Twórczość Cobena od jakiegoś roku przyciąga mnie całkiem mocno. Pierwsze spotkanie z tym autorem przy powieści Bez skrupułów niestety nie było zbyt udane, a tamta pozycja niezbyt przypadła mi do gustu. Z racji tego, że kilka miesięcy temu na rynku pojawiła się nowa książka tego autora, postanowiłam dać mu drugą szansę. Czy słusznie? Czy Chłopiec z lasu rozkochał mnie w twórczości Cobena? O tym w dzisiejszej recenzji.
W 1986 w Stanowym Parku Krajobrazowym Ramapo Mountain znaleziono dziecko. Brudne, trochę zagubione i dzikie. Nikt nie miał pojęcia, jak chłopiec znalazł się w tym miejscu całkiem sam. Co ciekawe, rozumiał on angielski, ale nie mówił. Nikt nie zgłosił jego zaginięcia i nikt nie wiedział, kim jest ten dzieciak. Trzydzieści lat później Wilde stara się poukładać swoje życie, choć jego przeszłość wciąż pozostaje tajemnicą. Pewnego dnia otrzymuje wiadomość o zaginięciu nastolatki, którą nikt się nie przejmuje, lecz pewna osoba z jego przeszłości prosi go o pomoc w jej sprawie. Wilde, który przez całe życie czuł się całkowicie wyobcowany, nie może zignorować tej prośby i postanawia odszukać dziewczynę. Czy mu się to uda? Jakie tajemnice jeszcze odkryje przy okazji tej sprawy?
Patrząc na tę powieść całkowicie obiektywnie, nie mogę napisać, że jest ona zła. Harlan Coben ma bardzo dobry styl pisania, dzięki czemu lektura tej książki to przyjemność. Chłopca z lasu czyta się również dość szybko, więc jeżeli ktoś ma czas na lekturę tylko w wolnych chwilach, między kolejnymi zajęciami - spokojnie dość szybko upora się z tą historią. Kreacja bohaterów również zasługuje tutaj na pochwałę i piszę to również z subiektywnego punktu widzenia. Wilde, Hester czy Matthew to postaci charakterne i naprawdę ciekawe.
No ale nie może tutaj zabraknąć i mojego własnego zdania i odczuć na temat tej pozycji. No cóż. O tyle, o ile samą książkę czytało mi się naprawdę dobrze i przyjemnie (co z resztą napisałam wcześniej), tak sama historia mnie nie zachwyciła. Zaginięcie tej młodej dziewczyny miało ogromny potencjał na to, by akcja dotycząca jej poszukiwań naprawdę mnie wciągnęła. Tak się niestety nie stało, a ja momentami wręcz się męczyłam, czytając o tej sytuacji. Tak chyba nie powinno być, prawda?
Bardzo polubiłam postać Hester, ponieważ ona jako jedyna wzbudziła mój szacunek i jej stanowczość w różnych, przedstawionych tu sytuacjach po prostu mi zaimponowała. Uważam, że autor wykreował ją bardzo dobrze, za co jestem naprawdę wdzięczna. Co do pozostałych bohaterów, to niestety nie zachwycili mnie oni tak bardzo. Owszem, Wilde, Ava czy Matthew to sympatyczne postacie, ale nie zapadną mi oni jakoś w pamięci.
Chłopiec z lasu to moje drugie już spotkanie z twórczością pana Cobena. Prawdopodobnie też ostatnie. Nie będę ukrywać, że ten thriller, który miał mnie trzymać w napięciu do końca, tego nie zrobił, a jak wspominałam wyżej, bywały momenty, kiedy się męczyłam i nudziłam. Jak na dreszczowiec od tak dobrego autora to raczej słabo. Być może to ja po prostu nie czuję chemii do historii pisanych przez Harlana Cobena, więc nie będę też raczej sięgać po jego inne książki. Twórczość tego pana pozostawię jego fanom, bo wiem, że jest ich wiele.