"Teraz już rozumiała, dlaczego mówią na niego Czarny Diabeł. Tkwiło w nim coś grzesznego, ciemnego i nieodgadnionego."
Znacie "Cygańskiego Diabła" Melisy Bel?
To kolejny tytuł z serii "Co za para", w którym poznajemy dwoje, skrajnie różnych bohaterów, niespodziewanie obdarzających się uczuciem. W tej książce są nimi Sara Stuart oraz tytułowa postać - Marcus Hunter - urodziwy mężczyzna, podejrzewany o konszachty w piekle. Jego uroda wywoływała szybsze bicie serca u większości kobiet, a nieciekawa reputacja tylko podkręcała atmosferę. Do pierwszej rozmowy między bohaterami dochodzi gdy Sara ma 15 lat i razem z kuzynem przybywa do klubu Diabła, w którym ten uczy samoobrony. Ścieżki tych dwoje przecinają się ponownie kilka lat później, gdy zdesperowana Sara pojawia się w tym samym miejscu z prośbą o udzielenie jej pomocy.
Bohaterowie od samego początku zdają się darzyć niezrozumiałym sentymentem. Mimo tego, że dzieli ich tak wiele, w miarę upływu czasu coraz lepiej rozumieją swoje potrzeby. Choć początkowo ich relacja nie ma romantycznej natury, a raczej oboje bardzo chcą w to wierzyć, sytuacja między nimi szybko ulega zmianie. Niestety to byłoby zbyt piękne, gdyby miało się obejść bez komplikacji. Na drodze do szczęścia bohaterów stają mniejsze i większe przeszkody, dodające tej historii uroku. Musze przyznać, że autorka w ciekawy i zaskakujący sposób poprowadziła fabułę, dzięki czemu czytelnik nie nudzi się, tylko z zaangażowaniem śledzi losy bohaterów.
Od pierwszych stron powieści naszą uwagę przykuwa stopniowo nasilająca się namiętność między bohaterami. Melisa Bel po raz kolejny okazuje się mistrzynią w tym temacie. Bardzo długo między bohaterami nie dzieje się nic lub prawie nic, mimo to lekturze tej książki od samego początku towarzyszą wypieki na twarzy i drżenie serca. Dzięki tej historii, w nas - kobietach, wyzwala się śmiałość i poczucie akceptacji własnej kobiecości, aczkolwiek muszę też zwrócić Waszą uwagę na to, że książka w żaden sposób nie jest wulgarna. Owszem, zdaję sobie sprawę, że to bardzo subiektywne pojęcie, ale uwierzcie mi na słowo, iż ja to naprawdę jestem pruderyjna, jeśli chodzi o te kwestie.
Bardzo podobała mi się kreacja Sary, która przedstawiona została jako silna kobieta, nie bojąca się podjąć odpowiednich działań w swojej obronie. To bohaterka wyrastająca ponad ramy czasów, w których przyszło jej żyć. Pewna siebie i świadoma swojej wartości, mimo nieciekawej sytuacji, w której się znalazła. Owszem, zdarzały się jej chwile zwątpienia, jednak to całkiem naturalne. Tylko głupi człowiek niczego się nie boi.
Co do Diabła, jestem nim urzeczona (rety, jak to brzmi 🙈). Owszem były momenty, w których jego zachowanie mocno mnie irytowało, jednak przez większość czasu byłam zachwycona jego osobą. Tak naprawdę, z diabła okazywał się mieć, poza wyglądem, całkiem niewiele (oczywiście, mam tu na myśli jego zachowanie względem Sary).
Po raz kolejny świetnie spędziłam czas z powieścią Melisy Bel. Jej książki stanowią źródło dobrej zabawy, a także mocno pobudzają kobiecą wyobraźnię. Osobiście jestem wielką fanką romansów historycznych, dlatego też lektura takich książek dostarcza mi wiele przyjemności.
Moja ocena 8/10.