Tym razem opowiem Wam o mojej przygodzie z audiobookiem. „Chimeryczny lokator” Rolanda Topora to jedno z pierwszych moich, nazwijmy to, nowoczesnych spotkań z książką.
Szczerze mówiąc bardzo trudno było mi się przyzwyczaić do tego, że ktoś mi czyta. Nie byłam w stanie słuchać „Chimerycznego” w czasie jazdy pociągiem, czy gdy biegłam by zdążyć na autobus. Nie, to stanowczo nie dla mnie. Wiele informacji wtedy uciekało mi. Nie pamiętałam kilku zdarzeń. Po prostu wyłączałam się.
Książki czytam, by coś z nich wyciągnąć, by czegoś się nauczyć, by zastosować „to coś” w swoim życiu, by stać się mądrzejszą. Musiałam więc audiobooka słuchać w pełnym skupieniu, gdy nic nie zakłócało mojej uwagi. Robiłam to przed snem. Zaletą „Chimerycznego” może być to, że nie zasypiałam słuchając tej historii, co zdarzało mi się w przypadku innych audiobooków. Może powodował to głos Łukasz Garlickiego? Z pewnością. Nie zapomnę tekstu, który wypowiedział w jednym z rozdziałów: „Chyba zaszłam w ciążę”. Słowa te wywołują u mnie salwy śmiechu do dziś, choć dla głównego bohatera książki Rolanda Topora zwiastowały bardzo trudne momenty w życiu.
„Chimeryczny lokator” to opowieść o Trelkovskym, który ma problemy ze starym mieszkaniem, dlatego też wynajmuje nowe u pana Z. Okazuje się, że Simon - poprzednia lokatorka czterech kątów, w których chce zamieszkać Trelkovsky - chciała popełnić samobójstwo. Wyskoczyła przez okno. Nie umarła jednak od razu. Lekarze próbowali ją uratować. Nie udało się. Zmarła w szpitalu. W tymże miejscu główny bohater „Chimerycznego lokatora” Trelkovsky poznaje Stelle. Ta kobieta była przyjaciółką Simon. Mężczyznę i nowo poznaną kobietę połączy przelotny, bezuczuciowy romans.
Trelkovsky nie cieszył się ze śmierci Simon, ale dzięki temu, że umarła mógł się wprowadzić do nowego mieszkania. Nie wiedział, że przebywanie w nim będzie dla niego prawdziwym koszmarem.
Już na samym początku sąsiedzi Trelkovskiego chcą wpłynąć na jego zachowanie. Piszą petycje, skargi na nowego lokatora. Uważają, że zbyt głośno się zachowuje, że sprasza do siebie gości i urządza libacje. Z biegiem czasu Trelkovsky zaczyna być taki, jakiego chcą sąsiedzi. Stłamszony strachem, obawą o stratę mieszkania, powoli traci swoją tożsamość. Kolory jego osobowości blakną. Staje się przezroczysty. Nie zachowuje się tak jak dawniej. Stał się wykreowaną istotą nie przypominającą siebie z dawnych czasów. Był kimś innym, kimś kogo nie znał. „Chimeryczny” nie jest z własnej woli chimerycznym – zmiany zdania i usposobienia są mu narzucone, wypracowane przez innych.
Jak się okaże takie zachowanie sąsiadów nie jest przypadkowe. Trelkovsky odkrył ich plan. Czy uda mu się uciec, uwolnić spod rzeźbiących na nowo jego charakter rąk? Czy Simon naprawdę popełniła samobójstwo? A może została zamordowana?
„Chimeryczny lokator” to wspaniała książka. Można się przy niej śmiać, ale również bać. Łukasz Garlicki – lektor – świetnie zbudował w określonych miejscach napięcie. Topor w „Chimerycznym” pokazuje, że każdy z nas jest w pewnym stopniu kreowany przez środowisko, przez świat, w którym żyjemy. Z drugiej strony autor wydaje się krzyczeć, że każdy z nas jest osobną, wyjątkową i niepowtarzalną jednostką. Musimy walczyć o to, by być takimi jakimi jesteśmy. Uważam, że historia wymyślona przez Topora jest bardzo, bardzo aktualna. Obecnie często można zauważyć, że ktoś przestaje być sobą byleby tylko wkupić się w środowisko.
Uważam, że „Chimeryczny lokator” to dopracowana do najmniejszego szczegółu opowieść o każdym z nas. Trelkovsky nie ma imienia. To kolejny bardzo interesujący zabieg zastosowany przez autora. Myślę, że z tego powodu każdy w „Chimerycznym” może odnaleźć cząstkę siebie. Zwróćcie koniecznie uwagę na okładkę tego audiobooka!
Myślę, że za jakiś czas dla przyjemność przypomnę sobie „Chimerycznego lokatora” - tym razem w wersji książkowej ;). Z całą pewnością mogę Wam również powiedzieć, że sięgnę w przyszłości po inne książki Rolanda Topora, z nadzieją, że będą równie dobre jak „Chimeryczny”.
Ocena: 9/10
*** Odejmuję jeden punkt oceny tylko i wyłącznie za zakończenie. Nie dlatego, że było złe, a tylko dlatego, że zaprzyjaźniłam się z Trelkovskym. Nie mogę więcej powiedzieć, bo zabiorę Wam okazję do przeżycia wspaniałej, chwilami mrożącej krew w żyłach opowieści.
P.S. Niedawno dowiedziałam się, że na kanwie powieści powstał wybitny film Romana Polańskiego „Lokator”. Muszę obejrzeć!
Em.
Zapraszam ;)
http://www.wydeptujewlasnesciezki.blogspot.com/2013/06/chimeryczny-lokator_1726.html