Przenosimy się do smutnej części Łodzi, gdzie w obskurnych kamienicach mieszkają ludzie, o których zdawałoby się, że Bóg zapomniał. Czy aby na pewno?
Główny bohater Gabriel jest młodzieńcem, który niedawno wkroczył w dorosłość i po traumatycznych wydarzeniach z dzieciństwa, powoli staje na nogach. Razem z czytelnikami przenosi się w przeszłość, byśmy mogli poznać bardzo smutną i wzruszającą historię chłopca z marzeniami. Chłopca z ulicy Wschodniej.
Książka opowiada o trudnej, lecz niestety dość często spotykanej sytuacji rodzinnej. Ojciec Gabrysia nadużywa alkoholu i zanęca się fizycznie nad jego matką, a także często nad chłopcem. Sąsiedzi wiedzą, bo tu każdy wie o wszystkim, jednak nie za wiele mogą zrobić. Sama poszkodowana jest psychicznie uzależniona od małżonka.
Książka budzi wiele emocji od współczucia po złość na oprawcę, ale i na ofiarę, która może się wyrwać z trudnej sytuacji, ale ciągle tego nie robi. Jest wiele smutnych, ale i wzruszających scen.
Nie jest to jednak książka specjalnie się wyróżniająca. Tematyka dość powszechna, dzięki której bardzo łatwo wywołać u czytelnika emocje, mamy bowiem cierpiące dziecko. Najbardziej jednak porusza postawa matki. Jej sytuacja może dać najwięcej do myślenia, zarówno osobom znajdującym się w trudnej sytuacji jak i świadkom.
Książka zawiera też w sobie elementy fantastyczno-religjne. Chłopca odwiedza anioł, który jest jego pocieszycielem i czyni drobne cuda. Dla jednych może być to plus w książce dla innych odbiegnięcie od rzeczywistości, kiedy spodziewali się zwykłej obyczajówki.
Moim zdaniem ile sytuacja matki jest bardzo naturalnie opisana tak przy chłopcu już mniej. Gabriel jest złotym dzieckiem, chwilami ma się wrażenie, że zbyt dobrym. Zawsze pełen miłości, niosący pomoc, znoszący cierpliwie krzywdę, taki chrześcijański ideał. Można by powiedzieć, że sam jest aniołem swojej mamy. Traktując to wszystko symbolicznie, jest jak najbardziej na plus. W rzeczywistości wiemy, że często trudne sytuacje niszczą dzieci, nikt też sam w sobie idealny nie jest.
Poruszany jest też motyw spełniania marzeń. Tu też uczepiłabym się, że trochę oklepane podejście jeśli się czegoś bardzo pragnie, to można osiągnąć wszystko. Motyw romantyczny też trochę wyidealizowany i niepewny. Z jednej strony autorka przez historię matki dziecka pokazuje, że zaślepienie w miłości może doprowadzić do tragedii. Z drugiej, że właśnie takie zaślepienie nie znając dokładnie danej osoby, prowadzi do prawdziwej miłości. Myślę, że lepiej byłoby pokazać jak ważne mieć oczy otwarte, patrzeć i sercem i rozumem na ukochaną osobę.
Zastanawiam się, co właściwie miały wnieść wstawki dziennika pani Kornelii, która wręcz obgadywała ludzi z kamienicy. Chyba po prostu podejście mieszkańców. Kiedy coś się dzieje, każdy jest zainteresowany, ale tylko nieliczni naprawdę potrafią wyciągnąć pomocną dłoń.
Uczepiłam się kilku rzeczy, ale nie uważam, że książka jest zła. Czytało się lekko, szybko. Króciutka treść na jeden/dwa wieczory. Rozbudziła we mnie wiele emocji, łzy na końcu poleciały. Poznałam parę miejsc w Łodzi. Jednak zabrakło czegoś, co sprawiłby, że książka pozostanie ze mną na dłużej.