Ojcem polskiej fantastyki nie jest, jak większość uważa Stanisław Lem, ale Jerzy Żuławski. W 1903 roku wydał książkę „Na srebrnym globie. Rękopis z księżyca” . Opowiada o wyprawie pięciu śmiałków na srebrny glob. Mimo że autor na początku powieści składa hołd Juliuszowi Verne, nie jest to typowa powieść przygodowa. Nie należy zapominać, że Jerzy Żuławski był filozofem i poetą nurtu dekadentyzmu i katastrofizmu. Nie jest to więc pogodna powieść, ale autor zastanawia się w niej nad kondycją współczesnego człowieka i społeczeństwa, Zastanawia się, na czym polega człowieczeństwo. Zastanawia się, w jaki sposób takie wartości jak miłość, przyjaźń, przyzwoitość, poczucie obowiązku, honor wyznaczają człowieczeństwo, a może jest to zależne od warunków.
Pięciu śmiałków, wśród nich jedna kobieta (zakochana w jednym z uczestników) zostają wystrzeleni, jak kula armatnia w stronę Księżyca. Zabrana zostaje też suka z dwójką szczeniąt. Zadaniem misji było sprawdzenie, czy po niewidocznej stronie Księżyca istnieje atmosfera i nieznane życie. Mieli się porozumiewać za pomocą najnowszego wynalazku, czyli telegrafu bezprzewodowego. Niestety kontakt się urwał i uznano, że wszyscy uczestnicy zginęli. Jednak po pięćdziesięciu latach odnaleziono na Ziemi pojemnik, który zawierał pamiętnik jednego z uczestników (Polaka) z pobytu na Księżycu. Właśnie ten pamiętnik jest nam dane przeczytać.
Pamiętnik jest podzielony na trzy części. W pierwszej części opisuje lądowanie tego pocisku. Pocisk ten zostaje zamieniony na księżycowy pojazd i przemierza widoczną część Księżyca, pozbawioną atmosfery, w stronę bieguna Księżyca. Pomimo że pojazd ten wyposażony jest w zapas pożywienia i powietrza, który teoretycznie powinien umożliwić im ten przejazd, jednak ze względu na warunki panujące na Księżycu, które wydłużają podróż, muszą codziennie walczyć o przeżycie. Dzięki specjalnym strojom mogą się też poruszać poza swoim pojazdem. Razem z bohaterami przemierzamy przejmujące grozą puste przestrzenie pełne wysokich szczytów, głębokich przepaści, rowów tektonicznych i kraterów. Była pod wrażeniem opisu Ziemi widzianej z Księżyca. Na trudne warunki zewnętrzne nakładają się też nastroje w samej grupie i tarcia między uczestnikami.
W drugiej części udaje się trójce bohaterów dotrzeć na niewidoczną z Ziemi stronę Księżyca. Dwóch z nich zginęło w czasie tej drogi, w tym ukochany kobiety. Kobieta oczekuje dziecka. Okazuje się, że po drugiej stronie Księżyca jest atmosfera i istnieje życie. Znowu byłam pod wrażeniem fantazji autora opisującego ten świat i sposobów przystosowania się bohaterów do nowych warunków. Jednak muszą odpowiedzieć na najważniejsze pytanie, co dalej. Nie mają łączności z Ziemią, ani możliwości powrotu. Dwóch mężczyzn rywalizuje o jedną kobietę, która nie pragnie żadnego. Jednak w tym wypadku jej syn po ich śmierci pozostanie sam na tej ziemi. Pojawiają się niesnaski i tarcia. Rodzą się następne dzieci, tylko jaki przykład dają im opiekunowie. ”Wszystkie nieszczęścia, wszystkie złe namiętności i nędze ludzkie, które tam od wieków prześladują ród człowieczy, nie wyłączając i groźnej ich królowej - śmierć, przyszły tu za nami, na ten glob, dotąd cichy i spokojny w swej martwocie. Wszędzie źle jest człowiekowi, bo wszędzie nosi w sobie zaród nieszczęścia…”
W trzeciej części nasz bohater pozostaje sam, jego towarzysze umarli, a on obserwuje rozrastającą się społeczność ludzi już tam urodzonych, dla których Ziemia to legenda, a wszystko co z nią związane jest baśnią. Obserwuje i zastanawia się, co ma wpływ na ich wygląd i zachowanie. Jaki wpływ na nich ma o wiele mniejsze ciążenia, jakie zachowania przejęli od swoich opiekunów, a także to, że pochodzą od jednej matki. Zastanawia się, czy nadal są ludźmi. Na to wszystko nakłada się coraz większa tęsknota za Ziemią i samotność.
Powieść można odczytywać na różne sposoby. Czy rozwój technologii nie przyniesie ludziom więcej szkody niż pożytku. Jaki wpływ ma na człowieka rozwój technologii, czy jest w stanie zmienić się na lepszy, czy wyzwoli w nim najgorsze cechy. Na tej małej społeczności księżycowej zastanawia się, jak tworzy się cywilizacja. Nie jedyne to wnioski płynące z tej książki. Chociaż została przetłumaczona na parę języków, nie odniosła światowego sukcesu. Lem zarzucał Żuławskiemu młodopolską manierę w pisaniu powieści. Prawdą jest język powieści jest bardzo barwny, pełen górnolotnych zwrotów.
Czy książkę warto przeczytać? Pod pewnymi względami może ona śmieszyć, gdyż to jest spojrzenie na naukę z 1903 roku. Jednak niektóre rozwiązania są nadal interesujące. Jednak pod względem psychologicznym książka nie zestarzała się i nadal jest interesująca.
Książka kwalifikuje się do „Czeskiego wyzwania na rok 2022”, punkty 15. „Książka z mniej niż 22 ocenami NaKanapie” Ta książka posiada 8 ocen w serwisie.