Siedem opowiadań. Sześć autorek... i cyberpunk w bardzo, bardzo dobrym wydaniu - to właśnie "Cyberpunk girls" wydawnictwa Uroboros.
Jak każdy zbiór opowiadań i ten ma swoje mocniejsze i słabsze części. Opowiem kilka słów o każdym opowiadaniu, później parę zdań o całości.
"Heartbyte" - Martyny Raduchowskiej
Pierwsze opowiadanie w tomie - pewnie nieprzypadkowo - zahaczone jest w kontekście pandemii. Była właścicielka agencji ochrony musi łapać najróżniejsze zlecenia, żeby wiązać koniec z końcem. W jej przypadku znaczy to mieć kasę na byle jakie mieszkanie i na opłacenie się bio/cybermedycznym-szantażystom. Jako że chodzi o jej życie - w dosłownym znaczeniu - to bohaterka opowiadania, Keira, wybór ma raczej mierny.
Dobry tekst, pokazujący, że jakkolwiek byśmy nie mówili, że już nie mamy siły, że nie damy rady, to jeśli przychodzi do obrony własnego życia, siły zawsze się znajdą. Nie tylko te fizyczne, ale i psychiczne, które pozwalają sobie radzić z... cierpieniem innych.
Ciekawie skonstruowany świat, poruszający przez to, że w zasadzie mógłby być naszym własnym. Wszystko - no prawie - znamy, ze wszystkim - no prawie - się spotkaliśmy. Podobieństwa poruszają, a obcość reszty przeraża. Mocne otwarcie tomu, zachęcające do przejścia do kolejnego opowiadania.
"Dziewczyna, której nie było" - Magdaleny Kucenty
No właśnie, a tu już tak dobrze nie ma.
Miałam wrażenie, że nie tyle jest to najsłabsze opowiadanie w całym zbiorze, co jest to wstęp/zarys czegoś większego. Historia Tyany, nastolatki, sieroty, która jest kurierem i załatwia nietypowe rzeczy zostawiła we mnie poczucie niedosytu i lekką złość. Bohaterka się nieźle zapowiada, znikający ludzie, podmienione tożsamości, gigantyczne składowisko odpadów radioaktywnych niszczące cichutko wszystko jeży włos na głowie, a jednak wszystko jest takie... po łebkach. Za mało tego było, za szybko pozamykano wątki, nie miałam czasu nawet zmartwić się nastoletnimi wyborami natury emocjonalnej.
Ale świat przedstawiony pięknie narysowany. Mocno zhierarchizowane społeczeństwo, windy do nieba, koty Schroedingera i inne perełki językowe, maski i choroba popromienna - wszytsko to robi ochotę na coś większego, bardziej... kalorycznego.
Paradoksalnie - chciałabym więcej.
"Spandau" - Jagny Rolskiej
Mój ulubieniec lub jeden z dwóch ulubieńców w tym zbiorze.
Mocne opowiadanie, w którym fikcja w fikcji w fikcji jest w stanie zawrócić czytelnikowi w głowie. Tu także mamy rzeczywistość pandemiczną, ale jesteśmy daleko w przyszłość w stosunku do naszego dziś. Zagrożenie nie jest mniejsze i czyha nie tylko w postawi wirusów składających się z RNA, ale także z tych, zbudowanych z innego rodzaju kodu, z zer i jedynek. Piękny obraz Berlina, podzielonego po raz kolejny na strefy, pandemia, zamknięcie i młodzi ludzie.
Bardzo piękne obrazy, kapitalny opis, spójna wizja podnosząca włoski na karku. Przyjemność z lektury - duża!
"Dotknąć ciemności" - Krystyny Chodorowskiej i Gabrieli Paniki
Mój numer dwa w zbiorze "Cyber girls".
Co prawda miałam podobne wrażenia, jak przy "Dziewczynie, której nie było", że to zalążek czegoś większego - a przynajmniej tak bym chciała - ale tu skrótowość i szkic mi nie przeszkadzał, tylko uruchomił moją wyobraźnię. To opowiadanie ma wiele poziomów i dzieje się na kilku poziomach czasowych. Ale najważniejsze jest to: uporaliśmy się, my, dumni Ziemianie, z obcą rasą, insektopodobeą, zamieszkującą konstrukcje, które kojarzyły nam się z kopcami owadów społecznych. Obcy byli bardzo obcy, ale mieli w sobie coś, co przyciągało do nich Ziemian.
Co to ma wspólnego z porwaniami dzieci? No właśnie.
Warto przeczytać "Dotknąć ciemności" i odpowiedzieć sobie na pytanie, co by było, gdyby...
"Mindblow" - Martyny Raduchowskiej
Z bólem stwierdzam, że "Mindblow" to opowiadanie, które sobie przypominam tylko wtedy, kiedy otwieram książkę.
"A, to było to!" - to własnie moja reakcja, po której idzie kiwanie głową.
To nie znaczy, że to słaby kawałek, nie.
Nie ma słabych opowiadań w tomie "Cyberpunk girls" - pod tym stwierdzeniem podpisuję się z cała mocą. Ale jakoś nic mnie specjalnie w nim nie uwiodło, ani nie zaskoczyło. To jest właśnie kłopot z opowiadaniami. Autor ma tak mało miejsca, żeby uwieść czytelnika! Żeby opowiedzieć to, co ma w głowie i przedstawić bohaterów. Tu jest wszystko, co trzeba: pułkownik i jego tajne operacje, hakerka i jej farma graczy, międzynarodowa polityka. Wszystko dobrze znane i obecne.
"Nitro" - Agaty Suchockiej
Ciekawe, bardzo ciekawe opowiadanie.
Co dasz za pewność wygranej? Jak daleko zaprowadzi cię ambicja? Co oddasz Złu i czym zostaniesz po tym całym targu? Takich pytań, faustowskich z ich natury, zadać można mnóstwo i każde będzie dobre. Często mówimy sobie (ja sobie mówię) "ileż bym dała, żeby..." A tu proszę, Agata Suchocka każe mi zakończyć to zdanie. To znaczy - nie mnie, tylko swojej bohaterce, Rubble, członkini jednego z gangów. Dziewczyna chce wygrać 24-godzinny wyścig motocyklowy, w k†prym - według urban legend - miał zginąć jej domniemamy ojciec. Godzi się na handelek. Sprzeda coś swojego, w zamian za coś wszczepionego, za coś, co pozwoli jej wytrzymać dobę naciskania gazu.
Czy da się robić zakłady z losem? Czy zawsze stoimy na straconej pozycji? Czym jest przegrana i kiedy przegrywamy?
Moralnie niepokojąca, etycznie drażniąca, świetnie napisana historia bez morału. Takie lubię.
"Amber" - Jagny Rolskiej
Mój kłopocik. Nie wiem, co sądzić o tym opowiadaniu.
Ma wszystkie cechy dobrej SF, dobrego cyberpunka, a jednak przez nie prawie nie skończyłam "Cyberpunk girls". Irytowało mnie w nim wszystko. Od świata przedstawionego, do bohaterów, po założenia społeczne, po melodramatyczne zakończenie, które zgrzytało mi w zębach jak piach.
Jesteśmy na Ziemi, zniszczonej przez tsunami. Małe grupki ludzi mieszkają sobie na wyspach w warunkach więcej niż prymitywnych. Cywilizacja zginęła, tak się przynajmniej wydaje, ale oczywiście - tak nie jest.
Fajny punkt wyjścia, można stąd budować i rzeźbić świetne narracje. A jednak... coś poszło nie tak :(
Ale w tym zbiorze moje "nie tak" i tak oceniam na 6/10, więc źle nie jest. Po prostu w porównaniu z poprzednimi opowiadaniami nie kupiła mnie ani tytułowa Amber, ani jej kłopoty czy zmagania z losem.
Nie jestem i nigdy nie byłam fanem krótkich form
Ale "Cyberpunk girls" i inne zbiory, podobnie dobrych kawałków, zmuszają mnie do każdorazowej weryfikacji moich przekonań i założeń, które poczyniłam wiele lat temu.
Pięknie napisane opowiadania, każde ze spójnym światem przedstawionym, z ciekawym językiem i słownictwem, plastycznie pokazują wizje przyszłości, której pewnie nie chcielibyśmy zobaczyć.
Napisanie tych opowiadań to pewnie ciężką praca, zestawienie ich w spójną, ale różnorodną całość - to także sztuka.
Szukacie czegoś dobrego i cyberpunkowego? Zbiór "Cyberpunk girls" wydawnictwa "Uroboros" - może być tym czymś. Ja - polecam
Książkę dostałam z Klubu Recenzenta portalu nakanapie.pl, a więcej recenzji na
www.veryurbanfantasy.pl