"Znaleźliśmy się na rozdrożu. Kolejny nasz krok zadecyduje o przyszłości. Całej przyszłości"
Mroczne sigile oznaczają brak wolności. Dają moc, ale za to zabierają wolność. Wiążą się wręcz z brakiem możliwości decydowania o swoim losie. Osoba je posiadająca jest wręcz ich niewolnikiem. Całe życie sprowadza się do podporządkowana temu, co wydaje się słuszne niż temu co się pragnie. Rządzą one nawet w takiej sferze jak miłość. Wszelkie relacje pomiędzy osobami je noszącymi są niemożliwe, a przynajmniej nikomu się nie udało.
"Więź, jako mnie łączyła z Ignisem, była w gruncie rzeczy obezwładniająca. Jego magia stawała się moją magią i czułam ją głęboko w swoim wnętrzu. Jednocześnie stawałam się jedną z figur na szachownicy w rozgrywce, która od tysiącleci rządziła Mirrorem"
Rayne podjęła decyzję. Wybrała inną drogę. Drogę, która rozłączyła ją z Adamem. Tylko czy na długo? Dziewczyna nie chce pogodzić się ze swoim losem, a raczej z tym z czym wiąże się posiadanie sigili. Lubię ją, bo jako jedyna zdecydowała się sprzeciwić swojemu przeznaczeniu, gdzie reszta wręcz potulnie się mu podporządkowuje. Rayne zyskuje w tym sojuszników.Wrogów panującej władzy. Sprzeciwiają się obecnemu porządkowi. Wprawdzie każde ma inną motywację, ale chcą osiągnąć ten sam cel. Pragną zdobyć to samo. Tą sama rzecz. Tylko to się liczy, prawda? Rozłączona z pozostałymi posiadaczami sigili Rayne rozpoczyna intensywny trening, jak i przygotowania do realizacji celu. Okazuje się jednak, że te rozstanie nie było na długo, bo dosyć szybko dochodzi do ponownego spotkania, które ma zaskakujący wynik. Obie strony decydują się podjąć współpracę. Bardzo mi się to podobało, bo tęskniłam za wszystkimi powiernikami i myślałam, że ze względu na działania Rayne szybko do ich spotkania nie dojdzie. Na szczęście tak się nie stało. Razem wyruszają po pewna rzecz. Rzecz, która może wszystko zmienić i jest dla nich szansą. Ale na co? I czy to się uda? I uda im się zdobyć to po co wyruszają?
Po tak ciekawym zakończeniu pierwszej części byłam naprawdę bardzo ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów i co tutaj autorka nam zapewni. Pierwszy tom to było takie doskonałe wprowadzenie do całej serii, spokojny i nie zapewnił mi wielu emocji. Tutaj wręcz przeciwnie. Ta część zagwarantowała mi to co chciałam. Książka wciąga od samego początku i powiem szczerze, że ani nie zauważyłam jak przeczytałam pierwszą połowę książki. Pierwsza połowa, bo druga jakoś już tak bardzo mnie nie porwała, choć zakończenie zdecydowanie wszystko nadrabia. W historii nie brakuje emocji, zdrady i przede wszystkim zaskakujących zwrotów akcji. Wow, to co zdarzyło się podczas wyprawy, co wyszło na jaw było bardzo zaskakujące, bo totalnie takiego zwrotu sytuacji się nie spodziewałam. Uwielbiam takie coś. A ostatnie sto stron czytałam z niecierpliwością i dużą ciekawością odnośnie tego jak to wszystko się rozwinie. I przede wszystkim z obawą, obawą jak to wszystko się zakończy. Pełno tu niebezpiecznych sytuacji i tajemnic. Tajemnic, które kiedyś muszą wyjść na jaw, prawda?
Fabułę poznajemy głównie z perspektywy głównej bohaterki, która pozwala nie tylko bardzo dobrze poznać ją i jej uczucia, jak zarówno motywy nią kierujące, ale również pozwala na bliższe poznanie Adama. Nie ukrywam, że w poprzedniej części ciężko było mi cokolwiek o nim myśleć, bo prawie nic na jego temat nie było wiadomo. Jest cichy, tajemniczy i nigdy nie wyjawia za dużo wiadomości, co dosyć mnie wkurzało. Cóż, dzięki dosyć specyficznej relacji z Rayne znacznie więcej się o nim dowiadujemy i powiem szczerze, że wzbudził moją sympatię, choć zdarzały się momenty kiedy mnie irytował. Mimo, że nie pochwalałam wszystkich jego postępowań, podjętych decyzji to jednak w końcu decyduje się działać i to mi się bardzo podobało. Trzeba przyznać, że mężczyzna cały czas starał się robić to do najlepsze dla wszystkich, odsuwając na bok swoje własne uczucia. Na korzyść również nie dział przepowiednia, która jest związana z jego rodziną.
Oprócz perspektywy bohaterki pojawia się również inna perspektywa. Ciekawa, intrygująca i pozwalająca poznać pewną osobę. Kim ona jest?
Oczywiście nie mogło zabraknąć wątku romantycznego, który już swoje początki miał w pierwszej części. Jednak tak się składa, że nie odgrywa dominującej roli i w żadnym razie mi to nie przeszkadzało. Nie da się ukryć, że relacja Adama i Rayne jest coraz silniejsza i ciężko im trzymać się od siebie z daleka. A tak się składa, że wszelkie relacje pomiędzy posiadaczami sigili są zakazane. Tym samym ich uczucie jest zakazane. Mimo, że Adam się wzbrania powodowany obowiązkiem to czy będzie tak cały czas? Czy mają szansę na relacje? Czy jest coś co pozwoli im być razem?
", Jestem z Harwoodów. Ty z Tremblettów. Każdy Najwyższy w Mirrorze wie, że to zwiastuje jakiś dramat"
"Mroczne sigile. Jak nakazuje ciemność” to bardzo dobra kontynuacja. Książkę bardzo przyjemnie się czyta i cieszę się, że mogłam poznać kontynuację losów bohaterów. Uwielbiam całą siódemkę powierników, tak, nawet Celine. Zdecydowanie ulubieńcem nadal pozostaje Matt, choć nie ukrywam. że nie było go tu dużo ze względu na pewne okoliczności. Poza powiernikami bardzo polubiłam Cedrika, który miał dosyć duży wpływ na rozwój całej historii. Oczywiście, z wielką chęcią będę wypatrywać trzeciego tomu, a zarazem finału historii, choć nie ukrywam, że zakończenie tej części nie było spektakularne. Nie zostało zakończone w momencie powodującym, że potrzebowałabym trzeci tom na już. Bardzo polecam, miłego!