Historia przedstawiona w Rebece zapowiada się dość sztampowo. Młoda kobieta poznaje starszego, bogatego wdowca. Można się domyślać, że być może zostanie jego utrzymanką. Ale nic bardziej mylnego. Sprawdzą się słowa, że miłość nie zna granic, ani nie jest w stanie stanąć jej na drodze duża różnica wieku między partnerami, ani tym bardziej różnice w pochodzeniu. Zaskoczyła mnie Daphne du Maurier, spodziewałam się banalnego i oczywistego romansu, a otrzymałam bardzo złożoną i tajemniczą historię. Brawo!
Wkrótce Maxim de Winter poślubia młodą i nieśmiałą dziewczynę. Słodki czas urlopu i wypoczynku dobiega końca i młodzi rozpoczynają codzienne życie w rodzinnej posiadłości wdowca, Manderley. Nowo poślubiona jest zachwycona miejscem zamieszkania, bogactwem i panującym tam klimatem. Jednak mąż nagle się zmienia, kobieta tak naprawdę dochodzi do wniosku, że w ogóle go nie zna. Nic nie wie o nim i jego przeszłości, o jego poprzedniej żonie. W rezydencji, rządzonej przez panią Danvers, nadal unosi się duch Rebeki, poprzedniej pani de Winter. Kobieta stara się dotrzeć do prawdy, chce więcej się dowiedzieć o swojej poprzedniczce, nie jest to łatwe, gdyż odczuwa wyraźną niechęć wobec swojej osoby, wszelkie próby podjęcia tego tematu są ucinane. Zastanawia się, jaka była prawda? Czy naprawdę byli tak wzorowym małżeństwem, jak sprawę przedstawia pani Danvers? A może jej śmierć była dla domowników nie na rękę? Szanowany przedsiębiorca był zapewne na ustach okolicznych mieszkańców i licznych znajomych. Próba dotarcia do źródeł prawdy będzie trudna i z licznymi przeszkodami, ale może warto? Przecież nie można żyć nie tylko w niewiedzy, ale i w obawie o własne życie. A jak Maxim pozbył się żony? Prawda okaże się zdecydowanie trudniejsza dla wszystkich, również dla czytelnika …
Rebeka to zdecydowanie powieść z charakterem i klimatem, przesiąknięta atmosferą minionych lat. Zaskakuje dojrzałością i powagą tematu, nie jest to ckliwy romans, ale rozbudowana historia tak naprawdę zagubionych ludzi, skrzywdzonych przez los, a raczej najbliższych. Tajemnice przeszłości nie pozwalają spokojnie żyć, cieszyć się dniem obecnym, tylko unoszą się w najmniej oczekiwanym momencie, nie dają chwili wytchnienia, cały czas się przewijają i dręczą od wewnątrz. Klimat powieści tchnie tajemniczością i niedopowiedzeniami, wszak wiele nie wiemy i być może się już nie dowiemy. Każdy coś ukrywa udając, że nic nie wie. Jeden spogląda na drugiego nie mając przekonania, jaka jest jego wiedza w temacie. To wszystko potęguje naszą ciekawość i chęć odkrycia tajemnic mieszkańców posiadłości Manderley. A mają czego strzec, oj mają.
Nie łudźcie się, nie oczekujcie w tej lekturze szybkich i brawurowych akcji, dynamicznych zwrotów wydarzeń. Przeciwnie. Ta okraszona subtelną tajemnicą opowieść płynie jak toń spokojna, raz zwalniając, raz delikatnie, pod wpływem nagłego wiatru, przyśpieszając. Ma swoje obrane tempo i w żaden sposób nie jesteśmy w stanie jego przyśpieszyć. Ale to doskonale. Dlaczego? Możemy śmiało i spokojnie się nią delektować, smakować jej wątki i być blisko klimatycznych i z charakterem bohaterów. Przyznam, że wiele można się od nich nauczyć, zgłębić ich psychikę i motywy postępowania, spróbować zrozumieć. Daje to mnóstwo satysfakcji i ekscytujących wrażeń. Takich, których na co dzień raczej nie doświadczamy.
Co uważniejszy czytelnik odkryje jej prawdziwe oblicze, wydobędzie to ukryte i niewidzialne gołym okiem drugie dno. Ujrzy jej przesłanie, które nie jest tak oczywiste i łatwe do wychwycenia. Zachęcam Was gorąco, odważcie się sięgnąć po tę pełną tajemniczych sytuacji i niedopowiedzeń powieść. Czas z nią spędzony można śmiało zaliczyć do miłych i ciepłych, momentami zaskakujących chwil. Ale chłonie się ją z wypiekami na twarzy, z nutką niedowierzania i nadziei, że skończy się pozytywnie. Pytanie tylko dla kogo? Przecież w życiu nie można wszystkich zadowolić ...
Zdecydowanie polecam! Dzieło godne mistrza! Psychologiczne stadium ludzkich błędów i krzywd!