𝑁𝑖𝑒 𝑡ę𝑠𝑘𝑛𝑖𝑗 𝑧𝑎 𝑐𝑧𝑦𝑚ś, 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑧𝑛𝑎𝑠𝑧 […] 𝑁𝑖𝑔𝑑𝑦. 𝐵𝑜 𝑚𝑜ż𝑒 𝑠𝑖ę 𝑜𝑘𝑎𝑧𝑎ć, ż𝑒 𝑡𝑜 𝑤𝑦𝑐𝑧𝑒𝑘𝑎𝑛𝑒 𝑖 𝑤𝑦𝑚o𝑑𝑙𝑜𝑛𝑒 𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑐𝑖𝑒 𝑑𝑎 𝑐𝑖 𝑏ó𝑙.
Zakochałam się w książkach Agnieszki Zakrzewskiej od chwili przeczytania 𝐵łę𝑘𝑖𝑡𝑛𝑒𝑔𝑜 𝑘𝑜𝑙𝑖𝑏𝑟𝑎, kiedy autorka zabrała mnie w fascynującą podróż w czasie i przestrzeni do Holandii i miałam możliwość poznania procesu powstawania holenderskiej porcelany. Moja miłość do książek autorki jeszcze się wzmogła w chwili, gdy zabrała mnie na pola pełne przepięknych i kolorowych tulipanów w 𝑅𝑢𝑏𝑖𝑛𝑜𝑤𝑒𝑗 𝑎𝑘𝑤𝑎𝑟𝑒𝑙𝑖.
Teraz zaś przeniosła mnie na magiczne Podlasie i opowiedziała tak przepiękną historię o miłości, która niespodziewanie zaskoczyła parę bohaterów niczym podlaska pogoda. 𝐶𝑧𝑢ł𝑒 𝑝𝑜𝑟𝑎𝑛𝑘𝑖, 𝑏𝑒𝑧𝑠𝑒𝑛𝑛𝑒 𝑛𝑜𝑐𝑒. Czy słyszycie tę melodię, którą zawiera tytuł, a okładka książki… jest jak marzenie? 𝐶𝑧𝑢ł𝑒 𝑝𝑜𝑟𝑎𝑛𝑘𝑖, 𝑏𝑒𝑧𝑠𝑒𝑛𝑛𝑒 𝑛𝑜𝑐𝑒 to wspaniała, sensualna i niesamowicie piękna opowieść. Jeśli nawet wypieralibyście się, że nie czytacie i nie lubicie romansów, to na taki, jak napisała Agnieszka Zakrzewska, na pewno będziecie mieli ochotę.
Romy Sokołowska swoje oryginalne imię, jak na polskie standardy zawdzięcza amerykańskiej aktorce Romy Schneider i swojemu ekscentrycznemu ojcu, scenografowi, który postanowił, że jego ukochana jedynaczka musi się odróżniać od innych. Ojciec wspiął się na wyżyny dyplomacji, żeby przekonać urzędniczkę do wpisania takiego imienia do aktu urodzenia dziewczynki. I tym sposobem stała się pierwszą Romy w stolicy. Niestety prócz imienia w życiu Romy, nie działo się nic nadzwyczajnego. Pracuje w popularnym lifestyle’owym wydawnictwie, ledwo wiąże koniec z końcem, sama wychowując nastoletniego Łukasza, po tym, jak jej mąż postanowił wymienić ją na inny model i założył nową rodzinę.
Romy po nieudanym małżeństwie z Patrykiem nie potrafi się pozbierać, chociaż bardzo się stara. Robi, co może by nastoletniemu synowi zapewnić wszystko, co najlepsze, a gdy sobie gorzej radzi zwraca się o pomoc do wujka. Były mąż ma nową rodzinę i uważa, że alimenty, które płaci żonie, muszą jej wystarczyć, nie interesuje go, że jest inaczej. Romy, chociaż ma syna to i tak czuje się samotna.
Po roszadach na samej górze zarządzających gazetą wszyscy pracownicy czują presję, boją się utraty pracy. Romy jest przerażona, bo jeśli ją zwolnią, pójdzie na dno. Jedyną deską ratunku jest pomysł podsunięty przez przyjaciółkę na wywiad z dawną gwiazdą kina, Barbarą Anczyc, po której słuch zaginął, podobnie jak po Mateuszu Przebindowskim, znakomitym fotografie, którego dziełem jest ostatni fenomenalny portret artystki, zanim wycofała się z życia towarzyskiego i zniknęła bez śladu. Fotograf także przepadł jak kamień w wodę, po karczemnej awanturze, jaką wywołał na swojej ostatniej wystawie. Podczas poszukiwań śladów Barbary, Romy dowiedziała się o tym przypadkiem [...] 𝑝𝑜𝑐𝑧𝑢ł𝑎 𝑝𝑎𝑙ą𝑐𝑎 𝑐𝑖𝑒𝑘𝑎𝑤𝑜ść, 𝑗𝑎𝑘𝑖ś 𝑛𝑖𝑒𝑜𝑘𝑟𝑒ś𝑙𝑜𝑛𝑦 ż𝑎𝑙. 𝑍𝑎 𝑧𝑎𝑔𝑎𝑑𝑘𝑜𝑤ą ℎ𝑖𝑠𝑡𝑜𝑟𝑖ą 𝑧𝑛𝑎𝑛𝑒𝑔𝑜 𝑓𝑜𝑡𝑜𝑔𝑟𝑎𝑓𝑎 𝑘𝑟𝑦ł 𝑠𝑖ę 𝑗𝑎𝑘𝑖ś 𝑑𝑟𝑎𝑚𝑎𝑡.
Wywiad z Barbarą jest dla Romy ostatnią deską ratunku, zdaje sobie bowiem sprawę, że naczelna pozbędzie się jej bez mrugnięcia okiem i nie będzie miała na to wpływu nawet rozwijająca się znajomość z przystojnym szefem. Tajemnice związane z Barbarą i fotografem coraz bardziej Romy ciekawią, ale Julian Konan nie jest zachwycony tym pomysłem i wolałby, żeby z niego zrezygnowała. W końcu jednak zgadza się na wyjazd Romy na Podlasie, chociaż robi to niechętnie. Zdaniem niektórych wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to właśnie tam przebywa aktorka.
Zaintrygowana mnożącymi się tajemnicami Romy rusza w dziewicze okolice położone przy nadbużańskich mokradłach. Wieś podlaska, do której trafiła dziennikarka, to miejsce, gdzie ludzie się znają i szanują, a dla wszystkich najważniejszy jest święty spokój w domu i w sumieniu. Romy nazywają tu miastową, ale bardzo szybko znajduje z miejscowymi wspólny język, zdobywa ich zaufanie i sympatię. Może dlatego, że nigdy nikogo nie udawała i dzięki temu tak szybko zyskała ich przychylność. Jedyną osobą, która okazuje jej jawną wrogość, jest Bodnar, który mieszka w prymitywnej chacie, prowadzi życie pustelnika i tropi kłusowników. Mimo że tych dwoje wciąż się ze sobą kłóci, to ciągnie ich do siebie jakaś niewidzialna siła.
𝐶𝑧𝑢ł𝑒 𝑝𝑜𝑟𝑎𝑛𝑘𝑖, 𝑏𝑒𝑧𝑠𝑒𝑛𝑛𝑒 𝑛𝑜𝑐𝑒 to przepiękna powieść pełna emocji z niesamowitą podlaską przyrodą w tle. Z jednej strony wielkomiejskie życie z pracą w korporacji, gdzie wyścig szczurów wiedzie prym, a na życzliwość koleżanek, nie ma co liczyć, a wręcz odwrotnie, a z drugiej nadbużańska wieś ze wszystkimi jej urokami. Ciszą, spokojem, zapachem dzikiej przyrody, śpiewem ptaków, a także ludźmi, którzy są szczerzy i pomocni z sercem na dłoni. W mieście ploteczki i intrygi za plecami, a na wsi, co w sercu to na języku. I pomiędzy tymi dwoma światami Romy, kobieta opuszczona przez męża z nastoletnim synem na wychowaniu. Prostolinijna, z zasadami, niepasująca do wielkiego świata, pełnego szumu i obłudy.
Agnieszka Zakrzewska postawiła na drodze Romy dwóch mężczyzn. Juliana Komana przystojnego i zblazowanego bawidamka, właściciela La Belle i hardego, mrocznego Bodnara. Obaj mają tajemnice, obaj coś ukrywają. Czy serce Romy żywiej zabije dla nowego szefa, który może zapewnić jej i synowi dostatnie życie, czy do Bodnara, który swoim aroganckim zachowaniem doprowadza ją do szewskiej pasji? Nieubłaganie nadejdzie czas wyborów i Romy będzie musiała podjąć decyzję.
Jestem zauroczona tą historią, której bohaterowie poszukują swojego miejsca na ziemi i szczęścia tak po prostu. Każdy rozdział rozpoczyna się fragmentem piosenki, w środku znajduje się mnóstwo cudnych grafik i czarnobiałych fotografii, całość tworzy niezwykły klimat. Ta książka to po prostu prawdziwe dzieło sztuki.
Autorka stworzyła całą plejadę bohaterów, których nie da się nie polubić. Nie są jednoznaczni, jednowymiarowi, są kolorowi, jak Podlasie. Każde z nich ma coś na sumieniu, coś ukrywa, ale w którymś momencie ich ścieżki się prostują, a los będzie miał dla nich niespodzianki. Ta powieść daje chwilę oddechu, zmusza do refleksji i przypomina, że w życiu nie gonitwa za pieniędzmi jest najważniejsza. 𝐶𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘𝑜𝑤𝑖 𝑤𝑦𝑑𝑎𝑗𝑒 𝑠𝑖ę 𝑐𝑧𝑎𝑠𝑒𝑚, ż𝑒 𝑏𝑒𝑧 𝑡𝑒𝑗 𝑐𝑎ł𝑒𝑗 𝑛𝑜𝑤𝑜𝑐𝑧𝑒𝑠𝑛𝑜ś𝑐𝑖 𝑖 𝑘𝑜𝑚𝑒𝑟𝑐𝑗𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑤 𝑠𝑡𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑟𝑧𝑒ż𝑦ć, 𝑎𝑙𝑒 𝑡𝑎𝑘 𝑛𝑎𝑝𝑟𝑎𝑤𝑑ę 𝑧𝑑𝑜𝑏𝑦𝑐𝑧𝑒 𝑡𝑒𝑐ℎ𝑛𝑖𝑘𝑖 𝑠ą 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑟𝑒𝑘𝑙𝑎𝑚𝑜𝑤a𝑛𝑒. 𝑀𝑦ś𝑙𝑖𝑚𝑦, ż𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑜ż𝑒𝑚𝑦 𝑠𝑖ę 𝑏𝑒𝑧 𝑛𝑖𝑐ℎ 𝑜𝑏𝑒𝑗ść, 𝑎 𝑡𝑦𝑚𝑐𝑧𝑎𝑠𝑒𝑚 𝑤𝑖ę𝑘𝑠𝑧𝑜ść 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑛𝑎𝑚 𝑧𝑏ę𝑑𝑛𝑎. 𝑂𝑘𝑟𝑒ś𝑙𝑎𝑗ą 𝑡𝑦𝑙𝑘𝑜 𝑠𝑡𝑎𝑡𝑢𝑠 𝑚𝑎𝑡𝑒𝑟𝑖𝑎𝑙𝑛𝑦 𝑖 𝑢𝑠𝑝𝑟𝑎𝑤𝑖𝑒𝑑𝑙𝑖𝑤𝑖𝑎𝑗ą 𝑙𝑒𝑛𝑖𝑠𝑡𝑤𝑜.
Urzekła mnie ta powieść wspaniałymi opisami piękna przyrody, podlaską gwarą i ciepłem roztaczanym przez prostych ludzi zakochanych w swoim regionie. Nigdy nie zapomnę postaci Józefy Tokajukowej, kobiety życzliwej całemu światu, która mogłaby stanowić wzór najlepszej babci, jaką można by sobie wymarzyć. Twarda i honorowa, ale zarazem pełna światła, radości i pokory. 𝑊𝑎𝑟𝑠𝑧𝑎𝑤𝑠𝑐𝑦 𝑚𝑎𝑙𝑘𝑜𝑛𝑡𝑒𝑛𝑐𝑖 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑛𝑛𝑖 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑐ℎ𝑜𝑑𝑧𝑖ć 𝑑𝑜 𝑛𝑖𝑒𝑗 𝑛𝑎 𝑛𝑎𝑢𝑘ę 𝑠𝑧𝑐𝑧ęś𝑐𝑖𝑎 𝑜𝑑𝑛𝑎𝑗𝑑𝑜𝑤𝑎𝑛𝑒𝑔𝑜 𝑤 𝑑𝑟𝑜𝑏𝑖𝑎𝑧𝑔𝑎𝑐ℎ 𝑖 𝑐𝑖𝑐ℎ𝑦𝑐ℎ 𝑐𝑢𝑑𝑎𝑐ℎ 𝑐𝑜𝑑𝑧𝑖𝑒𝑛𝑛𝑜ś𝑐𝑖. Swoją postawą życiową imponowała mi także Romy, która w każdym człowieku dopatruje się dobra, nawet w byłym mężu i to dobro próbuje przekazać swojemu zbuntowanemu synowi […] 𝐴𝑙𝑒 𝑝𝑎𝑚𝑖ę𝑡𝑎𝑗, 𝑓𝑎𝑘𝑡, ż𝑒 𝑘𝑜𝑔𝑜ś 𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎𝑠𝑧, 𝑎 𝑡𝑒𝑛 𝑘𝑡𝑜ś 𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎 𝑐𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒, 𝑛𝑖𝑒 𝑐ℎ𝑟𝑜𝑛𝑖 𝑛𝑎𝑠 𝑜𝑑 𝑧𝑎𝑑𝑎𝑤𝑎𝑛𝑖𝑎 𝑠𝑜𝑏𝑖𝑒 𝑏ó𝑙𝑢. Kobieta pragnie doświadczyć miłości, ale nie szuka przelotnych romansów. Tęskni za niemodną, zapomnianą miłością, taką, od której kręci się w głowie i drży serce. Nie chciała pomylić się kolejny raz.
Powieść 𝐶𝑧𝑢ł𝑒 𝑝𝑜𝑟𝑎𝑛𝑘𝑖, 𝑏𝑒𝑧𝑠𝑒𝑛𝑛𝑒 𝑛𝑜𝑐𝑒 brzmi jak najpiękniejsza ballada, której można słuchać bez końca. Wzrusza, chwilami chwyta za gardło, wywołuje uśmiech, a na koniec skłania do refleksji. Nie warto gonić za mamoną i poświęcać wszystko i wszystkich dla kariery. Trzeba się zatrzymać, wsłuchać w klangor żurawi, śpiew ptaków, usiąść na tarasie z kubkiem aromatycznej herbaty i uścisnąć rękę komuś bliskiemu, spojrzeć mu w oczy i powiedzieć: 𝑂𝑏𝑖𝑒𝑐𝑢𝑗ę 𝑐𝑖ę 𝑘𝑜𝑐ℎ𝑎ć, 𝑏𝑜 𝑚𝑜𝑗𝑒 𝑠ł𝑜𝑤𝑎 𝑡𝑤ó𝑗 𝑤𝑖𝑎𝑡𝑟 𝑟𝑜𝑧𝑤𝑖𝑒𝑗𝑒, 𝑙𝑒𝑐𝑧 𝑏𝑒𝑧 𝑐𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒 𝑠𝑖ę 𝑐𝑧𝑢𝑗ę, 𝑗𝑎𝑘𝑏𝑦𝑚 𝑠𝑡𝑟𝑎𝑐𝑖ł𝑎 𝑘𝑎𝑤𝑎ł𝑒𝑘 𝑠𝑖𝑒𝑏𝑖𝑒. Na miłość nigdy nie jest za późno i każdy chce kochać.
Czytajcie kochani 𝐶𝑧𝑢ł𝑒 𝑝𝑜𝑟𝑎𝑛𝑘𝑖, 𝑏𝑒𝑧𝑠𝑒𝑛𝑛𝑒 𝑛𝑜𝑐𝑒, bo ta powieść jest jak podlaska aura. 𝐷𝑒𝑠𝑧𝑐𝑧 𝑖 𝑠ł𝑜ń𝑐𝑒. 𝐶ℎ𝑚𝑢𝑟𝑦, 𝑏ł𝑦𝑠𝑘𝑎𝑤𝑖𝑐𝑒 𝑖 𝑘𝑟𝑦𝑠𝑡𝑎𝑙𝑖𝑐𝑧𝑛𝑖𝑒 𝑐𝑧𝑦𝑠𝑡𝑒 𝑛𝑖𝑒𝑏𝑜. 𝑃𝑜𝑟𝑦𝑤𝑖𝑠𝑡𝑦 𝑤𝑖𝑎𝑡𝑟 𝑖 𝑑𝑧𝑤𝑜𝑛𝑖ą𝑐𝑎 𝑤 𝑢𝑠𝑧𝑎𝑐ℎ 𝑐𝑖𝑠𝑧𝑎.
A na koniec chciałoby się śpiewać na całe gardło: 𝐾𝑜𝑐ℎ𝑎𝑚 𝑐𝑖ę ż𝑦𝑐𝑖𝑒.