Od samego początku historia zapowiada się ciekawie i intrygująco. Szaniec – ekskluzywny i tajemniczy hotel. Ośmioro gości, którzy znają tylko swoje imiona. I to aż nadto wiedzy. Cisza, spokój i izolacja od dnia codziennego. A przed nimi nie lada surwiwalowe zadania. W trakcie pobytu zostaje zamordowany jeden z uczestników, jak się wkrótce okazuje, ksiądz. Żadnych śladów morderstwa, żadnych znaków, tylko cytat z Biblii przy ciele zamordowanego. Rodzi się pytanie, kto i dlaczego go zamordował? Przecież nikt obcy nie mógł się prześlizgnąć do tej twierdzy w lesie, a obecni na turnusie przecież wcześniej się nie znali. Jaki więc mogli mieć motyw zbrodni? Wydaje się raczej niemożliwe, aby mieli cokolwiek wspólnego z tą śmiercią.
Śledztwem zajmuje się miejcowa sierżant Wiera Jezierska i komisarz Kosoń. On jest jedną nogą na emeryturze, ona marzy, aby się wybić. I właśnie ma wielką szansę. Tylko przed nią trudne zadanie. Wiera dostaje zadanie o jakim marzyła, zbrodnię z morałem. Jakie będą efekty pracy tego zgranego zespołu i czy uda im się wniknąć w zamknięty krąg uczestników turnusu, przekonajcie się sami. Powiem tylko jedno, sierżant ma znakomitą intuicję, która zaprowadzi ją bardzo daleko …
Agnieszka Jeż miała interesujący pomysł na fabułę. Już sam fakt, że mordercą może być każdy z zamkniętego grona, zaciekawia czytelnika i zmusza do szybkiego myślenia i podążania za autorką. Nie wiemy, czego możemy się spodziewać i gdzie nas zaprowadzi intuicja. Każdy z potencjalnych podejrzanych miał motyw i uzasadnienie dla dokonania czynu. Ale przecież nie mogło być kilku morderców, w takim miejscu, jak tytułowy Szaniec, gdzie był zakaz poruszania się po hotelu i obecni, przynajmniej teoretycznie, się nie znali. A jednak, o dziwo, zaskoczenie na pewno zagości na waszych twarzach, takiego obrotu sprawy nikt się zapewne nie spodziewał. Nie mogę zdradzać, czym nas autorka zaskoczy, ale zasieje w nas niepokój i ciekawość. Do ostatniej chwili będzie przetrzymywać w wielkim napięciu, by na finiszu, dać upust naszym emocjom. I pozwolić spokojnie odetchnąć.
Kluczenie, zgadywanie, owijanie w bawełnę, otaczanie całej historii jesienną mgłą mogą wprawić czytelnika w stan poddenerwowania i niepokoju. I jak pokazuje często historia, przeszłość dojdzie do głosu i ujawni się w najmniej spodziewanym momencie. Często ma wiele do powiedzenia i często zmienia bieg wydarzeń, tak jest również w Szańcu. Nieprzewidywalnie i szokująco, tajemniczo i mrocznie, tak, jak powinno być w znakomitym thrillerze. Pikanterii lekturze nadaje fakt, że bohater był księdzem, i jak to często bywa, duchowni będą dążyć do tego, aby sprawa jak najszybciej przycichła.
Historia wciągnęła mnie i zabrała moją wyobraźnię w podniebną podróż do krainy grozy i strachu. Aż się boję myśleć, gdzie ta wycieczka się skończy i jaki będzie jej finał.
Jeżeli macie ochotę na niezłą zabawę w tajemniczym hotelu, w jeszcze bardziej tajemniczym miejscu, pośród intrygujących bohaterów, z których każdy coś ukrywa, to ta powieść jest na pewno dla was. Nie ociągajcie się i nie pozwólcie, by morderca był nadal na wolności. Nie boicie się, że was zaatakuje?Bądźcie szybsi, to wy go zdemaskujcie.