„Porzuceni” autorstwa Macieja Kaźmierczaka, stanowi mroczną, pełną napięcia opowieść o osamotnieniu, strachu, nadziei oraz sieci kłamstw, z której nie sposób się wyplątać. Było to moje drugie spotkanie z warsztatem pisarskim tego autora - po brutalnej historii „Nikt” z niecierpliwością wyczekiwałam informacji na temat jego najnowszej książki... Jestem świeżo po lekturze i muszę stwierdzić, że Kaźmierczak po raz kolejny stworzył genialny oraz brutalny kryminał, o którego fabule dość szybko nie zapomnę...
W jednym z łódzkich parków znaleziono truchła psów. Pod nimi zostaje odkryte ciało zaginionego przed tygodniem małego chłopca. Świadkiem makabrycznego odkrycia jest Malwina Król. Tego samego dnia okazuje się, że z domu dziecka, w którym pracuje, zniknął jeden z wychowanków, dziewięcioletni Marcin. Chłopiec pobiegł za uciekającym psem i już nie wrócił.
Policja nie łączy obu tych spraw, aż do momentu, kiedy do śledczych z Łodzi zgłasza się kominiarz z Gdańska. Twierdzi on, że przed trzema laty doszło na plaży do identycznego morderstwa. Sprawy nigdy nie wyjaśniono. Zakopane na wydmie dziecko zostało uduszone, a na jego szyi odkryto takie same ślady, jak na zwłokach małego chłopca z parku. A to dopiero początek makabrycznej walki z czasem...
Po raz kolejny autor zabiera nas do mrocznej Łodzi - pozdrowienia dla jej mieszkańców ;) Autor stworzył gęstą atmosferę, która sprawia, że z każdym rozdziałem czujemy iż jesteśmy coraz bliżej zwrotu akcji, który wbije nas w fotel. Kaźmierczak serwuje nam po raz kolejny bardzo realistyczne opisy miejsc zbrodni, które zadziałają na Waszą wyobraźnię. Tutaj też chciałabym ostrzec czytelników o słabych nerwach - „Porzuceni” jest dość mocną pozycją, pełną brutalnych treści na temat „przemocy” wśród dzieci, czy też zwierząt. Ja osobiście przez ilość przeczytanych książek nabrałam pewnej odporności na dość bestialskie sceny, to jednak niektóre opisy sprawiły, że na chwilę musiałam oderwać się od czytania.
Do tej pory nie potrafię wyjść z podziwu jakim cudem autorowi udało się stworzyć fabułę pełną zwrotów akcji, która trwała niecałe sześć dni. Pisarz nie daje nam nawet chwili by odetchnąć - każdy rozdział powodował w mojej głowie coraz więcej pytań, co za tym idzie moja ciekawość rosła coraz bardziej, pragnęłam jak najszybciej dowiedzieć się kto stoi za tymi brutalnymi zabójstwami. Jak już jesteśmy w temacie sprawcy chyba należałoby opowiedzieć o nim kilka słów. Pan Maciej stworzył świetną kreację owego bohatera - była to osoba bezwzględna, która nie cofnie się przed niczym oraz która nie ma sumienia skoro dopuściła się tak okrutnych czynów.
Autor po raz kolejny zaprowadził mnie w ślepy zaułek przez co nie byłam w stanie domyślić się zakończenia. Przez cały czas sądziłam, że zabójcą jest ktoś zupełnie inny, jednak Kaźmierczak sprytnie mnie przechytrzył i sprawił, że tytuł ten skończyłam z wielki zaskoczeniem namalowanym na twarzy.
Czy książkę polecam? Jak widzicie Maciej Kaźmierczak stworzył bardzo mocny kryminał, który nie jeden raz spowodował u mnie ciarki. Tą pozycją autor udowodnił nam, że stać go na wiele, a każda jego następna książka jest lepsza od poprzedniej. Przez świetny klimat oraz akcję tytuł ten przeczytacie bardzo szybko i zrozumiecie, że wśród nas żyją zwyrodnialcy, o których czynach nie mamy zielonego pojęcia...