Po wcześniejszym przeczytaniu „Wczorajszej róży” i przyjemnych wrażeniach z lektury obu części stwierdziłam, że chętnie przeczytam także kolejną powieść Darii Rajdy. Opis sugerował historię o bardzo popularnym wątku, ale ciekawiło mnie czy autorka może czymś zaskoczyć, jak się będzie czytało, czy polubię się bohaterami i jak bardzo wciągająca będzie powieść, nawet jeśli część głównych wątków jest, w pewnym stopniu, do przewidzenia.
Zaraz po seksie mąż Natalii informuje ją o zdradzie i odchodzi do ciężarnej kochanki. Zrozpaczona kobieta wybiera się do przyjaciółki, niefortunnie zapominając komórki w domu. Jeszcze bardziej niefortunnie jest świadkiem wydarzeń, których ewidentnie świadkiem być nie powinna. Z opresji ratuje ją równie przystojny co tajemniczy (a może równie tajemniczy co przystojny) motocyklista – Adrian. Mężczyzna dziwnym trafem zdaje się wiedzieć co Natalia zobaczyła tamtej nocy. Jakie są prawdziwe zamiary Adriana? Kim tak naprawdę jest? I jaki ma cel w pomaganiu Natalii?
Zapewniam Was, że na te pytania z pewnością znajdziecie odpowiedź podczas lektury.
***
„Odszedł, a ja miałam w zasadzie dwa wyjścia. Rozpaść się bezpowrotnie na miliardy drobnych kawałków lub napisać swoje życie na nowo. Lecz nie do końca mogłam pojąć, jak pisać piórem, w którym zabrakło atramentu…”
***
Autorce nie można odmówić lekkości pióra i pomysłu, jak z przytupem wciągnąć czytelnika w akcję. Nie mamy tutaj długiego wstępu, niemal od razu zostajemy wrzuceni w istotne wydarzenia. Od razu czuć chemię pomiędzy Adrianem i Natalią, pytania pojawiają się jedne za drugimi, a na odpowiedzi przyjdzie nam poczekać dłuższą chwilę. Sama postać nieoczekiwanego wybawiciela jest tajemnicza i chociaż z kilometra czuć go bad boyem to nie ukrywam, że przyciągnęła mnie konstrukcja tej postaci i emocje, jakie we mnie budził.
Spodziewałam się lekkiej lektury, która skutecznie oderwie mnie od rzeczywistości i chociaż na kilka godzin przeniesie w zupełnie inny świat i właściwie to dostałam. Co prawda wątki były dość schematyczne, a te, które zapowiadały się naprawdę ciekawie potraktowane powierzchownie, ale biorąc pod uwagę, że "Chcę ci zaufać" to powieść lekkiego kalibru, nie będę zbytnio na to narzekać.
Wciągnęła mnie fabuła, lekki styl i naturalne dialogi przyjemnie się czytały i można powiedzieć strony same się przewracały jedna za drugą; moja romantyczna część duszy (ta, która właśnie lubi takich bohaterów jak Adrian) również została mile połechtana.
***
„Żaden fragment układanki do siebie nie pasował. Mało tego – ktoś ciągle dosypywał kolejną porcję puzzli.”
***
Czy mi się podobało? Na pewno czytało się bardzo szybko i nawet nie wiem kiedy minęło kilka godzin. Podobał mi się wątek Adriana, bo tak prawdę mówiąc jako jedyny był bogato rozwinięty i satysfakcjonujący. Czuję niedosyt i zawód spowodowany zbyt lekkim przedstawieniem wątków, które mogły zabrać fabułę w zupełnie inne rejony (lecz wówczas czyniłyby tę historię zdecydowanie cięższą). Będąc jednak szczerą, jako lektura na uprzyjemnienie sobie popołudnia najnowsza powieść Darii Rajdy spełniła swoje zadanie, a o to przecież chodziło.
Nie przedłużając i podsumowując…
Jeśli szukacie romansu, który prócz uniesień serca zaserwuje wam także dynamizm i akcje rodem z sensacyjnego filmu to „Chcę ci zaufać” Darii Rajdy będzie dobrym wyborem. Pojeździcie motorem z przystojniakiem, wybierzecie się w niebezpieczne miejsca, gdzie handluje się kobietami, poznacie smak zdrady przez najbliższą osobę i niepewność jutra spowodowaną nieznanym i realnym zagrożeniem. Jednym słowem wasze życie wywróci się do góry nogami. Na jakieś 300 stron.