Powieść "Pod pokładem" Sophie Hardcastle wywarła na mnie duże wrażenie. Jest to głęboka w swojej wymowie, poetycka opowieść o kobiecie, jej dojrzewaniu, odkrywaniu pasji, zmaganiu się z traumą, przeżyciami, doznaniami, lękiem i bólem, który skrywa się pod zwyczajną, wydawać by się mogło, powierzchownością. To lektura obowiązkowa dla wszystkich kobiet, choć nie tylko, książka, którą po prostu trzeba przeczytać. To historia z rodzaju inne niż wszystkie, inteligentna, niełatwa w odbiorze, ale bardzo wymowna, wartościowa i potrzebna.
21 letnia Olivia jest synestetyczką. Otaczający świat, dźwięki i nastroje odbiera za pomocą barw. Uwielbia ocean, a dzięki swoim przyjaciołom Macowi i Maggie zdobywa doświadczenie w żeglowaniu. Dziewczyna jest naprawdę dobra w tym co robi, zaznajamia się z muzyką oceanu, słyszy go, wyczuwa i stara się rozumieć. Po czterech latach żeglowania trafia jej się rejs z Nowej Kaledonii do Auckland. Oli jest jedyną kobietą na pokładzie, ale wydaje się, że nikt nie ma z tym większego problemu. Ocean, jacht, żywioł i przygoda kończy się jednak rozczarowaniem, bólem i traumą. Bo na otwartym morzu nikt nie usłyszy krzyku ginącego pośród fal. Oli próbuje się pozbierać po tym przez co przeszła podczas rejsu, ale jej ciało doskonale pamięta... Dzięki pomocy Maggie i Maca udaje jej się choć częściowo dojść do siebie, jednak niektóre sytuacje nadal wywołują w niej panikę, budzą lęki i bolesne wspomnienia. Kobieta ma nadzieję, że praca w małej londyńskiej galerii pozwoli jej uporządkować życie i rozpocząć je na nowo. Niestety... jej ciało wciąż pamięta.
Opowieść Sophie Hardcastle skojarzyła mi się początkowo z powieścią Sergio Bambarena "Dalekie wiatry", którą czytałam już dosyć dawno, ale dotąd przechowuję w swojej pamięci. Poetycki język, barwne postrzeganie rzeczywistości, pasja w konfrontacji z potęgą żywiołu, który trzeba poznać i zrozumieć sprawiają, że historia nabiera wyjątkowego charakteru. Próba wyrażenia siebie i pokonania własnych ograniczeń przemawia do nas niemal z każdej strony tej powieści. W jakim stopniu jest to możliwe zależy tylko od każdej z nas.
Nie spodziewałam się, że książka tak bardzo mnie poruszy i jednocześnie urzeknie. Zawsze doceniam literaturę, która jest inna, nieoczywista, wnosi coś nowego, nietuzinkowego i przełamuje utarte schematy. "Pod pokładem" idealnie wpisuje się w te reguły i na pewno pozostanie w pamięci na długo.
Powieść Sophie Hardcastle nie jest feministyczną historią dla kobiet, ale głębokim studium złożonej kobiecej natury. Autorce udało się przełamać wszelkie stereotypy ukazując różne oblicza człowieka. Stąd tak duża ilość tematów, jakie zostały poruszone w tej książce. Mamy zatem toksycznych rodziców, samotność, stratę, gwałt, anoreksję, z drugiej strony kryzys klimatyczny, rasizm, odmienność płciową i feminizm. Wobec tak istotnych kwestii nie da się przejść obojętnie, podobnie jak nie da się ominąć powieści Sophie Hardcastle "Pod pokładem". Co prawda okładka nie przyciąga jakoś specjalnie uwagi, ale pobudza wyobraźnię i moim zdaniem bardzo dobrze współgra z fabułą powieści. Dlatego chcę zwrócić Waszą uwagę, że z pozoru niczym nie wyróżniająca się oprawa, skrywa tak wyjątkową opowieść.