Ta książka naprawdę bardzo mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się, że sięgając po książkę poznam tak piękną, wzruszającą i bolesną, ale przede wszystkim pełną mądrości historię. Książka nie tylko porusza problem śmierci, straty, ale przede wszystkim zmusza do refleksji. Do tego, że mamy docenić to co mamy, starać się żyć codziennie tak jakby ten dzień był naszym ostatnim, wybaczać, wysłuchiwać i pamiętać o bliskich, bo nigdy nie wiadomo, kiedy dla nas czy dla innych nastąpi koniec. A później zostają tylko wyrzuty sumienia.
Zakończenie? Takiego czegoś to się nie spodziewałam. Macie takie książki, w których zakończenie Was zaskakuje, ale po przeanalizowaniu całej lektury uświadamiacie sobie, że to było logiczne? Że takie rozwiązanie wydawało się oczywiste? Że pojawiło się wiele znaków, wiele sytuacji wskazujących na nie? A jednak dopiero na końcu wszystko wskakuje na swoje miejsce?.
"Czas motyla" to wyjątkowa historia. Wyjątkowa i piękna. Książka, która należy do tych, co zachwyca. Nie jest to gruba pozycja, bo idealna na jeden wieczór. A tyle ile po sobie zostawia emocji?. Taka mała, cieniutka, krótka historia a zostanie ze mną na długo i z pewnością bardzo szybko jej nie zapomnę. Czuć tutaj emocje, rozpacz, ból, stratę, desperacje, cierpienie, ale i nadzieję czy szczęście.
Sam wygląd książki jest dosyć niepozorny. Piękna, wyjątkowa okładka, tytuł nawiązujący do treści. Jest to jedna z tych książek gdzie wygląd idzie w parze z treścią. "Czas motyla" to książka, która zdecydowanie trafi do mojej topki roku. Koniecznie musicie poznać historię, koniecznie! Miłego!