"Córki Księżyca" to kolejna seria z rodzaju fantastyki. Kolejne przygody nienormalnej dziewczyny. Kolejna opowieść o magicznych mocach. A jednak...
Vanessa to pilna uczennica szkoły w Los Angeles. Ma najlepszą przyjaciółkę Catty i całkiem niezłe powodzenie wśród płci przeciwnej. Tylko, że... jedynym jej problemem jest niespotykana moc znikania. W pewnych sytuacjach (jak pocałunek z chłopakiem) jej molekuły szaleją i rozdzielając się, powodują, że Vanessa staje się niewidoczna. Jej przyjaciółka zaś potrafi podróżować w czasie 24 h wstecz lub do przodu. Gdy już myślą, że zostały porwane przez kosmitów, coś w ich życiu drastycznie się zmienia. Na horyzoncie pojawi się chłopak, w życie dziewczyn wtargnie kolejna "dziwaczka", a to dopiero początek problemów Bogiń Księżyca...
Na początek recenzji chciałem pogratulować Jaguarowi dobrej decyzji złączenia dwóch części "Córek..." w jeden tom. W ten sposób czytelnik oszczędzi na pieniądzach, a książka nie wygląda jakby dostała anoreksji. "Bogini Nocy" i "W Zimnym ogniu" to tytuły pierwszych części przygód Vanessy, Catty, Sereny i Jimeny.
"Córki Księżyca" to z pozoru seria jak każda inna. Znowu dziewczyna, znowu magiczne moce, a do tego kolejne problemy z facetami. Jednak Lynne Ewing wprowadziła do gatunku fantastyki nutkę świeżości. Dodała także aspekt niezbędny w gatunku fantastyki. Mamy tu wszechmocne zło, z którymi nasze bohaterki sobie muszą radzić. Jednak wydaje się, że czarny charakter, zbliżające się pomału 17-te urodziny i Wyznawcy Atroxa, którzy czają się wszędzie, są tylko niewidocznym kurzem, który pokrywa ich największy problem - Czy mieć chłopaka? Którego? Czy może z nim być? Czy jest zazdrosna o niego? itp.
Faktycznie sceny finałowe mają charakter walki ze złem, ale oczywiście i tam znajdą się problemy miłosne, zawiłe intrygi i zakazana miłość. Może autorka ma jakieś problemy?
Kolejnym minusem są długie opisy odzieży, jakie noszą bohaterki. Wywody na temat kolorów, dodatków, rodzaju spodni lub bluzki są potrzebne, ale w magazynie dla kobiet. Jednak takie opisy mają też dobre strony, gdy bohaterka szykuje się do walki lub potajemnego wyjścia z domu. Wtedy budują napięcie i podnoszą wagę kolejnych zdarzeń.
Bohaterki "Córek Księżyca" próbują ułożyć sobie życie, ale w wizji ciągłych walk i problemów ze złem, nie mogą dojść do porozumienia ze swoimi mocami. Co do Vanessy, choć z początku była grzeczna i uporządkowana, w dalszej części książki stara się na siłę być zła. Gdy ludzie wokół mówili nie rób tego, ona to wykonywała. Jakby sprzeciwianie się dawało jej przyjemność. Mimo wszystko Vanessa, Catty, Serena i Jimena zdobywają sympatię czytelników. I na nią zasługują. Jako postacie nie są powierzchowne, każda ma jakieś wady i zalety. Lecz czy w amerykańskich szkołach istnieje coś takiego jak dyscyplina, porządek i wzorowe zachowanie? Zdaje się, że uczniowie mogą wychodzić ze szkoły kiedy chcą, a nauczyciele (którzy w książce nie zostali wymienieni ani razu) jakby tego w ogóle nie zauważali. Czy wagarowanie (nawet wśród naszych bohaterek) jest już tak powszechne w USA?
Wielkim plusem jest zmiana narracji, skupiającej się wokół głównej postaci w każdej części. Co część inna z Bogiń ukazuje swoje oblicze, życie i problemy. W ten sposób możemy poznać każdą z nich "od środka": co czują, myślą i dlaczego postępują właśnie tak. Genialny pomysł!
Autorka w drugiej częsci przypomina o życiu bohaterek w "Bogini Nocy", ich zdolnościach, związkach i wydarzeniach z przeszłości, co można zaliczyć do plusów. Czytelnik w razie zapomnienia pewnych fragmentów ksiażki może je sobie przypomnieć, czytając dalsze losy bohaterów. Osoba, która nie ruszyła poprzednich tomów, także może wgłębić się w serię zaczynając od kontynuacji. Najważniejsze fakty są tu przypomniane, ale w sposób który nie nudzi, bo są wpisane w wydarzenia, sytuacje. W trakcie dialogu Lynne Ewing wraca do przeszłości, aby czytelnik nie zagubił się w gęstym gąszczu przygód Córek Księżyca.
"W zimnym ogniu" jest bardziej pasjonująca, szokująca od swojej poprzedniczki. Ma więcej nagłych zwrotów akcji, które niekoniecznie są zaskakujące. Pewne wydarzenia w całym tomie przewidziałby nawet przedszkolak, a bohaterki udają, że nic nie wiedzą. Gdy Lynne próbuje poprzez fakty ostrzec dziewczyny przed niebezpieczeństwem, te je lekceważą. W pewnych sytuacjach wydaje mi się, że nie czytały takich książek jak "Zmierzch", "Harry Potter" czy "Zwiadowcy". Postępują wbrew sobie i wszelkiej logice. Działają jak rybki, które złapały się na haczyk.
Kończąc tą recenzję, muszę zaznaczyć, że wszystkie minusy jakie wyciągnąłem z tej książki to tylko mało znaczące elementy. Jako całość współgrają jak wszystkie dziewczyny razem. Seria jest tajemnicza jak sprawy Collina, a finałowa scena "W zimnym ogniu" jest fascynująca i doskonale wieńczy cały pierwszy tom. Dementując plotki, jakoby to seria dla dziewczyn, uważam, że prawdziwy fan fantastyki nie pogardzi tą pozycją. Wręcz przeciwnie - zakocha się w naszych bohaterkach i jak one będzie stawiać czoło złu w codziennym życiu. Niech Wyznawcy się schowają, bo oto Boginie znów są razem i jako jedność już pokazały, że ich przygody są barwne, a Księżyc znika tylko wtedy, gdy czytelnik odłoży książkę na półkę.