Uwielbiam opowiadać o książkach nie tylko dla dorosłych, ale też dla tych młodszych miłośników literatury. Tym razem przychodzę z kolejnym patronatem, którego razem z Helenką chcemy polecić nie tylko przez towarzystwo, z którymi można „beczkę soli zjeść”, ale przy, których nie będziesz się nudzić, a mowa o „Ra Wszechmocny. Pogromca krokodyli” tom 3.
Z jednej strony można by napisać „o losie co tym razem wywinęli” albo co ich spotkało, lecz jestem zdania, że mają dziwny dar wplątywania się w niezłą kabałę. Jeżeli jesteś świeżakiem i nie znasz tej fantastycznej trójki, jakimi są Kot Ra, chrabąszcz Chepri i Miu (kotka i przyjaciółka tej dwójki) to śmiało możesz zacząć od tej części, bo w każdym tomie dzieje się coś innego, lecz, jeżeli chcesz wiedzieć, jakim cudem Miu trafiła do grupy Ra i Chepriego to koniecznie zacznij od pierwszego tomu.
Wracając do tomu trzeciego to akcja dzieje się poza pałacem Faraona, a mianowicie nasza ekipa ruszyła w rejs statkiem po nilu i mają (na prośbę Faraona) zaopiekować się jego dziećmi. Podczas wizyty w pałacu żony (Satiah) Faraona znika jego syn, a może uciekł? Ktoś go porwał? No tego nie zdradzę, ale nie muszę pisać, żebyście wiedzieli, że będzie wielkie szukanie syna Faraona. Oczywiście i w tej części nasz Ra momentami rozbraja swoją niezdarnością do łez, ale na szczęście nie robi tego specjalnie, lecz w rozdziale trzecim o mały włos, a miałby spotkanie pierwszego stopnia z paszczą krokodyla.
...