Jest rok 1933. Młody Brytyjczyk wyrusza w podróż. Ma przejść pół Europy. Początek podróży – małe miasteczko w Holandii, którego nazwę Czytelnik i tak zapomni, a brzmi jak nazwisko piłkarza z dawnych lat. Koniec – Konstantynopol, z pewnością bardziej znane miejsce w Europie. Oczywiście ostatnią uwagę proszę uważać za niezbyt wyszukany żart. Wiadomo czym był Konstantynopol dla wschodniego rejonu Europy.
Nie wiem czy Czytelnik dostrzegł ten czasownik: „iść” w trzecim zdaniu. Tak, piechotą przez pół Kontynentu. Tylko tam, gdzie było to niemożliwe, młody człowiek pokonuje drogę w jakimkolwiek pojeździe. Tu nie chodzi o wygody, ale również tu idzie o samo pokonanie trasy.
Właściwie nie tylko. Bohater książki, Patrick Leight Lemon, nie prowadzi zwykłego dziennika podróży. Owszem, opowiada o kolejnych etapach wędrówki, lecz bardzo często jego myśli odlatują od obranej ścieżki. Są to dywagacje społeczno-polityczne, czasami historyczne. Znajdziemy również opowiastki filozoficzne, w stylu dobrych mistrzów humanistyki. To wszystko uzupełnione tytułami książek, które Patrick z pewnością czytał. To czuć na odległość. Lemon potrafi poruszać się między znaczeniami poszczególnych słów, wyłuskiwać co celniejsze uwagi. A ogromny zbiór książek pochłonął. Z naszego punktu widzenia te pozycje są już klasykami. Głównie angielskie i amerykańskie, co jest zrozumiałe. Często pojawia się nazwisko, niech nikt nie zdziwi się, Williama Szekspira.
Zastanawiająca jest ta ilość pozycji książkowych, które by miał przeczytać młody podróżnik przed wyruszeniem w ekspedycję. Wytłumaczeniem jest to że „Czas drogi” został napisany długo po zakończeniu tejże wędrówki. Czyli tak naprawdę książka nie jest dziennikiem podróży. Jest raczej wspomnieniem, wypomnieniem voyager. I z pewnością Patrick Leigt Lemon w międzyczasie znalazł moment, aby przeczytać te wszystkie książki. To wszystko tłumaczy. Tłumaczy również to jest tyle aluzji określających stosunki społeczno-historyczne. Przy biurku łatwiej się pisze niż na kolanie wśród pól i śpiewu ptaków. Chociaż to przecież bardzo miłe towarzystwo.
Im dalej w las, tym więcej drzew – mówi przysłowie. A ja im dłużej czytałem, tym bardziej zapominałem o głównym wątku opowieści Lemona. Mówiąc inaczej: Autor poświęca coraz więcej miejsca dygresjom, nie drodze do pokonania. Może jednak tak jest, że nie patrzymy pod nogi, tylko wokół siebie. A myśli krążą wokół zgromadzonych w krajobrazie budynków, rozrzuconych kamieni i pól. Pomagają w tym przeczytane książki.
Niestety, nie jest to łatwa lektura. Trzeba skupić się nad każdym słowem, nad każdym krajobrazem opowieści. Dzięki darowi malarskiego spojrzenia na otoczenie, umiejętności ubrania szczegółów w barwne metafory, oddające przejściowe nastroje z delikatnością wrażliwego poety, możemy znacznie lepiej wyobrazić sobie to, co Paddy widział w czasie swojej podróży, a dodatkowo poczuć też jego przejęcie, zachwyt, niesmak czy też zdumienie. Zauważyłem, że tak jak autor powoli rozwija swoją historię, której spisanie zajęło mu wiele lat, tak i ja, zanurzając się w nią coraz głębiej, jednocześnie też przestaję się spieszyć. Zaczynam smakować kolejne zdania, wsłuchiwać się w nie, by odczytać każdy niuans, jaki autor mógł w nich skryć. Albo choć zwyczajnie poddaję się magii chwili: „Pod skrzydłami kawek zamieszkujących kościelną wieżę rozłożyło się wodne miasto. Zostało zbudowane z wyblakłej cegły, nakryte stykającymi się spadami dachów, schodkowymi szczytami i dachówkami zasypanymi śniegiem, poszatkowane przez kanały i na powrót pozszywane przez mosty.”
Autor spełnił swoje największe marzenie, a teraz tą książką zaraża nas bakcylem przygody. Tylko czy dzisiaj ktoś jeszcze tak podróżuje? Pieszo, samotnie, na żywioł. Nie bukując hoteli, nie planując trasy zwiedzania, wdając się w rozmowy z zupełnie obcymi ludźmi i zaprzyjaźniając się z nimi na tyle, by oferowano mu życzliwą gościnę. Dzisiaj brzmi to trochę jak bajka. A przecież gdy Paddy wybrał się w drogę przez Europę przetaczała się już wichura, która kilka lat później zakończyła się światową nawałnicą. To romantyczna przygoda, wielka niewiadoma, ekscytujące oczekiwanie, niezapomniane wrażenia.