To już trzecie spotkanie ze fenomenalnym, wspaniałym i boskim KOTEM FARAONA, czyli najważniejszym sierściuchem w caluteńkim Egipcie. Jeśli nie mieliście jeszcze okazji zapoznać się z jego poprzednimi przygodami, to musicie wiedzieć, że Ra – bo tak ma nasz bohater na imię – to wałkoń pierwszej wody i leniwa buła do kwadratu. Najchętniej leżałby całymi dniami nad basenem, zajadał przekąski i przekonywał sam siebie o własnej doskonałej wyjątkowości. Los zechciał jednak, że to słodkie nicnierobienie zostaje pewnego dnia przerwane i Ra staje się (co prawda nadal leniwym) Wielkim Detektywem, który – oczywiście we własnym przekonaniu – zajmuje się tylko tymi sprawami, których nie potrafiłby rozwikłać nikt inny. Zapewne domyślacie się, ile ten fanfaron musiał się nakwękać nad tym, że jest zmuszany do niegodnej go PRACY? Co gorsza, podczas śledztw nie każdy okazuje mu szacunek i oddanie, niektórzy są wręcz niechętni i wrodzy. Zdarzyło się nawet, że został okradziony i porzucony, bez jedzenia, szczotkowania(!) i opieki w wiosce robotników! Gdyby nie oddani przyjaciele: kotka Miu i miłośnik wszelkiej maści łajna, skarabeusz Chepri, kto wie czy wyszedłby z tych wszystkich opresji cało. A o ile bardziej by się przy nich namarudził, to już pewnie można by kolejne książki napisać…
W „Pogromcy krokodyli” nadęte ego naszego kocura znów zostało wystawione na próbę wytrzymałości. Tym razem, na wyraźną prośbę faraona, został sprowadzony do roli niańki dla jego pociech, gdy te zmuszone są pozostać w posiadłości Satiah – czyli u jednej z pomniejszych, mniej lubianych, królewskich żon. Nie dość, że Ra nie ma najmniejszej ochoty tego robić, to jeszcze, początkowo totalnie się w nowej funkcji nie sprawdza. Już pierwszej nocy, jak kamień w wodę, przepada bowiem syna Faraona, Dedi. Sprawa nie wygląda, delikatnie mówiąc, zbyt dobrze, ponieważ nie wiadomo, czy w grę wchodzi porwanie, ucieczka, czy może chłopca pożarły, gromadzące się przy pałacu Satiah krokodyle. Co gorsza, następnego dnia po zaginięciu następcy faraona, z pola widzenia naszej trójki znika także królewska córka Kiya. Tym razem, katastrofa goni więc katastrofę i nawet Ra czuje, mimo całego swojego przekonania o własnej nieomylności, że mocno tym razem nawalił. No świat się kończy.Zanim nasi bohaterowie rozwiążą tę skomplikowaną sprawę to: po pierwsze, najedzą się sporo strachu, ponieważ zostaną wplątani w niebezpieczny układ z królem krokodyli, po drugie, zwątpią w swoje wielkodetektywie umiejętności i zaliczą spadek formy. Na szczęście jednak, co trzy głowy, to nie jedna i pomimo ogromu porażek, w końcu trafią na właściwy trop, a od tego już tylko krok do zwycięstwa. I tym razem więc, ich pełna niebezpieczeństw przygoda zakończy się sukcesem. W porę zainterweniuje nie tylko faraon, ale i sam krokodyli król, dzięki czemu nasz łasy na pochwały Władca Wielkiej Łapy, wreszcie będzie mógł, ponowie, kąpać się w blasku chwały i samouwielbienia.
Chociaż to już trzecia odsłona przygód Ra, Chepri i Miu, to muszę przyznać, że A.B. Greenfield wciąż trzyma wysoki poziom. Żywiołowa akcja nie zwalnia nawet na chwilkę, sympatyczni bohaterowie nadal chwytają za serducha, a humor, przepychanki słowne oraz dyskusje o wyższości łajna, wciąż bawią. Co równie ważne, książka nie tylko przenosi nas w czasie, wprost do starożytnego Egiptu, ale podobnie, jak i poprzednie części, skutecznie rozbudza wyobraźnię, ciekawość oraz głód wiedzy. I tym razem, wyłuskujemy więc z tekstu sporo informacji o życiu starożytnych. Dowiadujemy się m.in. o istnieniu zwierzyńców (głównie jako fanaberii bogaczy) o tym, że faraon mógł mieć wiele żon i w jaki sposób wybierał swojego następcę, a także zaglądając w paszcze śmierci, odkrywamy w co wierzą krokodyle i kto jest ich bogiem.Autorka, wplątując naszych bohaterów w coraz bardziej skomplikowane intrygi nie pozwala ani im, ani nam się nudzić. Odwiedziliśmy już z nimi królewski pałac, grobowce, robotniczą wioskę i załapaliśmy się nawet na wycieczkę statkiem po Nilu. Mam cichą nadzieję, że na tym nie koniec, bo niezwykle zżyłam się z tą naszą niesforną trójką.
[współpraca barterowa]