Myślałam, że czytałam już wszystko. W zasadzie tak było, poza jednym gatunkiem – sci-fi. Broniłam się przed nim rękami i nogami. 'Nick Primeon' był pierwszą książką z tego gatunku i myślę, że był to całkiem niezły początek.
Książka opowiada o tytułowym Nicku, galaktycznym najemcy, który spędza wieczory w pubie przepijając swoje pieniądze. Pewnej nocy, jego rutyna zostaje zaburzona i musi on stawić czoło wyzwaniu i to nie jednemu!
Ta pozycja ma swoje plusy i minusy. Zacznę od tych drugich.
Gołym okiem widać, że jest to debiut Marka Szymańskiego, gdyż już po pierwszych stronach możemy ocenić jego styl pisania jako bardzo prosty i banalny. Niemniej jednak całość czytało się szybko i przyjemnie.
Wszystko oczywiście kreci się wokół Nicka, więc niestety nie mamy szansy poznać bliżej pozostałych bohaterów. Sam Nick jest postacią wręcz idealną, a po jego pijackich nocach i życiu nieudacznika nie ma śladu. Wydawałoby się, że przeszedł on przemianę jak za pstryknięciem palca. Później stajemy się świadkami jego heroicznych wyczynów, gdzie absolutnie nie ma miejsca na błędy. Wszystko idzie jak po maśle, a sam Nick jest po prostu niepokonany. Cóż, jest to archetyp herosa z bajek dla dzieci – nie do końca lubię takich bohaterów, ale nie było aż tak źle.
Jeśli chodzi o wątek miłosny, bo oczywiście nie mogło go zabraknąć, moim zdaniem pojawił się jak grom z jasnego nieba. Uwierzcie mi, że musiałam się cofnąć o parę kartek, bo wszystko zadziało się tak szybko że miałam wrażenie, że coś ominęłam! Jest ona i on, a ich relacja początkowo działa na zasadzie – kto się czubi, ten się lubi. Już wtedy wiemy, że coś z tego będzie. Następnie rodzi się uczucie (ekspresowo), a później nie mogą bez siebie żyć... banał. To jest chyba rzecz, która w tej książce nie odpowiadała mi najbardziej.
Bohaterowie, jak już wspomniałam wcześniej, bardzo prości, nie mamy nawet szansy poznać ich bliżej, a szkoda, bo na pewno kilku z nich można by polubić. Niestety, większość z nich jest dosyć stereotypowa i wykreowana na miarę filmów sensacyjnych. Nic odkrywczego i mamy wrażenie, ze skądś już ich znamy...
Sama akcja jest dość wartka, dzieje się dużo – za dużo! Książka liczy niespełna 300 stron a akcji i wątków jest na co najmniej 600. Nie da się więc ukryć, że jakość wykonania nie może być na najwyższym poziomie. Książka jest wypchana informacjami o różnych zgromadzeniach, światach, planetach i dziwnych stworzeniach. Niemniej jednak nie jest to rozbudowane więc wszystko gdzieś nam umyka. Sama książka jest też dosyć przewidywalna...
Może przejdźmy teraz do plusów, choć niestety będzie ich mniej.
Mimo tego, że bohater jest wyidealizowany, polubiłam Nicka. Pomysł na świat wykreowany tez jest świetny, tylko szkoda że tak ‘z grubsza’. Przygody głównego bohatera momentami zapierają dech w piersiach i akcja dzieje się szybko (czasami niestety trochę za szybko), ale dzięki temu ciężko odłożyć książkę. Zakończenie daje nadzieję na kontynuację, z czego bardzo się cieszę. Największym jednak plusem jest to, że chyba polubiłam sci-fi! Także należą się podziękowania Panu Szymańskiemu, że nie odstraszył mnie od tego gatunku. No i oczywiście okładka w bardzo komiksowym wydaniu, bardzo mi się podoba!
Mimo wszystko całość odebrałam pozytywnie. Dobrze bawiłam się w trakcie czytania i mogłam nieco przewietrzyć głowę od bardziej ambitnych pozycji. Nie miałam wielkich oczekiwań co do tej książki i całe szczęście, bo w innym wypadku mogłabym się bardzo rozczarować.
Nie będzie to pozycja dla wielbicieli sci-fi i starych wyjadaczy, ale raczej dla takich jak ja, którzy dopiero poznają ten świat. Chętnie przeczytam kolejną część o ile taka powstanie, ale nalegałabym, aby była znacznie bardziej rozbudowana i by autor dał sobie, jaki i czytelnikom, szansę na lepsze poznanie świata i bohaterów. Potencjał uważam, że jest spory jednak wykonanie niestety odrobinę gorsze.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl