Wciągająca, zabawna i zaskakująca. "Czarna kawa" to świetnie napisana sztuka teatralna przerobiona przez Charlesa Osborne’a na powieść, w której w zaledwie 130 stronach w przerysowanym stopniu przeżywamy szok, wzruszenie, radość i oczywiście satysfakcję. To powieść, w której teatralnie połączono kryminał i komedię, czego jeszcze nie widziałam zrobionego w tak płynny i rozrywkowy sposób. Nie dziwne więc, że tak mnie wchłonęła.
Detektyw, Herkules Poirot wraz ze swoim przyjacielem, kapitanem Hastingsem dostają zlecenie, aby zapobiec kradzieży wzoru na nowy, śmiercionośny i oczywiście wart dużą sumę pieniędzy, materiał wybuchowy. Jednak przybywają za późno. Wzór zniknął, a naukowiec, który poprosił naszych głównych bohaterów o pomoc, niespodziewanie zmarł. Teraz wszyscy podejrzani są zamknięci w jednym domu i rozpoczyna się śledztwo.
Już od pierwszej strony widać jak wielką wagę autorka przykłada do kreacji postaci. Oczywiście najważniejszym bohaterem tego wszystkiego jest charyzmatyczny, zabawny i nad wyraz inteligentny Herkules Poirot, który przedstawia nam tą historię kawałek po kawałeczku w rozmowach, konfrontacjach i spostrzeżeniach. Postacie drugoplanowe nie są jednak w żaden sposób gorzej napisane. Każdy z nich ma swój własny charakter. Niesamowite jest to jak bardzo się różnią nie tylko samymi opisami takimi jak: "jest cicha, a on jest gadatliwy", ale też wymową, relacjami ze sobą, wiedzą, a nawet typem muzyki jakiej słuchają. Zachwyciło mnie jednak nie tylko to jak indywidualny jest każdy bohater, ale także ile namysłu zostało włożone w ich przeszłość i jak ta przeszłość wpływa na ich zachowania, czy emocje w czasie akcji powieści. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystkie działania mają swoje podłoże emocjonalne lub sytuacyjne. Postacie wpływają na siebie nawzajem, mają swoje własne podejrzenia i dążą do swojego własnego celu. Każdy miał swój wpływ na to jak toczy się historia. Nikt nie był tu zbędny. I to dlatego oni właśnie są najważniejszym elementem tej sztuki.
Piszę "sztuki", bo czytając czuć jakby było się na widowni i oglądało aktorów z namiętnością odgrywających swoje role. Osobiście, jako miłośniczkę teatrów, urzekła mnie ta lekka narracja oraz przerysowany i urokliwy sposób w jakim wszyscy "grają". Małe szczególiki w gestykulacji, opis pomieszczeń jak scenografii i też nie wchodzenie w myśli żadnych z postaci, pozwalają odbiorcy na wyciąganie własnych wniosków. Autorka zrobiła z tego taką małą zabawę. Czasami podrzuca fałszywe poszlaki, pozwala jednak też zapoznać się z sytuacją. A balans tego odwodzenia od prawdziwego zbrodniarza, a prawdziwych poszlak jest tak idealny, że finał jest zaskakujący, wzruszający i bardzo satysfakcjonujący.
Po przeczytaniu tej książki, dla tych co nigdy nie czytali twórczości Aghathy Christie, a zastanawiają się czy warto zapoznać się z tą autorką, ja uważam, że warto. To był tak niesamowicie przyjemnie spędzony czas. Pomijając to, że książka jest w miarę krótka i zajmuje jeden, maks. dwa dni do przeczytania, to fakt ile pozytywnych emocji wywołuje przewyższa w mojej ocenie wszelkie drobne usterki, które ktoś mógłby się doszukać.