Pewnego dnia przyszła do mnie paczuszka… niepozorna, tajemnicza, zwłaszcza, gdy zdjęłam papier a spod niego wyłoniło się czarne, kartonowe pudełko. A w nim … kolejna tajemnica do rozwiązania, otulona w białą tkaninę oraz rulon z tekstem i małe zawiniątko, które skrywało… piasek. Piasek szczególny, gdyż posłużył do stworzenia grafiki na okładce. I tak zaczęła się moja przygoda z książką o szczególnym tytule „Dotyka…” i podtytułem „Poderwać skórkę do lotu”. Ten zagadkowy splot słów wydaje się niezbyt jasny i może wywołać pytanie: o co tu chodzi? ale wszystko staje się bardziej klarowne, gdy wgłębiamy się w stworzoną historię. Początkowo wszystko skrywa ogromna pustynia słownego piachu, ale gdy zaczynamy odgarniać kolejne warstwy tej opowieści, docieramy do sedna przekazu, skrywającego się na dnie wyschniętej ziemi. A wtedy fabuła wylewa się, niczym woda z ukrytego źródła.
Autor Nieznany to pseudonim pisarski Piotra Zygmunta, który pozwolił się poznać, jako nietuzinkowy twórca literatury, powieścią „Nawiść”, którą zadebiutował w 2020 roku. O sobie mówi, że przesuwa słowa w prawo. A ja bym dodała, że nie tylko w prawo, ale i w lewo i w każdą inną stronę.
"Dotyka..." najpierw zwraca uwagę wydaniem książki, która posiada czarną, twardą oprawę, owiniętą w sztywną obwolutę ze zszywanymi brzegami. Jej grafika jest bardzo oszczędna, powstała ze szczególnego piasku, który układa się w ludzkie piaskowe cienie. Zmieniają one swój kształt, gdy odpowiednio poruszymy książkę, gdyż okładka jest trójwymiarowa. To daje niesamowity efekt i jest graficznym preludium do tego, co czeka nas na jej kartach. A czeka bardzo dużo treści, która przelewa się przez kolejne rozdziały nazwane epizodami, przeplecione refleksją ujętą w potok słów przelewających się po piaskowym tle.
To moje drugie spotkanie z autorem, obok którego trudno przejść obojętnie, gdyż potrafi zaintrygować, wgryźć się w umysł, uruchomić zwoje mózgowe zmuszając je do pracy, aktywując każdą ich komórkę myślową. Ze sposobem pisania Autora Nieznanego spotkałam się przy „Nienawiści”, która wzbudziła wśród czytelników wiele, często skrajnych opinii. Jednym się podobała, innym trudno było przebrnąć przez specyficzny sposób opowiadania pisarza. Fakt, że jego twórczość jest nietypowa, inna niż jesteśmy przyzwyczajeni, gdyż słowa mają u niego szczególne znaczenie, wypływają jedno z drugiego, przesypują się niczym piasek na wydmach, szeleszczą, uderzają, kłują, przytłaczają, ale też dają nadzieję. Jego słowa są ostre, czasami brutalne, wstrętne, wzbudzające odrazę, albo delikatne, wręcz piękne, chociażby:
„Ziemia nie pyli dzisiaj śmiertelnie mocno. Matka Natura nie sprząta tak zapalczywie brudu, kurzu, paprochów ludzkich. Nie szuka zamieci nawet pod dywanem. Nie zagląda do kątów, w powietrze duszące tumany. Na chwilę zostawia tę część świata, w pokoju.”
Czy znacie uczucie szeleszczenia piasku w zębach, pod nogami lub wdzierającego się w każdą szczelinę ciała? Ja czułam go cały czas podczas tej lektury. Autor swoimi słowami potrafi bardzo mocno oddać to, co dzieje się na kartach książki, co czują bohaterowie i działać na wyobraźnię. Snuje swoją opowieść niespieszne, czyli z odwrotnością prędkości, (jakby z pewnością powiedział), używając słów, które razem tworzą niecodzienną, niespotykaną i zaskakującą formę. Krótkie zdania czasami jedno słowo, którym potrafi oddać wszystko, cały sens tego, co chce przekazać. Rozkłada każdą czynność na drobne elementy, łamie zasady, odchodzi od standardowego myślenia i postrzegania rzeczywistości, wywraca znane wartości do góry nogami, pokazując w zupełnie nowym ujęciu znane sytuacje. A ponieważ w bajce wszystko jest możliwe, więc i tutaj możemy spodziewać się niespodziewanego.
W „Dotyka…” rysuje ponury, postapokaliptyczny obraz świata w dalekiej, a może bliskiej przyszłości, ale tego nie wie nikt. Chyba nawet sam Autor. Powieść, zatem toczy się gdzieś za wymarłymi lasami, za górami wydm, piaskowymi rzekami, gdzieś w przyszłości, która oby nigdy nastąpiła, gdyż to świat, w którym nie ma nic, poza piachem, szarością, szarosłońcem, szaromrokiem, szarodeszczem i szaropowietrzem, ale też szaroludźmi. Piach wciska się wszędzie, nie pozwalając na swobodne oddychanie, patrzenie, mówienie, przebywanie na powietrzu, które trudno nazwać świeżym.
Wśród osób, które przeżyły, czyli „przetrwańców”, największą wartość mają ludzie starzy, których można sobie nabyć na targu. Ale u Autora Nieznanego wszystko jest na opak, inne i niepowtarzalne. Nawet targ przebiega na zupełnie odmiennych zasadach, gdzie to towar decyduje, kto go kupi.
Z piaskowego krajobrazu, wyłania się spójna historia i główni bohaterowie tej opowieści: Anti czyli dawniej Antoni, An, która jest wegetarianką, Adm – skrót od Adama, któremu trudno jest funkcjonować bez technologii oraz Stary, reprezentujący pokolenie, które ma za sobą ogromne doświadczenie, wiedzę, a to wiąże się z umiejętnościami przetrwania w trudnym świecie bez energii. Młodzi mówią sylabami, skrótami, ich język jest ubogi, gdyż nie potrafią wyartykułować pełnych wyrazów bez pomocy gadżetu, który zawsze do tej pory podpowiadał jak i co mają mówić a raczej pisać. Stary nie zna technologii, dla niego mowa jest nadal żywa, pełnozdaniowa, płynna i zrozumiała.
„Tylko starość może przetrwańców uratować. Bo tylko ona zna się na życiu bez technologii”
„Dotyka … Poderwać gęsią skórkę do lotu” to powieść niełatwa, ale na pewno zmuszająca nasz umysł do wniknięcia w jej treść, dająca poczucie uczestniczenia w tym szaropiaskowym świecie, skłaniająca do refleksji nad naszym dzisiejszym światem. To opowieść o ludziach, którzy próbują przetrwać w piaskowej rzeczywistości, odnaleźć chociażby odrobinę człowieczeństwa, rozbudzić uczucia i zmysły. Młodzi uczą się od Starego życia na nowo, odkrywają sens drobnych gestów, wartość słów, używania zwykłych przedmiotów. Są niczym jaskiniowcy, którzy odkrywają ponownie realny świat.
Powieść podkreśla przede wszystkim wartość tego, co mamy w głowach, co nabyliśmy z wiekiem, życiową mądrość, wiedzę, umiejętności, z którymi jesteśmy w stanie funkcjonować bez użycia nowoczesnych rozwiązań. Okazuje się, że zwykły, stary generator prądu jest tu cenniejszy, niż najnowszy rdzeń, Impulsobank - NRG.
„Pogoda, magicznie, pompuje do płuc radość. A radość zawsze objawia się głębszym oddechem, jakby chciała pokazać, że jest większa od nieradości, jakby chciała podnieść człowieka na duchu, na ciele.”
Przyzwyczajeni jesteśmy do technologii, bez niej nie istniejemy. Wszelkie gadżety, sprzęty domowe, elektroniczne wynalazki, telefony, samochody, komputery… Na ulicach młodzi wpatrzeni w ekrany smartfonów, którym być może kiedyś wyrosną dłuższe kciuki i palce wskazujące, tak jak u An i Adma. Wystarczy się rozejrzeć, by dostrzec, że przyzwyczailiśmy się do określonych wygód: wchodzimy do domu - zapalamy światło, chcemy coś ugotować - włączamy kuchenkę, jest nam zimno - uruchamiamy ogrzewanie, jesteśmy głodni – idziemy do sklepu, kupujemy to, na co mamy ochotę.
A co, gdy któregoś dnia to wszystko zniknie?
Hehe. Kto przeczyta to będzie wiedział, dlaczego hehe :)
Książkę przeczytałam, dzięki autorowi oraz serwisowi nakanapie.pl
Baśń postapokaliptyczna. O starym człowieku. Tylko on wie, jak mieć i być. Bo umie używać, oderwanych od technologii, dłoni. Po pyłowym potopie jedynym ocalałym wynalazkiem ludzkości są… dłoni...
Droga Pani Mirosławo, pięknie dziękuję za wrażenia! ❤️ Nawiązując trochę do zacytowanego fragmentu o pogodzie, chcę powiedzieć, że Pani recenzja „magicznie pompuje do płuc radość. A radość zawsze objawia się głębszym oddechem". No i te przemiłe słowa o przesuwaniu słów w lewo i każdą inną stronę! Serdeczne pozdrowienia! ❤️ Hehe!
Baśń postapokaliptyczna. O starym człowieku. Tylko on wie, jak mieć i być. Bo umie używać, oderwanych od technologii, dłoni. Po pyłowym potopie jedynym ocalałym wynalazkiem ludzkości są… dłoni...
Przyjacielu Słowa Pisanego, usiądź wygodnie i podaruj mi chwilę swojego cennego czasu. Zapraszam Cię do świata autora nieznanego. Zarezerwuj sobie czas na lekturę. Czytanie "Dotyki..." to nie wyści...
Przyszłość, która już przyszłością nie jest. Staje się już tylko przeszłością. Pył i niepokój ogarnęły wszystko dookoła. A siła burz piaskowych odrzuca w głąb nieznanego. Taki jest już los, który opi...
@w.bookss
Pozostałe recenzje @Mirka
Co kryją mury Mulberry Tales?
@Obrazek „Nie wiara wpływa na to, jakimi ludźmi jesteśmy, tylko to, jak sami postrzegamy moralność.” Kilka miesięcy temu skończyłam czytać "The paper dolls", pierw...
@Obrazek „Są słowa, które zapadają człowiekowi głęboko w pamięć.” Czasami spotykamy jakąś osobę, która wydaje się nam znajoma, ale nie jesteśmy w stanie osadzi...