Kiedy przeczytałam opis "Revelle" poczułam, że jest to książka skrojona pode mnie. Czasy prohibicji w Ameryce? Wyjątkowy system magiczny? Udawany związek? Tajemnicze zaginięcia? Są to motywy, które w książkach bardzo cenię. Czy jednak to, co otrzymałam spełniło obietnice z opisu?
Witajcie na wyspie Revelle- wyjątkowym miejscu u stóp Nowego Jorku, w którym alkohol leje się strumieniami, a magia towarzyszy odwiedzającym na każdym kroku. Zamieszkuje ją 5 rodów, z których każdy obdarzony jest wyjątkową mocą. Luxe Revelle wraz ze swoją liczną rodziną karmi ludzi iluzjami i wyobrażeniami, aby zdobyć klejnoty, w czym pomaga alkohol, który skłania odwiedzających do szczdorzejszych datków. Kiedy więc na horyzoncie pojawia się prohibicja i co za tym idzie, wizja bankructwa, dziewczyna musi zawrzeć sojusz z chłopakiem z rodziny Chornosów- rodu od dawna skonfliktowanego z Revellami i udawać jego narzeczoną, by pomóc mu odnieść sukces w nadchodzących wyborach na burmistrza, a w zamian otrzymać dostęp do alkoholu. Czy jednak dziewczyna, tworząca iluzje sama nie wpadła w jedną z nich?
Uważam że pomysł na fabułę jest naprawdę świetny. Autorka stworzyła rody magiczne z wyjątkową precyzją i podobało mi się, że przedstawiła cenę każdego z rodzajów magii. Chronosowie na przykład mogą przenosić się w czasie i manipulować wydarzeniami, ale związany jest z tym ogromny koszt- za każdą chwilę spędzoną w przeszłości, starzeją się w bardzo szybkim tempie, więc zbyt dalekie przenosiny mogą kosztować ich nawet utratę życia. Edwardianie z kolei mogą czytać w myślach, ale jednocześnie nigdy nie mogą skłamać Były to naprawdę ciekawe aspekty, które czytałam z ogromnym zaciekawieniem.
Sama fabuła jest naprawdę wartka, mniej więcej w środku mój entuzjazm lekko opadł, ale zaraz potem zaczęły się dziać wstrząsające wydarzenia, które zaangażowały mnie już do samego końca. Jest dużo tajemnic, które stopniowo odkrywa przed nami autorka.
No i mamy jeszcze wątek romantyczny, który w moim odczuciu stanowił niestety najsłabszy element tej powieści. Między bohaterami nie czułam zbytnio chemii i ich zakochanie rozegrało się zdecydowanie za szybko. Miałam poczucie, że opiera się jedynie na fizycznym przyciąganiu i nie ma w tym potrzebnej do zbudowania relacji głębi. Jamison (główny męski bohater) jest w gruncie rzeczy dość nijaką postacią i nie rozumiem jego zafascynowania Luxe, która przez dużą część książki traktuje go naprawdę nieprzyjemnie. Brakowało mi też lepszego rozwinięcia klimatu Ameryki w latach 20. 20 wieku. Ten okres aż prosi się o dobre zarysowanie, bo jest naprawdę barwny, a niestety autorka poświęciła mu mało uwagi, co poskutkowało u mnie uczuciem niedosytu.
Koniec końców czuję się jednak naprawdę oczarowana magicznym i cyrkowym klimatem "Revelle". Nie jest to książka bez wad. Szczególnie kreacja bohaterów, chemii między nimi i wątku romantycznego pozostawiają trochę do życzenia, ale sama fabuła, liczne zwroty akcji i zaangażowanie, jakie odczuwałam mi to rekompensowały. Jeśli szukacie więc wyjątkowej fantastyki, miejcie tę pozycję na uwadze.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu You&YA.